Przepisy sympatyczne

Rzecznik Praw Obywatelskich, mówiąc o trudnej sytuacji polskiej służby zdrowia, przypomniał, że obywatele mają "ustawowe gwarancje dostępu do usług zdrowotnych. Czy to znaczy, że szpitale nie mogą zbankrutować, a lekarze muszą nam udostępnić wszelkie metody leczenia i diagnozy?.

20.02.2007

Czyta się kilka minut

W rozdziale drugim Konstytucji RP, dotyczącym wolności, praw i obowiązków człowieka i obywatela, znajduje się podrozdział trzeci: "wolności i prawa ekonomiczne, socjalne i kulturalne". To nie tyle przepisy dotyczące wolności i praw, ale tzw. normy programowe, które mają wskazywać kierunki rozwoju i działalności państwa. I tak, np. art. 71 mówi, że "państwo w swojej polityce społecznej i gospodarczej uwzględnia dobro rodziny", zaś art. 74 zapewnia obywateli, że "władze publiczne prowadzą politykę zapewniającą bezpieczeństwo ekologiczne współczesnemu i przyszłym pokoleniom". Tak też art. 68 gwarantuje "obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, (...) równy dostęp do świadczeń i opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa". Jak wiemy z doświadczenia, środki publiczne, przynajmniej dla ochrony zdrowia, mogą być na tyle skromne, że nie będą w stanie zaspokoić obywatelskich oczekiwań (nie bez powodu Konstytucja odsyła tu do specjalnej ustawy).

Tego "zbioru pobożnych życzeń" nie wpisano do Konstytucji przez niedopatrzenie - jej twórcy uważali, że nawet jeśli trudno będzie obietnice zrealizować, powinny się tam znaleźć, by zjednać sympatię obywateli dla nowej Ustawy Zasadniczej. Pytanie, czy powinny sąsiadować z przepisami stricte jurydycznymi. Na przykład w konstytucji hiszpańskiej, która też zawiera rozdział o prawach i wolnościach, jest on podzielony na część o charakterze jurydycznym i część zawierającą zalecenia, co do prowadzonej polityki społeczno-gospodarczej. Tam właśnie możemy przeczytać, że "do władz należy organizacja i ochrona zdrowia publicznego przez przedsięwzięcia o charakterze zapobiegawczym oraz niezbędne świadczenia i usługi" i znowu: "Ustawa określi prawa i obowiązki wszystkich w tym zakresie". Jak widać, ustawodawcy nie precyzują wykonania konstytucyjnych obietnic, ale też nie unikają ich składania, zwłaszcza wtedy, kiedy aspirują do stworzenia państwa opartego na zasadzie solidarności społecznej czy społecznej gospodarce rynkowej.

A co jeśli czasy zmieniły się tak bardzo, że spełnienie takich obietnic nie jest nawet w najmniejszym stopniu realne? Czy należy je wykreślić z Konstytucji? A może jednak zachować jako dodatkową broń dla obywateli borykających się z niewydolnym państwem? Mogłoby tak być, gdyby nasza Konstytucja nie wyłączyła niektórych przepisów z tej właśnie części spod szczególnej ochrony praw, w tym działania skargi konstytucyjnej. Tym bardziej więc widać, że tego rodzaju przepisy są jedynie hołdem złożonym cnocie, aktem moralnym, pod którym każdy może się podpisać.

W trakcie pisania Konstytucji nie brakowało prawników, którzy przestrzegali przed wpisywaniem do niej, np. prawa do bezpłatnej edukacji i opieki zdrowotnej czy ochrony przed bezrobociem. Argumentowali, że wszystkie przepisy Konstytucji powinny dać się wyegzekwować na drodze prawnej. Ich oponenci przypominali jednak konstytucję PRL, która gwarantowała rzeczy przeróżne (m.in. prawo do pracy, czego na szczęście w obecnej Konstytucji nie ma, bo dopiero byśmy mieli), więc trudno byśmy mieli być gorsi...

Teraz obywatele mogą porównywać, jak też rzeczywistość odbiega od tego, co zawiera Konstytucja... Faktycznie odbiega i inaczej być nie mogło.

PIOTR WINCZOREK (ur. 1943) jest wykładowcą na Wydziale Prawa i Administracji UW. W latach 1995-97 był członkiem, a później przewodniczącym, Zespołu Stałych Ekspertów Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego (opracowującego obowiązującą Konstytucję RP).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2007