Pytania o „rzeczy pierwsze”

Spotkanie Wiesława Juszczaka z Walterem F. Ottem jest niezwykłą propozycją wędrówki do tradycji intelektualnej, której zasadniczą cechą jest głębokość myślenia i próba odnowienia języka namysłu nad religią.

27.04.2003

Czyta się kilka minut

Władając światem, cali w piękna blasku
Wiedliście ludy żyjące bez waśni
Szczęsne, za sobą na radości pasku,
Cudne istoty, wyłonione z baśni

Friedrich Schiller, „Bogowie Grecji” (tłum. Wł. Słobodnik)


Już w swoich poprzednich książkach, „Zasłonie w rajskie ptaki”, „Faktach i wyobraźni”, a przede wszystkim we „Fragmentach”, Wiesław Juszczak poszukiwał własnej ścieżki w poprzek głównego szlaku wytyczonego przez pozytywistycznie zorientowane nauki humanistyczne. Owa ścieżka prowadziła poza „dziedziny”, pola badawcze uprawiane przez specjalistów „nauk o duchu”. U podłoża tych intelektualnych poszukiwań leżała nostalgia za Absolutem, za rzeczywistością „totalną”, a zarazem za sztuką, która wyłania się z tej rzeczywistości, a nie jest li tylko ludzkim dziełem. Nostalgia za Absolutem była zarazem tęsknotą za wielką humanistyką, która mogłaby ogarnąć całość tajemnicy ludzkiego bycia, tajemnicy objawiającej się u początków. „Realność bogów”, tom pierwszy zamierzonej tetralogii „Pani na żurawiach”, pokazuje, że wielka humanistyka jest możliwa.
Otrzymujemy książkę bardzo osobistą, świadomie przełamująca to, co sam Autor określiłby jako widmo „obiektywizmu” krążące wśród „nauk o duchu”. O źródłach inspiracji mówi sam Autor: oto pielgrzymka do sanktuarium Demeter i Kore w Eleusis, opisana w „Dzienniku apokryficznym” i zobrazowana zdjęciami, znalazła przedłużenie w medytacyjnym wytyczeniu dalszego szlaku, swoistej rozprawie o metodzie. Podróż do Eleusis przywiodła na myśl opowiadanie Jana Parandowskiego „Max von Trott”, którego bohater zmaga się z problemem tajemnicy misteriów i nie mogąc jej rozwikłać, popełnia samobójstwo. Podpowiedź przyjaciela, Włodzimierza Legnauera, któremu „Realność bogów” jest dedykowana, wskazała na prawdopodobny pierwowzór tytułowej postaci prozy Parandowskiego w osobie Waltera Friedricha Otto.

Tytuł całości - „Pani na żurawiach” - odsyła do Demeter, chociaż „Wprowadzenie” podpowiada, że to jej córka, Kore-Persefona, znajdzie główne miejsce w przyszłych rozważaniach. I chociaż książka jest pierwszym tomem tetralogii poświęconej misteriom Deme-ter i Kore z Eleusis, to bogiem patronującym pierwszemu tomowi zdaje się być Hermes, Hermes z przydomkiem Lo-gios, Mowny. Otrzymaliśmy bowiem dzieło humanisty pięknie piszącego o sprawach najważniejszych. Hermes jest także bogiem wytyczającym nowe szlaki, który pozostawił ślad swego imienia w hermeneutyce.

Moce czy Osoby?

Wkroczenie Wiesława Juszczaka w dziedzinę badań nad antykiem zaowocowało swoistym traktatem de natura deorum. Jego przewodnikiem w dziedzinę mitu i kultu starożytnych Greków jest zmarły w 1957 roku niemiecki filolog klasyczny i badacz religii, Walter Friedrich Otto. Podążanie za osamotnioną i tak bardzo odmienną myślą Otta prowadzi bez wątpienia poza pole zmagań współczesnego sporu o naturę bogów, na którym dwa głosy brzmią szczególnie donośnie: pierwszy stwierdza: bogowie to Moce, drugi: bogowie to Osoby.

Pierwszy dobiega z Paryża i należy do Jean-Pierre'a Vernanta cum suis. Jego korzenie tkwią we francuskiej refleksji o strukturalistycznej proweniencji. Model nauk humanistycznych zbudowany na metodach badania języka pozwolił paryskim badaczom opisać grecki panteon w kategoriach „systemu religijnego” na podobieństwo „systemu językowego”. W wielu pracach, z których nieliczne przetłumaczono na język polski, paryscy badacze malują obraz sfery boskości jako całości podzielonej pomiędzy poszczególne Moce określane przez Greków mianem bogów, bogiń i herosów. Vernant w „Micie i religii w starożytnej Grecji” (Aletheia 1997) i w „Mitach greckich” (Ossolineum 2002) pisze o panteonie greckim jako hierarchicznej społeczności, w ramach której poszczególnym bogom-Mocom przydzielano kompetencje i przywileje tworzące sieć wzajemnych ograniczeń i uzupełnień. Nie można, zdaniem paryskich badaczy, mówić o bogach jako o Osobach o wyraźnie zarysowanych indywidualnych cechach. Innymi słowy, bez uwzględnienia wzajemnych związków i ograniczeń, bóg nic nie znaczy, tak jak dźwięk jest pozbawiony znaczenia poza systemem języka.

Drugi głos w dyskusji nad naturą greckich bogów zajmuje stanowisko przeciwne: bogowie są przede wszystkim Osobami. Obrony takiego stanowiska podjął się Walter Burkert, twórca drugiej, obok paryskiej, ważnej szkoły namysłu nad religią grecką, znany w Polsce z niedawno opublikowanej pracy „Starożytne religie misteryjne” (Homini 2001). W swoim fundamentalnym podręczniku religii greckiej szwajcarski badacz wielekroć podejmuje otwartą polemikę z pracami equipe parisienne i stwierdza: Greccy bogowie są osobami, nie abstrakcjami, ideami lub pojęciami. Nie można pomijać faktu antropomorficznego charakteru bóstw greckich, tak silnie obecnego w dziełach poetów oraz posągach kultowych. Bogowie myślą i czują jak ludzie, mają ludzką postać i wchodzą w relacje podobne do związków międzyludzkich: tworzą patriarchalną rodzinę z Zeusem, „ojcem bogów i ludzi” na czele. W odróżnieniu od ludzi są nieśmiertelni, nie znają starości, nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny. Oczywiście pod koniec epoki archaicznej ten skrajny antropomorfizm spotkał się z zarzutami filozofów. Dlatego myślenie religijne w kategoriach Mocy stanie się z czasem domeną refleksji intelektualnej.

Prezentowana przez Burkerta koncepcja bogów nie ogranicza się do pars destruens francuskiego strukturalizmu. W swej ostatniej książce, „Creation of the Sacred”, tworzy podwaliny pod nową teologię naturalną opartą na współczesnych teoriach biologicznych. Ewolucyjno-funkcjonalne analizy Burkerta i strukturalistyczny produkt paryskiego esprit wyznaczają zatem ramy naszego myślenia o religii greckiej. Na tym tle spotkanie Wiesława Juszczaka z Walterem F. Ottem jest niezwykłą propozycją wędrówki do innej tradycji intelektualnej, której zasadniczą cechą jest głębokość myślenia i próba odnowienia języka namysłu nad religią.

Ścieżka Holderlina

Postać Waltera F. Otta jest w Polsce właściwie nieznana, a dzieło, poza fragmentem opublikowanym w nieistniejącym już „Piśmie artystyczno-literackim”, nie zostałospolszczone. Szkoda, gdyż zarówno sama postać, jak i dzieło w dwudziestowiecznej refleksji nad antykiem zajmują miejsce szczególne. Czytelnicy Ksenofonta czy Diogenesa Laertiosa dobrze wiedzą, że w antycznej tradycji filozoficznej wspominania mogły przybierać formę anegdot, memora-biliów. Nie inaczej dzieje się i w świecie nowożytnego Uniwersytetu. Do Waltera F. Otta na stałe przylgnęła anegdota, od imienia rozmówcy nazywana z czasem „Karl-Reinhardt-Anekdote”. Znajdujemy ją także w „Realności bogów”: przyjaciel Otta Karl Reinhardt, jeden z najwybitniejszych filologów niemieckich, miał go zapytać, czy wierzy w Zeusa? Otrzymawszy odpowiedź twierdzącą, spytał go, czy do niego się modli? Ponieważ i tym razem odpowiedź brzmiała „tak”, Reinhardt podsumował credo Otta stwierdzeniem, że w takim razie powinien złożyć swemu bogu ofiarę z byków.

Jednak nie specyficzna forma prywatnej religii sprawia, że wznowienia książek urodzonego w 1874 roku Otta wciąż są dostępne w księgarniach nie tylko niemieckich, lecz także w tłumaczeniach włoskich, francuskich i angielskich, a jego imię pojawia się w indeksie wielu prac poświęconych religii greckiej (choć pojawienie się w indeksie oznacza częstokroć umieszczenie „na indeksie”, gdyż wizja bogów greckich przedstawiona przez Otta budziła i budzi sprzeciw). Dzieła Otta mają siłę przyciągania, której źródeł dopatrywałbym się w tym, że myśli w nim zawarte są tak bardzo inne od znanego nam, bezpiecznego horyzontu intelektualnego.

Walter F. Otto jest znany przede wszystkim z dwóch prac. Pierwsza nosi tytuł zapożyczony z wiersza młodego Schillera, „Bogowie Grecji”, i ukazała się w 1927 roku, druga to wydany w 1933 roku „Dionizos”. Czy napisany w 1788 roku wiersz Schillera został przywołany programowo czy prowokacyjnie? Odkrycie greckich bogów jako postaci godnych uwagi ze względu na organiczność ich kształtów, jako świata znaczącego całym swym istnieniem, jest dziełem niemieckiego neohumanizmu. Oznaczało to zerwanie z dotychczasowymi poszukiwaniami alegorii, budowanego przez poetów i filozofów świata mitów utkanego z ukrytych znaczeń. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez Winckelmannowej kontemplacji greckiej sztuki. Idee Winckel-manna podjęli poeci. Zmagania Goethego, a przede wszystkim Holderlina z językiem greckim miały doprowadzić do bezpośredniego spotkania z mitem, aby w dziele Homera, Pindara i Sofoklesa spotkać świat bogów.

„Bogowie Grecji” Schillera wyrażali nostalgiczną tęsknotę za utraconymi na zawsze pięknymi istotami ze „świata baśni”. Po raz pierwszy został postawiony problem utraty świata bogów, ich oddalenia, a tym samym położone podwaliny współczesnej refleksji religioznawczej, która w rygorach metody naukowej podejmuje próbę zrozumienia natury bogów. Przywołane przez Schillera obrazy nimf, herosów i bogów wywodzą sięz „Metamorfoz” Owidiusza i humanistycznej tradycji Renesansu. Szczególnie wyraźnie widać to w strofie poświęconej Dionizosowi, który nadal jest tradycyjnym bogiem pijaństwa i zabawy z obrazów bachanaliów. Na Dionizosa mrocznego, boga tajemnicy egzystencji, pana grup misteryjnych musimy jeszcze poczekać.

Zaludniających naturę bogów Grecji wygnało z naszego świata chrześcijaństwo i nowożytna wizja przyrody. W nowożytnej nauce nie ma miejsca na bóstwa zaludniające kosmos, rydwan Heliosa przemienił się w bezduszną, lśniącą kulę.

Bogowie powrócili do domostwa Biorąc ze sobą życia wzniosłość całą. Ni kolor po nich, ni dźwięk pozostał, Nam tylko słowo bezduszne zostało.

Bunt przeciwko nowożytnemu rozumowi jest obecny u Otta; jego monachijskie związki z ezoteryczną grupą zwaną „Kosmiker” skupioną wokół Ludwiga Klugesa i związaną z kręgiem Stefana Georgego odegrały tu pewną rolę. Dionizos Otta będzie Dionizosem Nietzschego. I chociaż „Bogowie Grecji” Otta tytułem odwołują się do Schillera, to podążają ścieżką wytyczoną wizją Holderlina, poety, który żył w przekonaniu o realnym istnieniu bogów i o ich rychłym powrocie.

*

W „Realności bogów” obecność Holderlina czytanego przez Heideggera nie jest dziełem przypadku. W ten sposób Wiesław Juszczak powraca do pytania o „rzeczy pierwsze”, o źródła sztuki będącej „sposobem zjawiania się prawdy”. Wśród autorów wyznaczających intelektualny horyzont „Realności bogów” nie można pominąć także filozofii sztuki Schellinga i filozofii egzystencji Heideggera oraz teologii Guardiniego. Wszystkich spaja niemiecka fascynacja nieprzetłumaczalnym przedrostkiem Ur-, który odsyła do Prapoczątków, Prafundamentu ezgzystencji. Lektura ich dzieł tworzy ramy interpretacji wizji greckiej religii przedstawionej przez Otta: bogowie greccy są postaciami bytu wyłaniającymi się przed nami, bez naszego udziału, jako gotowe formy, uchwytne zmysłowo kształty tego, co duchowe.

Podtytuł „Bogów Grecji” Otta: „Obraz boskości w zwierciadle greckiego ducha” odwołuje się do platońskiej metafory jaskini, a sami bogowie przybieraj ą postać wiecznych, pierwotnych idei. Wraz z pojawieniem się bogów, objawił się pierwszy mit, który swą twórczością odsłaniają poeci obdarzając go słowem poezji. Mit nie jest dziełem poetów, lecz nadaniem nazwy temu, co nam się objawia. Człowiek odpowiada słowem, odpowiada gestem - kult jest pierwotną, bezpośrednią odpowiedzią działaniem na objawienie się kształtów bytu. Wszystkie twórcze działania człowieka powinny być zatem uznane za akty kultu.

W hermeneutycznym namyśle „Realności bogów” powraca do naszego języka refleksji nad religią i kulturą Tajemnica, tajemnica objawienia się bytu w postaciach bogów i tajemnica ludzkiej twórczości będącej na to objawienie odpowiedzią. Irracjonalny wymiar ludzkiej egzystencji prowadzi nas do najbardziej autentycznych aktów twórczości, niemożliwych bez przeczucia istnienia rzeczywistej obecności wyższego, przyrastającego nas Bytu. „Skoro już nie potrafimy - pisze pod koniec Wiesław Juszczak - brać inwokacji Homera i Hezjoda do boskich istot czuwających nad narodzinami i życiem pieśni z należną temu czcią i upatrujemy w tym poetyckiej ozdoby, wytartej tradycyjnej formuły bez głębszego uzasadnienia, spróbujmy wziąć na serio uwagę Goethego, że nie ludzkim rękom winniśmy okazywać wdzięczność za ludzkie dzieła, ponieważ tworzenie i twórczość mają być przyjmowane przez człowieka z takim uczuciem, na jakie zasługuje łaska i dar”. Spróbujmy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2003

Podobne artykuły