Ratunek dla euro przed niemieckim sądem

Niemcy, ten europejski „prymus”, oraz unijna „komisarz ds. oszczędności”, czyli kanclerz Angela Merkel, stanęli w obliczu kolosalnego blamażu, o skutkach trudnych do przewidzenia.

25.06.2012

Czyta się kilka minut

A cios przyszedł z nagła i niespodziewanie: jeszcze pod koniec minionego tygodnia wydawało się, że w zmaganiach o ratowanie euro wszystko idzie całkiem nieźle, przynajmniej zważywszy na okoliczności.

Niemal w ostatniej minucie udało się osiągnąć kompromis między chadecko-liberalną koalicją rządową Angeli Merkel a czerwono-zieloną opozycją: w zamian za pewne ustępstwa ze strony Merkel (zwłaszcza za obietnicę, że jej rząd będzie zabiegać o wprowadzenie w strefie euro podatku od transakcji finansowych – jego zwolennicy mają nadzieję, że taki podatek choć częściowo ukróci spekulacje na rynkach finansowych, wymierzone np. w niektóre kraje), niemieccy socjaldemokraci i Zieloni zgodzili się poprzeć w parlamencie ratyfikację paktu fiskalnego. W Niemczech do ratyfikacji tego sztandarowego projektu pani Merkel – mającego stanowić jeden z fundamentów unijnej strategii antykryzysowej – potrzeba dwóch trzecich głosów, głosy przynajmniej części opozycji były więc konieczne. SPD i Zieloni zgodzili się również poprzeć ratyfikację Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego – nowego unijnego funduszu antykryzysowego, opiewającego na 500 mld euro i mającego wejść w życie 1 lipca; to kolejny antykryzysowy filar Unii.

Założenie było takie, aby niemiecki parlament ratyfikował obie umowy pod koniec tego tygodnia, tuż przed kolejnym szczytem Unii, na którym tematem numer jeden będzie ponownie ratowanie strefy euro. Byłby to sygnał polityczny, że Niemcy, najsilniejsza gospodarka Unii, są nadal gotowe i zdolne wspierać politycznie ratowanie euro. Byłoby to też istotne wsparcie dla pani kanclerz i jej linii antykryzysowej w sytuacji, gdy w Brukseli dojdzie na pewno do sporu między nią a zwolennikami „popuszczania pasa”, na czele z prezydentem Francji François Hollande’em.

Ale gdy już-już wydawało się, że wszystko będzie dobrze, nastąpiło trzęsienie ziemi: postkomunistyczna Partia Lewicy – najmniej liczna partia w Bundestagu, o coraz mniejszym znaczeniu – postanowiła obalić Europejski Mechanizm Stabilizacyjny i zwróciła się do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności tej umowy z ustawą zasadniczą Niemiec. Nawet jeśli Trybunał się pospieszy i nawet jeśli wyda na koniec pozytywny werdykt, postępowanie potrwa zapewne wiele tygodni – i do tego czasu prezydent Gauck nie złoży, na prośbę Trybunału, swego podpisu pod ratyfikacją. Znamienne, że to właśnie niemiecka skrajna lewica (w ostatnim czasie pogrążająca się w sporach personalnych i tracąca masowo wyborców) postanowiła zakwestionować rolę Niemiec w Europie.

Nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Trybunał. Wiadomo za to, że Europejski Mechanizm Stabilizacyjny miał zacząć działać od 1 lipca, otwierając swój „parasol ochronny” nad zagrożonymi krajami. Co nie jest tylko teorią: pomocy potrzebuje Hiszpania, kolejnym kandydatem jest Cypr; być może także Włochy będą musiały poprosić o kredyty ratunkowe.

Jeśli Trybunał zastopuje ratyfikację, skutki mogą być dramatyczne – z krachem strefy euro włącznie. Wtedy Niemcy stanęłyby autentycznie pod pręgierzem – i to z powodu garstki nieodpowiedzialnych (post)komunistycznych heretyków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2012