Proza z Czech

W Fajnym sezonie poznaliśmy go jako ucznia gimnazjum w prowincjonalnym, pogranicznym miasteczku Protektoratu Czech i Moraw. W sławnych Tchórzach oglądaliśmy jego oczami ostatnie dni II wojny w tymże miasteczku. Teraz mamy pierwszą połowę lat 50. i Danny Smirzicky - w stopniu sierżanta - odbywa służbę wojskową w armii czechosłowackiej. W następnych latach nadal będzie dzielił losy swojego twórcy, aż po emigrację do Kanady, gdy do Czechosłowacji wkroczą wojska Układu Warszawskiego.
 /
/

Bowiem Danny Smirzicky to alter ego Josefa škvoreckiego, jednego z trzech najsłynniejszych współczesnych prozaików czeskich, choć mniej u nas (a szkoda!) popularnego od Hrabala i Kundery. škvorecký, który 27 września ubiegłego roku obchodził 80. urodziny, od 1969 roku mieszkający w Toronto, pisać zaczął wcześnie, ale kolejne utwory czekał trudny los. “Ani jedna z książek, które napisałem jako młody człowiek, nie ujrzała wówczas światła dziennego" - wspomina w “Przypadkach niefortunnego saksofonisty tenorowego". “Tchórzy" wydano w 1958 roku, z dziesięcioletnim poślizgiem, by uczynić ich natychmiast przedmiotem pryncypialnej krytyki ideologicznej. “Batalion czołgów" powstał w 1954 roku, ukazał się jednak dopiero w 1969 r. i to... po francusku; emigracyjna edycja czeska przyszła w roku 1972. W komunistycznej Czechosłowacji ukazał się tylko jeden rozdział, i to, jak pisze škvorecký, z katastrofalnym skutkiem: “W ataku wściekłości główny politruk całej armii zakazał wszystkim czeskim czasopismom publikowania jakiejkolwiek satyry na którykolwiek aspekt życia armii".

Furię politruka łatwo zrozumieć - czy jednak ta anegdota oznacza, że mamy do czynienia z rodzajem zabytku literackiego portretującego fragment bezpowrotnie minionej przeszłości? Nic z tych rzeczy, choć dokumentalne walory “Batalionu... " są oczywiste; sam autor żartuje, że to nie żadna satyra, ale czystej wody realizm. Przede wszystkim jednak mamy do czynienia z równym Haškowi arcydziełem “prozy koszarowej", choć Smirzicky wcale nie przypomina Szwejka. Temat główny “Batalionu..." to specyficzny wariant ogólnoświatowego fenomenu, jakim jest (to jeszcze raz słowa škvoreckiego) “armia i właściwa jej absurdalność". A że akcja książki toczy się w systemie opartym na absurdalnej ideologii, absurd podniesiony został do kwadratu.

Zderzenie zideologizowanego języka, którym nieporadnie, choć z wielkim samozaparciem posługują się przełożeni Danny’ego, ze zdroworozsądkowym i nadzwyczaj barwnym dyskursem poborowych staje się niewyczerpanym źródłem komizmu (polecam zwłaszcza rozdział “Egzamin na odznakę Fuczika w Siódmym Batalionie Czołgów"). Sam Danny zresztą, nie darmo sobowtór autora, pracuje nad pedagogiczno-wojskowym dziełkiem noszącym tytuł “Teoria sztorcowania podwładnych" i podtytuł “Przewodnik mieszania z błotem dla oficerów czechosłowackich sił zbrojnych". A zaśmiewając się nad tą świetną prozą, w której nie brak i nutek lirycznych, zastanawiałem się nad jednym: czy u nas mogłaby powstać taka książka, opowiadająca o czasach strasznych zarazem prawdziwie, z humorem i bez martyrologicznego patosu? (Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2005, s. 306. Przełożył Andrzej Sławomir Jagodziński. Seria “Meridian".)

Ota Pavel: JAK TATA PRZEMIERZAŁ AFRYKĘ - “Dostałem pomieszania zmysłów na zimowej olimpiadzie w Innsbrucku. Mózg mi się zaćmił, jak gdyby spłynęła mgła z Alp. Zobaczyłem pewnego pana jako diabła w całej okazałości, miał rogi, kopyta, sierść i wiekowe spróchniałe zęby. Potem poszedłem w góry nad Innsbruckiem, żeby podpalić zabudowania wiejskie. Byłem przekonany, że taka wielka jasność rozproszy mgłę"... Tak zaczyna się “Epilog" zamykający wydany u nas w 1976 r. tom opowiadań Oty Pavla “Śmierć pięknych saren". Proza Pavla podbiła polskich czytelników, w późniejszych latach trafiła nawet na listę lektur szkolnych. Gdy książka ukazała się w Polsce, jej autor nie żył już od trzech lat. A opowiedziana w tragikomicznej tonacji historia z “Epilogu" przydarzyła mu się naprawdę.

Ota Pavel (1930-1973), a właściwie Otto Popper (“od dawna już nazywaliśmy się Pavlovie, stwierdziliśmy bowiem, że skoro żyjemy w Czechach, to powinniśmy zamiast tego Popper nosić porządne czeskie nazwisko... a może też trzęśliśmy ze strachu portkami więcej niż trzeba!" - czytamy w opowiadaniu “Króliki o mądrych oczach"), był synem komiwojażera; postać ojca, fanfarona i marzyciela, podczas wojny więźnia hitlerowskiego obozu, znajduje się w centrum Pavlovej prozy. Pavel pracował jako dziennikarz sportowy, sam też uprawiał sport (m.in. hokej), w 1962 r. wyjechał z drużyną piłkarską praskiej Dukli do Ameryki, a wydana dwa lata później debiutancka książka “Dukla mezi mrakodrapy" (Dukla między drapaczami chmur) stała się jego pierwszym sukcesem. W tym samym roku w Innsbrucku, dokąd pojechał jako sprawozdawca, dopadła go choroba, z którą zmagał się do końca życia. Pisana w ostatnich latach proza, zebrana w tomach “Śmierć pięknych saren" i “Jak spotkałem się z rybami", poddająca na poły baśniowej stylizacji fakty z własnej biografii, czyni z Pavla oryginalnego kontynuatora narracji Hrabala. Pisarz nie porzucił zresztą tematyki sportowej; bohaterem jednej z ostatnich jego książek jest słynny czeski skoczek narciarski Jiří Raška.

“Jak tata przemierzał Afrykę" to wydany kilka lat temu pośmiertny zbiór zawierający teksty bardzo rozmaite, włącznie z lirycznymi górskimi reportażami jeszcze z lat 60. Otwiera go przejmujący tekst z 1971 roku “Pisanie to moja praca". Czytamy w nim: “Niektórzy ludzie chętnie mi mówią, że wyglądam prawie na sześćdziesiątkę i z oczu patrzy mi smutek. Kiedy poszedłem do pana Wericha na Kampę [sławny czeski aktor i reżyser; Kampa to wyspa na Wełtawie w śródmieściu Pragi], zapytał, ile właściwie mam lat. odpowiedziałem, że trzysta...". Następujący po nim dłuższy utwór tytułowy opowiada o przygodach ojca narratora w Legii Cudzoziemskiej i po ucieczce z jej szeregów. Drugie dłuższe opowiadanie, “Bieg przez Pragę", nie mogło się w latach 70. ukazać oficjalnie i krążyło w odpisach, jego przedmiotem są bowiem lata powojenne i rozczarowanie komunizmem, które przeżywa Popper-senior.

W jednej z ostatnich scen syn przyjeżdża do rodziców i zastaje ich w depresji: “tato siedział w kalesonach przy stole i płakał. Włosy opadły mu na czoło, a łzy kapały na gazetę. To było »Rudé Právo«, które prenumerował, bo choćby dzień bez tej lektury wydawał mu się stracony". Jest rok 1952, a ukochana gazeta, organ partii komunistycznej, opublikowała właśnie nazwiska działaczy partyjnych oskarżonych w toczącym się procesie Rudolfa Slanskiego, podkreślając ich żydowskie pochodzenie.

“Tato wstał i poszedł do szopy. Wyjął stamtąd największą siekierę do drewna. Przestraszyłem się i chciałem iść za nim. Mama powiedziała, żebym go zostawił, że nigdy go nie widziała w takim stanie. Dopiero po chwili udało mi się wymknąć Dobiegłem do drzwi, na których zawsze na pierwszego maja ojciec malował pięcioramienne gwiazdy. Dziś wyrył tam dwie, wielkie. Stałem i liczyłem ramiona: »jedno ramię, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć ramion...«. Tato myślał, że chcę te gwiazdy zmazać, podniósł siekierę w górę. Ale nie miałem takiego zamiaru, zbyt dobrze go rozumiałem. Przestał być pod tymi drzwiami komunistą i stał się znowu Żydem". (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004, s. 160. Przełożyli: Urszula Lisowska, Jan Stachowski.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2005