Prawo i sprawiedliwość

Św. Paweł nie jest tylko mistrzem chrześcijańskiej duchowości. Był bowiem też myślicielem stricte politycznym.

24.06.2008

Czyta się kilka minut

A wydawało się, że listy i idee św. Pawła na dobre odstawiono do lamusa. Nie znosiły ich wielkie postaci zachodniej nowożytności: Jefferson, Nietzsche, George Bernard Shaw... Zdaniem wielu Paweł miał zniszczyć i wypaczyć Dobrą Nowinę, którą przyniósł na świat Jezus: Szaweł stał się Pawłem tylko po to, by wykorzystać idee Nazarejczyka do stworzenia własnej religii, która okazała się religią zniewolonych ciał i umysłów. Katalog oskarżeń jest całkiem pokaźny: mizogin, totalitarysta i antyegalitarysta, homofob, zwolennik niewolnictwa, integrysta i głosiciel "złej nowiny".

Tym bardziej dziwi, że prominentni myśliciele, którzy do wiary przyznawać się nie chcą, sięgają dziś do Pawłowych Listów. Giorgio Agamben, Alain Badiou i Slavoj Žižek znajdują w nich inspirację dla refleksji z pogranicza filozofii i polityki. Ich zdaniem św. Paweł wystawia na próbę przyjęte dziś za pewnik polityczne i teoretyczne schematy. Agamben zazdrości Apostołowi jego poczucia mesjańskiego czasu, w którym wierzący w Chrystusa trwa, w pełni będąc świadomym łaski, jaka przez wiarę staje się jego udziałem. Dla Badiou Paweł jest "poetą-myślicielem wydarzenia": bezkompromisowa wierność zmartwychwstaniu Chrystusa i sławiona przez Apostoła z Tarsu prawda, stojąca u podstawy tego wydarzenia, zdaniem francuskiego myśliciela czynią z Pawła figurę bojownika, z którą powinni się utożsamiać lewicowi aktywiści. Wreszcie Žižek chciałby widzieć w św. Pawle niszczyciela ideologii społecznego przymusu, które - nawet jeśli posługują się ładnie brzmiącymi hasłami wielokulturowości i wolności gospodarczej - nie potrafią wytworzyć społeczności opartej na trwałym, sprawiedliwym porządku.

W ten oto sposób ateistyczni filozofowie konstatują, że św. Paweł nie jest tylko mistrzem chrześcijańskiej duchowości. Był on bowiem też myślicielem stricte politycznym, który przez odniesienie do Prawa wyraźnie wskazywał na różnicę między sprawiedliwością a niesprawiedliwością. Różnica ta została, głównie za sprawą Jacques’a Derridy, przypomniana w ponowoczesnej filozofii. W poglądach "papieża postmodernizmu" daje się zauważyć zaskakująca zbieżność z teologią Apostoła. Sam Derrida był nią zaskoczony, nim uznał, że nie jest dziełem przypadku.

***

Derrida twierdził, że Prawo wypełnia sprawiedliwość. Ta ostatnia pojawia się tylko wtedy, gdy istnieje Prawo oraz instytucje zabezpieczające jego przestrzeganie. A jednak Prawo w sposób nieunikniony oddala się od sprawiedliwości, a nawet może ją niszczyć. Dzieje się tak dlatego, że służące sprawiedliwości formuły prawne lub ich interpretacje kostnieją, przybierając formę bezdusznego legalizmu, a w końcu przyczyniając się do wzrostu jawnej niesprawiedliwości. Jeśli wysiłek na rzecz sprawiedliwości ma być autentyczny, nie może być absolutnych i niezmiennych wykładni Prawa. Z jednej strony zatem - Prawo bez sprawiedliwości jest martwe; z drugiej - Prawo sprawiedliwości nieustannie zagraża, bo de facto staje się niesprawiedliwe, gdy postrzega się je jako zamknięty system norm i przepisów odporny na wymagania sprawiedliwości.

Wydaje się, że na ów nierozłączny związek Prawa z niesprawiedliwością po raz pierwszy wskazał w europejskiej kulturze właśnie św. Paweł. W Liście do Rzymian można znaleźć słowa: "wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, jako że z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu" (Rz 3, 19-20).

Apostoł Narodów zdawał sobie jednak sprawę z faktu, że Prawa odrzucać nie wolno. W tym samym liście pisał: "Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie" (Rz 7, 12). Nawet jeśli przestrzeganie i wypełnianie Prawa prowadzi do niesprawiedliwości, Prawo jest także podstawową instancją odsłaniającą sprawiedliwość.

Według św. Pawła ludzie stają się sprawiedliwymi nie dlatego, że ich czyny są dobre. Stają się nimi przez łaskę, którą od Boga otrzymują niezależnie od tego, czy Prawo wypełniają, czy nie. Tylko łaska pozwala wypełniać uczynki Prawa i osiągnąć sprawiedliwość. To ona jedynie potrafi przebić się przez moralność zmieniającą się niepostrzeżenie w legalizm. To rozumowanie było paradoksalnie bliskie także i Derridzie. Francuski filozof nie mówił oczywiście o sprawiedliwości Bożej, ale o sprawiedliwości "nieskończonej" - tzn. takiej, która odsłania się przed Prawem i poza Prawem jako konieczny horyzont dla wszelkich rozwiązań w prawnych kodeksach. Same jednak przepisy ani zawrzeć, ani wyczerpać jej nie potrafią. Oto dlaczego pojęcia "sprawiedliwości Bożej" u św. Pawła i "sprawiedliwości nieskończonej" u Derridy ujawniają, że Prawo ustanawiane dla jego przestrzegania przestaje być wehikułem sprawiedliwości. Samo wypełnianie Prawa nie wystarcza bowiem do bycia sprawiedliwym, a Prawo i sprawiedliwość nie zawsze w jednym stoją domu. Czy nie powinni pamiętać o tym politycy, którzy ową biblijną zbitkę słowną (por. np. Jer 9, 22-23) zmienili w nazwę partii?

W Pawłowej ambiwalencji Prawa odsłania się cały dramat ludzi, którzy "łakną i pragną sprawiedliwości". Wśród nich znajdują się także wszelcy reformatorzy praw. Same jednak próby reformowania Prawa mogą usypiać sumienia. Dobre samopoczucie, które towarzyszy takim wysiłkom, pozwala zapomnieć o horyzoncie sprawiedliwości "nieskończonej". Derrida odrzuca bezpieczną przystań sumienia, która pozwala się chwalić dobrymi czynami, w tym także nieustannie ponawianymi próbami reinterpretacji czy zmiany prawnych przepisów. Czy taka postawa nie współgra z następującymi słowami św. Pawła: "Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa" (Rz 3, 27-28).

Dobre samopoczucie, sławienie własnego rzekomo niewinnego sumienia dotyczy szczególnie osób religijnych. Wielki teolog protestancki Karl Barth zauważył, że instytucjonalna religia lubi hołubić przepisy Prawa. Wspomaga tym samym ludzkie pragnienie jakiegoś "boga", który odpowiadać miałby zawsze na mniej lub bardziej wzniosłe religijne potrzeby. Czy nie jest to jednak przypadek szczególnego bałwochwalstwa, w którym dążeniem do sprawiedliwości nazywa się naprawdę chęć samousprawiedliwienia? Zbytnie przywiązanie do Prawa zamyka drogę do przyjęcia łaski. Bo według św. Pawła usprawiedliwienie przez wiarę w Chrystusa, które czyni człowieka sprawiedliwym, dokonuje się w przyjęciu daru Boga. Żadnym działaniem nie można sobie na tę łaskę zasłużyć. Nie można jej kupić. Do jej przyjęcia potrzebna jest wiara.

***

Dla Pawła kwestia niesprawiedliwości Prawa łączyła się szczególnie z problemem śmierci Jezusa. Pytanie o jej sens było pierwszym pytaniem chrześcijańskiej teologii, pierwszą kwestią do rozstrzygnięcia. Zapytywano, czy Jezusa skazano zgodnie z Prawem - z prawnymi przepisami zawartymi w żydowskich czy rzymskich kodeksach. Jeśli tak było istotnie, to dlaczego dobre, dążące do sprawiedliwości Prawo pozwoliło na to, by skazać na śmierć najbardziej niewinnego?

Apostoł z Tarsu widział, że Prawo - zarówno mojżeszowe, jak i rzymskie - wchodzi w ścisłą zależność ze sprawiedliwością. Mimo to stało się dla niego oczywiste, że w śmierci Jezusa sprawiedliwość Boża okazała się wydarzeniem całkowicie od Prawa oddzielnym. Pisał w Liście do Rzymian: "Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski [podkr. SD], przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi" (Rz 3, 21-25a).

Apostoł upiera się, że jedyną nadzieją na wyrwanie się z perwersji Prawa, jaka się w pełni ujawniła na krzyżu, jest dar łaski, darmo ofiarowany przez Boga człowiekowi. 20 wieków po Pawle, 16 lipca 1944 r. aresztowany przez nazistów protestancki teolog Dietrich Bonhoeffer pisał z więzienia, że "Bóg jest słaby i bezsilny... to jedyny sposób, w jaki Bóg może być z nami i pomagać nam". "Bo tylko cierpiący Bóg może wspomagać". Było to radykalne wyciągnięcie wniosków ze słów, które św. Paweł skierował do Koryntian w pierwszym do nich liście: "Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. Bowiem głupstwo u Boga przewyższa mądrością ludzi, a słabość Boga przewyższa mocą ludzi" (1 Kor 1, 22-25).

Ukrzyżowanie Jezusa odsłania nie tylko Bożą sprawiedliwość, ale i słabość. Bóg uczynił ludzi sprawiedliwymi jako ofiara ich przemocy, której Prawo nie potrafiło zapobiec.

Bonhoeffera zabito na rozkaz Hitlera 9 kwietnia 1945 r., dwa tygodnie przed wkroczeniem Amerykanów. Wraz z admirałem Canarisem i generałem Osterem (uczestnikami spisku na życie przywódcy

III Rzeszy) został postawiony przed trybunałem doraźnym, który reprezentował Prawo (nawet jeśli wielu chciałoby je nazwać bezprawiem), choć jego stosowanie najdalsze już było od sprawiedliwości Bożej. Oddzielenie Prawa i sprawiedliwości nieskończonej, które św. Paweł dostrzegł w "wydarzeniu Krzyża", w śmierci niemieckiego teologa znów ujawniło się z całą mocą.

Już Ojcowie Kościoła pisali, że najbardziej sprawiedliwi najbardziej cierpią. W śmierci męczenników objawia się ta sama sprawiedliwość Boża, która - w oddzieleniu od Prawa - została odsłonięta przez Boga w śmierci Chrystusa. Rzadko jednak w szaleństwie Krzyża i w szaleństwie męczeństwa wskazywano na boską słabość, o której wspominał św. Paweł. Wedle obiegowych opinii Bóg nie mógł cierpieć, bo był gwarantem Prawa i sprawiedliwości. Bonhoeffer w czasie swojego uwięzienia zdał sobie sprawę, że tym, co oddziela sprawiedliwość Bożą od Prawa, jest właśnie boska słabość. Prawda ta miała się stać jednym z najcenniejszych skarbów teologii chrześcijańskiej XX wieku.

***

Nie wolno przy tym zapomnieć, że wśród samych chrześcijan oddzielność sprawiedliwości Bożej od Prawa niejednokrotnie służyła za usprawiedliwienie przemocy względem innych. W historii chrześcijaństwa zdarzały się interpretacje Pawłowych Listów, w których sugerowano, że Apostoł miał głęboką pogardę dla Prawa mojżeszowego i mocno przeciwstawiał je łasce Chrystusowej. Przez wieki była to pożywka dla antyjudaistycznych i antysemickich haseł i zachowań. Zapominano, że dla św. Pawła łaska Chrystusowego wydarzenia była nie tyle zaprzeczeniem, co dopełnieniem Prawa. Nie bez przyczyny pisał przecież w Liście do Rzymian: "Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? Żadną miarą! Tylko Prawo właściwie ustawiamy" (Rz 3, 31).

Wiara w Chrystusa nie może służyć za usprawiedliwienie gwałtu, nawet jeśli bez łaski objawionej w "wydarzeniu Krzyża" Prawo nie jest w stanie wypełniać sprawiedliwości. Nie ma też wątpliwości, że dla Apostoła Prawo oznaczało przede wszystkim przykazania, które Mojżesz otrzymał od Boga na Synaju. Ani radykalne odrzucenie Prawa, ani gorliwe wypełnianie dobrych czynów, jakie wywołać w końcu musi drzemkę sumienia, nie czynią nikogo jeszcze sprawiedliwym. Sprawiedliwość bowiem zawsze okazuje się w końcu dziełem łaski.

To samo zdaje się sugerować Derrida w jednym z ostatnich esejów ("Justice"): "być pomiędzy sprawiedliwymi to dar, którego nikt sam z siebie nabyć nie potrafi". Wedle św. Pawła takie postawienie sprawy nie oznacza jednak bierności. Sprawiedliwości Bożej nie można co prawda wywołać, ale należy tak przygotowywać siebie i kontekst, w którym funkcjonujemy, byśmy mogli być nieustannie gotowi na przyjęcie łaski. Co jednak oznacza ta gotowość?

Odpowiadając, Paweł stworzył chrześcijańską naukę o zbawieniu. Objawienie Łaski Bożej niezależnie od Prawa jest tożsame z bezwarunkowym przebaczeniem, jakie Bóg ludziom daje, odsłania i pozwala przyjąć przez śmierć Jezusa na krzyżu. Przebaczenie, podobnie jak łaska, pozwala nadejść sprawiedliwości. Myśl św. Pawła po raz kolejny okazuje się zbieżna z filozofią Derridy. Francuski myśliciel w ostatnich latach życia zastanawiał się nad zapomnianym teologicznym źródłem pojęcia przebaczenia, dzięki któremu możliwe jest praktykowanie przebaczenia we współczesnych zsekularyzowanych społeczeństwach zachodnich.

Co ciekawe, powodem stworzenia przez św. Pawła jego interpretacji zbawienia był najpewniej konflikt z założoną przez niego gminą chrześcijańską w Koryncie. Apostoł dążył do pojednania ze skłóconymi z nim chrześcijanami i nadał mu teologiczną sankcję. Świadczyć mogą o tym znamienne słowa z Drugiego Listu do Koryntian: "Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem! On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą" (2 Kor 5, 17-21).

W Liście do Rzymian Paweł uściślił, że Bóg pojednał ludzi z Nim samym przez śmierć Chrystusa (por. Rz 5, 10). Apostoł zakłada, że między Bogiem a ludźmi istnieje przepaść. Chrystus został uczyniony grzechem, a zatem stał się człowiekiem i został na krzyżu zabity po to, aby znieść dystans między Bogiem a ludzkością. Bóg, odpuszczając ludziom ich indywidualne przewiny, przebacza im je, ale przebaczenie owo dokonuje się przez śmierć Chrystusa. Jezus umarł, aby Bóg mógł ludziom przebaczyć w pełni. Przebaczenie Boga jest darem ofiarowywanym bezwarunkowo i przeznaczonym dla każdego człowieka, który może oczywiście ów dar przyjąć bądź odrzucić.

Nie ma to jednak żadnego znaczenia dla mocy Bożego przebaczenia. Ono się dokonało raz i w sposób pełny przez śmierć Chrystusa. Radykalny dystans między Bogiem i człowiekiem, wyznaczany przez grzech, został tym samym zniesiony. Bóg nie jest już odtąd ofiarą ludzkiej przemocy, a ludzie nie są wobec Niego wyłącznie krzywdzicielami. Sytuację tę Paweł nazwał pojednaniem, pierwszy raz w historii używając tego określenia w stricte teologicznym dyskursie. W opisie Apostoła wyznawcy Chrystusa wezwani są do pojednania się z Bogiem. Można by rzec, że jest to wezwanie do przyjęcia Bożego daru przebaczenia. Co więcej, ich wiara w Chrystusa czyni z nich wysłańców lub nawet ambasadorów jakby Boga samego.

Chrześcijanie są zatem wezwani do świadczenia słowem i życiem o całkowitości przebaczenia w pojednaniu Boga ze światem przez śmierć Chrystusa na krzyżu. Na tym w pierwszym rzędzie polega ich uczestnictwo w tajemnicy zbawienia.

***

Św. Paweł ani chrześcijaństwa nie stworzył, ani go nie wypaczył. Na zawsze jednak pozostanie pierwszym i najważniejszym wśród chrześcijańskich teologów. To dlatego św. Jan Chryzostom mógł wysławiać go jako osobistość wyższą nawet od wielu aniołów i archaniołów, a Dante nazywać w "Boskiej Komedii" po prostu "Wybranym Naczyniem", tzn. narzędziem wybranym przez Boga. Św. Paweł twierdził, że w pierwszym rzędzie posłany został do głoszenia Dobrej Nowiny poganom. Nie było to łatwe. Ci, którzy widzieli w sobie "prawdziwszych" wyznawców Chrystusa i chełpili się swoimi dobrymi czynami oraz wypełnianiem przepisów Prawa, krytykowali go nieustannie. On jednak nie zwracał się przede wszystkim do nich, lecz do tych, którzy nie mogli się chlubić wiarą w chrześcijańskiego Boga. Dlaczego więc dziwić się, że jego Listy budzą dziś wielkie zainteresowanie ateistów?

Sebastian Duda jest filozofem i teologiem; publicystą tygodnika "Newsweek Polska", redaktorem "Przeglądu Powszechnego" i członkiem Centrum Kultury i Dialogu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008