Przemoc, bieda i billboardy

Ponad połowa instytucji wspierających kobiety - ofiary domowej przemocy jest prowadzona przez Kościół.

18.01.2004

Czyta się kilka minut

Małgosia miała zaledwie 15 lat, kiedy zaszła w ciążę. Na miesiąc przed porodem znalazła się w Domu Samotnej Matki w podwarszawskiej Zielonce. Urodziła, ale jej rodzice zadecydowali, że dziecko trafi do adopcji. Nikt nie potrafi powiedzieć dziś, czy dla dziecka to dobrze, czy źle. Wiadomo tylko tyle, że Małgosia wróciła do domu. I cierpi. Anna, mieszkanka ośrodka, wie, że jej pobyt właśnie się kończy: mieszka tu już pół roku, czyli tyle, ile tylko było możliwe (ośrodek ma charakter interwencyjny i po 6 miesięcach pensjonariuszki muszą wracać do domu lub szukać pomocy gdzie indziej). Anna ma trójkę dzieci, jej partner właśnie wyszedł z więzienia, raczej nie mogą sobie pozwolić na wynajęcie mieszkania w Warszawie. Dokąd pójdzie? Nie wie. Może do innego ośrodka; do Zielonki również trafiła z innego domu samotnej matki. Agnieszka uciekła od męża, gdy była w ciąży. Wtedy widziała go po raz ostatni. Jej dwuletnia córka Magda nie widziała go nigdy. Nie potrafi powiedzieć, dokąd pójdzie wraz z córką, kiedy upłynie sześć miesięcy w ośrodku.

To tylko trzy historie, opowiedziane reporterowi w jednym podwarszawskim ośrodku. W Warszawie i okolicach jest jeszcze kilka podobnych miejsc, w całej Polsce: ok. 120. Mieszka w nich 1000 pensjonariuszek, w większości z dziećmi. Każda ma własną historię, w której powtarzają się przemoc i bieda. 15 grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem, na ulicach polskich miast pojawiło się kilkaset billboardów z napisem: “Bóg się rodzi. Pomóż samotnej Matce". Ruszyła społeczna kampania Caritasu i Fundacji Św. Mikołaja (o tej ostatniej, zajmującej się reklamą społeczną, pisaliśmy w dodatku , nr 50/03).

6 stycznia, w święto Objawienia Pańskiego, w siedzibie Caritas Polska przy Skwerze Kard. Wyszyńskiego odbyła się konferencja prasowa, w której uczestniczyli m.in. ks. Jacek Dziel, dyrektor Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej, Dariusz Karłowicz, prezes Fundacji Św. Mikołaja oraz garstka dziennikarzy. Ich liczba świadczy najlepiej, że temat należy do trudnych medialnie: ot, zwykłe ludzkie nieszczęście, zwyczajna bieda. I liczby. 120 placówek na terenie całej Polski. Najwięcej w woj. mazowieckim (18), najmniej w podkarpackim (4), lubuskim (3) i podlaskim (1). Ponad 50 proc. z nich prowadzonych jest bezpośrednio (diecezja) lub pośrednio (zakony, Caritas) przez instytucje Kościoła katolickiego. Najczęstszym powodem pobytu w ośrodkach jest przemoc fizyczna i psychiczna wobec kobiety (ponad 70 proc. przypadków), w zdecydowanej większości związana z alkoholem. Z badań przeprowadzonych dla potrzeb kampanii przez instytut SMG/KRC wynika, że większość ośrodków i ich mieszkanek boryka się z podobnymi problemami: brak wykwalifikowanej kadry (psycholog, pedagog, lekarz, pielęgniarka), brak zatrudnienia, brak możliwości zmiany sytuacji życiowej. - Często nie jesteśmy w stanie dać naszym podopiecznym nic więcej niż dach nad głową, ciepłe jedzenie i środki czystości. A przecież naszym zadaniem jest pomoc i przygotowanie do samodzielnego życia - mówi ks. Dziel.

To pierwsza taka akcja w Polsce, bardzo zależy nam na uwrażliwieniu społeczeństwa na problem i pokazaniu, że istnieje realna alternatywa i konkretna pomoc dla kobiet, które znalazły się w tak dramatycznej sytuacji życiowej - mówi prezes Fundacji Św. Mikołaja, Dariusz Karłowicz. Caritas Polska zwraca uwagę na fakt, że oprócz pomocy finansowej dla domów samotnej matki, liczy się też edukacja społeczna. Ks. Dziel dodaje: - Kiedy mówimy o przemocy w rodzinie, to zawsze mamy i ofiarę, i sprawcę. Nie chodzi o to, by litować się nad sadystą terroryzującym rodzinę, ani o to, by go usprawiedliwiać, ale jeśli programy pomocy będą adresowane tylko do ofiary przemocy, czyli do kobiety, to problem pozostanie. Bo ona przecież kiedyś będzie musiała opuścić ośrodek i, być może, wrócić do miejsca, z którego uciekła. Jeśli nie nauczymy sprawców reagowania bez stosowania przemocy, w pewnym sensie stoimy w miejscu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2004