Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ponad 80 proc. lasów w kraju należy do jednej firmy – Lasów Państwowych, którą dużo łatwiej zreformować niż rozdrobnioną własność prywatną. Pomysł na zmiany zaprezentowali przedstawiciele organizacji przyrodniczych podczas konferencji w Sejmie 23 maja. Postulaty można ująć w czterech słowach: ochrona, kontrola, pieniądze i jeszcze raz pieniądze.
Ochrona: według tej wizji 20 proc. polskich lasów do 2030 r. ma być wyłączonych z gospodarki (dziś to poniżej 5 proc.). To przede wszystkim tereny cenne przyrodniczo (od lat postuluje się tworzenie nowych parków narodowych) i lasy górskie, bo tam do wycinki LP muszą dziś dopłacać. Ważniejsza jest funkcja przyrodnicza, społeczna i retencja wody, którą zapewniają te tereny. Nie oznacza to, że będziemy produkować 15 proc. drewna mniej. W lasach czysto gospodarczych można (jak w wielu krajach Europy) obniżyć wiek wyrębu niektórych gatunków drzew.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
JAK POPRAWIĆ LOS ODRY? NA PEWNO NIE POMOŻE TU BETON >>>>
Kontrola: trzeba wdrożyć wyrok TSUE, na mocy którego musi istnieć możliwość zaskarżania planów urządzenia lasu (dokumentu określającego, co i kiedy ma być wycinane i sadzone). Należy to zrobić tak, by zapewnić społeczną kontrolę, ale nie sparaliżować pracy leśników. Organizacje przyrodnicze proponują jeszcze powołanie społecznej rady przy LP i zwiększenie nadzoru Ministerstwa Środowiska, bo dziś LP nie bez przyczyny są nazywane „państwem w państwie”.
Pieniądze pojawiają się dwa razy. Są te, które LP (dochodowe przedsiębiorstwo, zarządzające prawie jedną czwartą powierzchni Polski) wpłacają do budżetu. Dziś to około 700 mln zł rocznie, czyli kilkukrotnie mniej w przeliczeniu na hektar niż odpowiedniki ze Słowacji, Niemiec czy Czech. Do budżetu z LP powinny więc trafić większe fundusze na ochronę przyrody. Drugi strumień pieniędzy, którego uregulowanie postulują przyrodnicy, to olbrzymie koszty LP, tysiące administracyjnych etatów i Fundusz Leśny, z którego wydatki są często realizowane według politycznych instrukcji i służą potrzebom nie lasów, tylko np. kampanii wyborczej. ©℗