Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podobno Wojciech Młynarski, jeden z najważniejszych twórców powojennej kultury masowej, odchodzi powoli w zapomnienie. Trudno uwierzyć, że wykształcony przez niego sposób mówienia o PRL-u i Polakach w ogóle (pamiętne "Kto powiedział: kasjer dupa?"), podszyta smutkiem ironia oraz specyficzny szorstki liryzm mogą zniknąć z przestrzeni publicznej i stać się kolejną narracją dla wtajemniczonych. Ale jeśli nie mylą się specjaliści od kultury, najnowsza płyta "Raz Dwa Trzy" z interpretacjami piosenek napisanych bądź przetłumaczonych przez Młynarskiego przychodzi w dobrym momencie.
Tu uwaga: płyta nie jest wiernym odbiciem wykonań sprzed lat, akcenty są wyraźnie przesunięte. "Raz Dwa Trzy" stworzyło osobną całość, przesiąkniętą innym duchem, w niewielkim stopniu zależnym od oryginału. Młynarski swobodnie przemieszczał się pomiędzy drapieżnością, kabaretem, dynamiką cwaniaka z Dworca Głównego, a głębokim smutkiem. Raz Dwa Trzy wybrało strategię odmienną: Nowak wraz z kolegami odcina to, co felietonowe, satyryczne, nie próbuje po cwaniacku szeleścić, poszukując tego, co w Młynarskim ponadczasowe i najgłębsze. Sam dobór utworów świadczy, że gra toczy się o smutniejszą stronę Młynarskiego. Pozostaje artysta melancholijny, zbudowany ze smutku i nostalgii, na tych elementach muzycy budują interpretację, przez co fragmenty płyty brzmią - słowo mocne, ale uzasadnione - rozdzierająco. Znamiennie brzmi niezwykłe zamknięcie całości - jeśli dobrze pamiętam, pierwowzór "Jeszcze w zielone gramy" niósł nadzieję, w wykonaniu Adama Nowaka i kompanii zmienia się natomiast w elegię.
Jako całość brzmi ta płyta pięknie, poprowadzona jest konsekwentnie i równo, słuchacz wchodzi w zwolniony, melancholijny świat. Trochę brakuje tylko próby interpretacji tego, co w Młynarskim dzikie, chrapliwe, brakuje pomieszanego z sarkazmem gniewu z "Jesteśmy na wczasach", które w wykonaniu Raz Dwa Trzy zmienia się w wartki utwór. Podobnie słynna "Moskwa - Odessa", w wykonaniu Nowaka nieco zbyt gładka, wyczyszczona z agresji Wysockiego i Młynarskiego. Szczypta pieprzu w tym smutku jeszcze wzmocniłaby jego smak.