Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Długo spekulowano, czy Angela Merkel przyjmie zaproszenie Putina i weźmie udział w „paradzie zwycięstwa” na placu Czerwonym, w 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie. Dziś wiemy: 9 maja Merkel nie będzie w Moskwie. Tego dnia nie będzie tam również żadnego z przywódców państw Unii (za wyjątkiem prezydenta Czech, znanego putinofila). Merkel wybrała rozwiązanie salomonowe, choć politycznie jasne: do Moskwy pojedzie dzień później, by złożyć wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza i w ten sposób uczcić rosyjskie ofiary wojny. Z Urzędu Kanclerskiego mogliśmy usłyszeć, że działania Rosji na Ukrainie, w których uczestniczy armia rosyjska, czynią niemożliwym obecność Merkel na defiladzie, w jakiej maszerować będą oddziały tejże armii.
Inni unijni politycy, w tym przywódcy Polski i krajów bałtyckich, zdecydowali już wcześniej. Prezydent Niemiec nie musiał decydować, nie został zaproszony. 8 maja Joachim Gauck pojedzie na wzgórza Seelow, między Berlinem i Odrą, gdzie w kwietniu 1945 r. trwały krwawe walki na podejściu do stolicy III Rzeszy; tu upamiętni ofiary wojny: Rosjan, Ukraińców, Polaków – i Niemców.
Choć rosyjskie media nie ustają w podkreślaniu, iż 9 maja Putin nie będzie osamotniony – mówi się, że przybędzie dwudziestu kilku przywódców z całego świata – to dla charakteru uroczystości symboliczna wydaje się wieść, że zaproszenie przyjął lider Korei Północnej. Dla polityków krajów Zachodu, w tym dawnych sojuszników Moskwy z koalicji antyhitlerowskiej, jest jasne, że Putin wykorzysta tę chwilę przede wszystkim do legitymizowania swej polityki i gloryfikowania swych historycznych fałszerstw, podobnych do tych z czasów Stalina.
Nie są to kłamstwa nowe: to narracja stara, dziś ożywiona. I tak, Rosja (nadal) ogranicza czas trwania II wojny światowej do okresu od czerwca 1941 r. do maja 1945 r. Czyli od chwili, gdy Berlin zaatakował dotychczasowego partnera. Tak jakby wcześniej nie było 1 i 17 września 1939 r. – i ataku na Polskę, od zachodu i wschodu. Ale nie oznacza to, że Putin przemilcza pakt Hitler–Stalin. Przeciwnie: on go rehabilituje. Kłamstwem jest też narracja zawłaszczająca zwycięstwo nad III Rzeszą dla Rosjan – jakby z Niemcami walczyli tylko Rosjanie, a nie również Ukraińcy, Białorusini, Uzbecy, Tatarzy itd.
W rosyjskiej narracji przemilczany jest też fakt, że sowieckie zwycięstwo nad Hitlerem nie byłoby możliwe bez pomocy Zachodu, zwłaszcza USA. Mało kto dziś pamięta, że to głównie Amerykanie, mający największe możliwości, dostarczyli Sowietom ogromne ilości sprzętu i zaopatrzenia. Było to możliwe dzięki specjalnej ustawie Kongresu (Lend-Lease Act): pozwoliła ona prezydentowi Rooseveltowi eksportować uzbrojenie także do Związku Sowieckiego, zanim neutralne Stany przystąpiły do wojny. Pomoc przyszła w chwili dla Stalina najtrudniejszej: gdy musiał odbudować Armię Czerwoną, która latem 1941 r. – rozbita przez Wehrmacht – utraciła większość sprzętu; w momencie, gdy najważniejsze ośrodki przemysłowe i rolnicze (jak Ukraina) znalazły się pod okupacją niemiecką.
Już wkrótce po niemieckim ataku Stalin wysłał do Waszyngtonu listę potrzeb – i dostał, czego chciał. Do maja 1945r. alianci (głównie Amerykanie) dostarczyli Sowietom 14 tys. samolotów, 7 tys. czołgów, a także aż 200 tys. ciężarówek studebaker i 78 tys. dżipów. Oraz 4 mln ton żywności. Wszystko zwykle drogą morską, w konwojach. Z Ameryki pochodziło także aż 58 proc. wysokooktanowego paliwa lotniczego, które w trakcie całej wojny zużyły sowieckie samoloty. Podczas konferencji w Teheranie w 1943 r., z udziałem Churchilla i Roosevelta, Stalin wzniósł toast: „To wojna silników i oktanów. Za amerykański przemysł samochodowy i naftowy!”. Szacuje się, że pomoc USA sięgnęła 11,5 mld ówczesnych dolarów.
Po wojnie ten wkład Amerykanów szybko padł ofiarą „zimnej wojny”. Propaganda sowiecka milczała o wsparciu USA, a jeśli ktoś podejmował ten temat, to w szczególny sposób; np. pewien moskiewski historyk pisał w 1951 r., że Lend-Lease Act był „bronią amerykańskiego imperializmu”. Więcej nawet: sposób, w jaki Amerykanie traktowali Stalina w czasie II wojny, dostarczając mu wszystko, czego potrzebował, przedstawiano jako dowód ich głupoty i słabości.
Tak było wtedy, tak jest dziś. Wedle obecnej neoimperialnej rosyjskiej narracji, w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej” to Związek Sowiecki samodzielnie pokonał III Rzeszę. A Amerykanie? Oni stali tam, gdzie faszyści... ©