Prezydent na ciężkie czasy

Dziś ideolodzy uciekli do ciemnego lasu. Jeśli Obamie się uda, to raczej tam zostaną. Jeśli nie, natychmiast wrócą - mówi Tygodnikowi NORTON GARFINKLE, ekonomista, prezes fundacji The Future of American Democracy /Rozmawiała Magdalena Rittenhouse

16.01.2009

Czyta się kilka minut

MAGDALENA RITTENHOUSE: Zwiększanie wydatków na cele socjalne przy jednoczesnym obniżaniu podatków - co w tej chwili zamierza uczynić Obama - bardzo przypomina program Lyndona Johnsona. Nie jest Pan choć trochę zaniepokojony?

NORTON GARFINKLE: Nie ma w tej chwili innego wyboru. Zresztą ta teoria, która pojawiała się w czasach Reagana i z czasem zaczęła być traktowana niczym aksjomat nie tylko przez Republikanów, ale także Demokratów - że za wszelką cenę należy unikać deficytów budżetowych - dziś przestała być uznawana za prawdę objawioną. W przeszłości jej orędownikiem był m.in. Robert Rubin, sekretarz skarbu w administracji Clintona. Teraz tuż przed wyborami w listopadzie 2008 r. napisał na łamach jednego z dzienników, że póki co trzeba zapomnieć o równoważeniu budżetu. Normalnie największym zagrożeniem, jakie niesie za duży deficyt, jest wzrost inflacji. Ale to nam w tej chwili nie grozi. Przeciwnie, wszystko wskazuje na to, iż będziemy mieli do czynienia z deflacją, bo ludzie są tak wystraszeni, że przestali wydawać pieniądze, co prowadzi do spadku cen. Więc choć pieniądze na gwałt wydaje rząd, nie zapowiada się, aby miało to doprowadzić do inflacji. Uważam, że Obama ma co najmniej dwa lata, podczas których nie powinien się martwić o równoważenie budżetu. W tym czasie powinniśmy wyjść z dołka.

Nie jest to optymizm na wyrost? Lincolnowska wersja Amerykańskiego Marzenia, o której Pan mówił, funkcjonowała w kraju, który wydawał się bezkresny i gdzie zasoby naturalne były na wyciągnięcie ręki. Może przyszedł moment, w którym Amerykanie muszą przyjąć do wiadomości, iż nie wszyscy mogą zrealizować swoje marzenia o domu z garażem, trawnikiem i dwoma wielkimi samochodami?

Rzeczywiście, korzenie Amerykańskiego Marzenia tkwią w takim właśnie podejściu. Ale bynajmniej się do tego nie ograniczają. Z kryzysem, niedoborem czy niedostatkiem mieliśmy już do czynienia w czasach Wielkiego Kryzysu i z wypracowanych wówczas rozwiązań należy znów skorzystać. Obama musi też zrobić to, co zrobiliśmy po II wojnie światowej: wzmocnić klasę średnią. Co nie będzie łatwe. Ale nie ma powodu do rozpaczy: "O Boże, świat stanął na głowie!". Tak naprawdę Obama nie ma do czynienia z niczym nowym. Nie musi wymyślać koła. Wszystko to już kiedyś przerabialiśmy. Musimy po prostu wrócić do wizji Franklina Delano Roosevelta [prezydent w latach 1933-45 - red.].

Gra toczy się o coś poważniejszego, niż tylko zażegnanie obecnego kryzysu?

Jak najbardziej. Ale postawy i przekonania zmieniają się w zależności od rozmaitych zdarzeń. Nie na odwrót. Przykładem są zmiany, jakie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat zaszły w stosunku Amerykanów do kwestii rasowych. 40 lat temu, gdy autorzy sondaży pytali, czy Biali i Czarni powinni razem pracować, twierdząco odpowiadała może jedna trzecia respondentów. Gdy pytano ich, czy powinni zawierać związki małżeńskie - odsetek był podobny. Dziś na pytanie o wspólną pracę twierdząco odpowiada około 80 proc., a na pytanie o małżeństwa około 70 proc.

(Fragment rozmowy, która ukaże się w 4. numerze "Tygodnika Powszechnego")

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]