Ładowanie...
Reformacja bez Lutra
Reformacja bez Lutra
Wszystkim, dla których Stary Teatr jest wartością bezcenną, powtarzam: – Nie lękajcie się!” – mówił Marek Mikos, gdy komisja konkursowa wskazała go jako najlepszego kandydata na dyrektora tej sceny, odrzucając pełniącego dotychczas tę funkcję Jana Klatę. Minęły trzy miesiące – i lękamy się coraz bardziej.
Najpierw rozpadł się duet Mikos–Michał Gieleta. Sprowadzony z zagranicy reżyser miał być dyrektorem artystycznym, obaj podkreślali, że podobnie myślą o teatrze i doskonale się rozumieją. Szybko jednak przestali i już w sierpniu zaczął się żenujący spektakl wzajemnych zarzutów, mniej przypominający proces rozwodowy, a bardziej kłótnię chłopców, którzy mieli wspólnie budować zamek z piasku, zdołali jednak tylko wykopać dziurę i stoją teraz nad nią, pokazując sobie języki. Kłótnia trwa – a tymczasem 1 września Mikos objął rządy. Program konkursowy poszedł w zapomnienie, pojawiły się nowe propozycje, ale niemal wszyscy reżyserzy, których dyrektor wymienił jako potencjalnych współpracowników, natychmiast odmawiali. Mikos za to porównał siebie do... Marcina Lutra. Podobno po jego przemowie do zespołu głos zabrała Anna Dymna: „Mówił pan długo, ale ja nic nie zrozumiałam”. Jeśli tak było, to doskonale znakomitą aktorkę rozumiem, bo po obejrzeniu w internecie dwóch wystąpień Mikosa miałem podobne wrażenie. Teraz minister Gliński zaapelował o spokój i nie wykluczył powtórzenia konkursu „w trybie pilnym”.
Można by z tego sklecić scenariusz niezłej farsy, ale śmiać się trudno. Bo ofiarą pada teatr ze świetnym wielopokoleniowym zespołem, któremu odbiera się motywację, pozbawiając sensownej wizji przyszłości. Panie ministrze – rozumiem, że chciał się pan koniecznie pozbyć Jana Klaty, ale co dalej? Może lepiej działać nie tyle „w trybie pilnym”, ile z większą dozą zdrowego rozsądku? Zacytuję biskupa Krasickiego: „Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”...©℗
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]