Pozowanie

Pak, pak - padają na trawę kasztany koło Soboru Sofijskiego. Tik, tik - stukają wysokie obcasy, w których dziewczyny wychodzą w sobotę na miasto.

11.10.2011

Czyta się kilka minut

Takie dwa dźwięki przywiozłem z Kijowa.

Wsiadałem do samolotu z ciężkim sercem. Nie wiem, czemu tak jest, ale od Smoleńska lataniu towarzyszą emocje, których przedtem nie odczuwałem. Pogoda piękna, niebo czyste, jak to powiedział kiedyś Lech Wałęsa: widać z góry, że Europa jest jedna - a jednak w człowieku coś się kurczy, pięść jakaś w piersi mu się zaciska, a oko wypatruje znaków nieszczęścia. Na przykład: wchodzę na pokład, omiatam spojrzeniem półkę, na której stewardesy trzymają koce, i co widzę? Widzę, że leży tam ukraińskie wydanie "Życia po życiu". Aż się zatrzymałem, żeby się upewnić, czy nie pomyliłem tytułu. Dają to do czytania w klasie biznes? No pewnie, jak lecieć, to ze świadomością, że jakieś życie po tym życiu istnieje.

Śpię w kawałku Pałacu Kultury i Nauki, czyli w hotelu "Ukraina". W dole Majdan Niezależności, złota Katarzynka w słońcu lśni, tłumy młodzieży próbują przed wieczornym występem. Pokój przyjemny, choć w łazience kąpali się chyba jeszcze ludzie z ekipy Chruszczowa. Na każdym piętrze kierowniczka, na dole bar ze striptizem, nad głównym wejściem wiszą łańcuchy światełek, jakby Boże Narodzenie było tuż tuż. Tymczasem jest ciepło, można chodzić po ulicach w koszuli z krótkim rękawem.

Tik, tik, tik, tik. Centrum jest pełne młodych dziewczyn, ubranych jak na wesele. Tik, tik na placu Sofijskim i tik, tik na posadzce monasteru św. Michała. Tik, tik nawet na stromym Andrijiwskim uzwizie, gdzie na nierównym bruku sam z trudem utrzymuję równowagę. Ale dziewczyny przeciwnie, idą śmiało, nie gubiąc cieniutkich obcasów w wypłukanych przez wodę szczelinach. I jeszcze robią sobie zdjęcia, samotnie albo po dwie, po trzy, pozując. Tak, one nie ustawiają się do zdjęć, tylko - pozują. Ręce kładą na włosach, na biodrach albo opierają o ściany budynków, przechylają głowy, układają usta w dziubek lub rozciągają je w uśmiechu. Potem sprawdzają na ekranie, czy dobrze wypadły.

Na Andrijiwskim uzwizie stoi dom Bułhakowów. Tu młody Michaił, zanim z armią białych pomaszerował na południe, leczył kijowian z chorób wenerycznych. Dom można zwiedzać tylko w grupach i o określonej porze, więc wybieram mieszczące się po przeciwnej stronie Muzeum Jednej Ulicy. Stromy zjazd schodzący od cerkwi św. Andrzeja w stronę Dniepru stał się na przełomie XIX i XX wieku miejscem szczególnym. Mieszkali tu obok siebie lekarze, malarze i teologowie, profesorowie uniwersytetu, inżynierowie i rzemieślnicy, działał amatorski teatr, mieściła się redakcja satyrycznego pisma. Opowieść o losach żyjących tu ludzi to jednocześnie historia całego miasta, jego lat tłustych i chudych. Muzeum stworzyła grupa zapaleńców, którzy z budynków popadających w ruinę ratowali resztki pamiątek. W części poświęconej Bułhakowowi można nawet dotknąć fragmentu werandy z jego rodzinnego domu. Na książce, w której młody lekarz notował swoje spostrzeżenia, leży strzykawka, symbol uzależnienia od morfiny, z którym walczył i które opisał w jednym z wczesnych opowiadań.

Część ulicy jest zamknięta; nawet w sobotę, kiedy przewalają się tłumy turystów, zwabionych stolikami pełnymi pamiątek (także pamiątek po komunizmie; można kupić portret Stalina), maszyny prują nawierzchnię, jakby czegoś szukały. Siadam na murku pod drzewem, żeby zjeść kupione w kiosku gorące pirożki z mielonym mięsem i kapustą. Naprzeciw mnie młoda para pozuje do zdjęcia, kucając przed białą limuzyną. Panna młoda ma w rękach pluszowego misia, trzyma go tak, żeby nie zasłonić marki samochodu. Tik, tik, słyszę za plecami. Pak, pak, odpowiadają kasztany tuż obok.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2011