Prawda o Kościele

fot. KNA-Bild

05.06.2007

Czyta się kilka minut

ARTUR SPORNIAK: - Jaki jest sens uroczystości Bożego Ciała?

KS. JAN SŁOMKA: - Genezą święta Bożego Ciała były objawienia prywatne. Na początku XIII wieku bł. Julianna z Cornillon doznała widzeń, które zinterpretowano jako Bożą wolę ustanowienia święta ku czci Najświętszego Sakramentu. Jeżeli objawienia prywatne potraktować jako znak i sposób przeżywania wiary, święto to wyrosło z głębokiej duchowej potrzeby ludzi tamtego czasu. Jest oparte na ważnej intuicji teologicznej, że Eucharystia jest Bożą obecnością. Pierwszym sensem Eucharystii jest pokarm, którym się karmimy, drugim - ofiara dająca zbawienie, trzecim owa realna, konkretna i stała obecność Boga pośród nas. Tak przeżywano celebrację Eucharystii od samego początku, ale dopiero w średniowieczu zaczęto wyraźniej dostrzegać ów trzeci wymiar. Stanowi on głęboki fundament dla święta Bożego Ciała.

Z drugiej strony średniowiecze to czas żarliwej wiary i wielkich lęków. Te lęki skierowane były zwłaszcza w dwie strony: wobec świata i wobec własnej grzeszności, która bezcześci sacrum Boga. Z powodu poczucia własnej niegodności Komunia Święta stawała się coraz bardziej niedostępna. To tworzyło przestrzeń dla przeżywania Eucharystii jako Bożej obecności: indywidualnie w adoracji i wspólnotowo - właśnie w procesji. W pierwszych wiekach celebracja eucharystyczna przeżywana była przede wszystkim we wspólnocie i jako wspólnota. Zindywidualizowanie przeżycia Mszy św. w średniowieczu zostało uzupełnione przez ekspresję publiczną w uroczystościach Bożego Ciała.

- W pewnym sensie adoracja i procesja eucharystyczna zastąpiły Komunię Świętą?

- Przyjmowanie Komunii było wtedy rzadkie i silnie naznaczone lękiem przed świętokradztwem.

Gdybyśmy się przyjrzeli historii kultu Bożego Ciała, okazałoby się, że procesje w różnych kontekstach historycznych przybierały różne formy i były różnie przeżywane. Najbardziej pierwotnie procesja jest nawiązaniem do wędrówki Izraela, któremu towarzyszyła Arka Przymierza. Uczestniczenie w procesji Bożego Ciała jest zatem przeżywaniem sposobu bycia w Kościele jako pielgrzymki, ale jednocześnie jest przeżywaniem relacji Kościół-świat, gdyż jest to świadome wyjście na zewnątrz, w świecką przestrzeń. Tak jest do dziś. Ta relacja objawia się w społecznych reakcjach na procesję: czy budzi zainteresowanie, czy raczej kontrowersje albo obojętność? Czy stanowi w danej społeczności centralne wydarzenie, czy raczej marginalne?

- Pierwotnie w średniowieczu procesje eucharystyczne pozwalały "oswoić" groźny świat, w którym np. czaiła się "czarna śmierć". Z czasem jednak procesje nabrały charakteru tryumfalnego, stały się manifestacją wiary przeciwko komuś, np. przeciwko protestantom...

- ... także przeciwko zaborcom, okupantom, komunistom. Za każdym razem był to wyraz postawy katolików wobec świata - postawy raz obronnej, innym razem polemicznej, a kiedy indziej właśnie tryumfalnej. Widać, w jak dużym stopniu jest to żywa i chłonna tradycja i jak nieustannie ewoluuje - nikt właściwie nad nią nie jest w stanie zapanować. Tym samym stanowi interesujący punkt spojrzenia na Kościół w danym czasie i w danym miejscu.

- W pierwotnym chrześcijaństwie Eucharystia przeżywana była jako misterium, do którego dostęp mieli jedynie wtajemniczeni. Chroniło to misteryjny i intymny wymiar wiary. Czy wystawianie Ciała Boga na widok publiczny nie jest "rzucaniem pereł przed wieprze"?

- Tradycja misteryjna nigdy nie zdominowała całego starożytnego chrześcijaństwa. Ale rzeczywiście, święto Bożego Ciała przełamało podział rzeczywistości na sacrum i profanum. Sacrum wyszło z tej wyłączonej z codziennego użytku, poświęconej Bogu przestrzeni kościoła. Oczywiście idealnie jest, gdy procesja eucharystyczna społecznie i kulturowo stanowi w danym miejscu wydarzenie centralne. Zdarza się jednak, że tak jak w Łodzi gromadzi niewielką liczbę ludzi gdzieś na wielkim osiedlu, gdzie większość patrzy obojętnie, a czasem słychać dźwięk klaksonu poirytowanego kierowcy. W takich miejscach doświadczenie pielgrzymowania jest na pewno trudniejsze. Ale to właśnie jest prawda o Kościele w tamtym miejscu! Nie bałbym się tego. Wychodzenie w świat z tym, co mamy najświętszego, wydaje mi się bardzo chrześcijańskie.

- Sakralna przestrzeń kościoła pozwala skupić się na Bogu, doświadczyć komunii z Nim i tak przemienionym wyruszyć w świat - z Bogiem w sercu, po to, by próbować dostrzegać Go w sercach innych. Taki jest sens liturgii. Procesja eucharystyczna idzie w świat z monstrancją - jakby ignorując dynamikę liturgii. Czy nie jest to pójście na łatwiznę?

- Liturgiczny porządek, wypracowany w Kościele w ciągu dziejów, wcale nie był czymś pierwotnym. Kontekstem ustanowienia Eucharystii była liturgiczna wieczerza paschalna, która odbyła się w sali biesiadnej zwykłego domu. Pierwsze Eucharystie judeochrześcijańskie sprawowano na wzór posiłków wieczornych przed szabatem celebrowanych w domu.

- Co gwarantowało intymność spotkania z Bogiem...

- ... ale nie sacrum. To była ta sama przestrzeń, w której żyło się na co dzień. Nie przeciwstawiałbym sobie obu tradycji: przeżywania misterium w przestrzeni sakralnej i wychodzenia z tym misterium w przestrzeń publiczną. Obie te tradycje są żywe i mają swoje zakorzenienie w historii Kościoła, a zwłaszcza w rozwoju liturgii. Liturgia jest na tyle pojemna, że mieści w sobie oba bieguny: adorację w skupieniu przed osłoniętym od świata tabernakulum oraz wyprowadzenie Ciała Chrystusa na zewnątrz kościoła. Jeżeli mamy się tu czegoś obawiać, to próby sztucznego przydawania procesji Bożego Ciała tych sensów, jakie ona miała 20, 50 czy 100 lat temu. Przez wiele wieków każda epoka historyczna odnajdywała w procesji eucharystycznej coś własnego, co niekoniecznie od razu stawało się doświadczeniem uniwersalnym. Różne tradycje rodzą się, żyją, czasem zanikają. Mogą się różnić w różnych miejscach. I jest bardzo możliwe, że pobożność Bożego Ciała będzie się z czasem coraz bardziej różnicować, bo zmienia się i różnicuje miejsce katolików w społeczności, a jest to przecież święto bardzo katolickie. Niebezpiecznie byłoby próbować sterować tym procesem na siłę.

- Ale niebezpieczna może być także niesterowana, spontaniczna pokusa wykorzystania Eucharystii w zgoła niereligijnym celu: np. ukazania społecznej dominacji katolików.

- Zgoda. Podstawowe dla wierzącego jest świadectwo jego życia, a nie niesiony przez niego transparent. To jednak nie wyklucza tego, by raz w roku pokazać Ciało Chrystusa światu.

- Pewnym niebezpieczeństwem jest także odruch mieszania obu tradycji, co prowadzi do liturgicznego chaosu. Już w XIV wieku powstała praktyka odprawiania Mszy św. przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Na początku lat 90. uczestniczyłem w procesji Bożego Ciała na poznańskim rynku, która zakończyła się właśnie taką Mszą.

- Tak się zdarza. Od tego jest refleksja teologiczna i praca struktur Kościoła, żeby takie sytuacje eliminować. Współczesne przepisy liturgiczne precyzyjnie to regulują.

Ks. Jan Słomka jest patrologiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego i stałym współpracownikiem "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2007