Powaga oślicy Balaama

Choć nie zawsze je zauważamy, ironia i satyra są narzędziami chętnie wykorzystywanymi w Starym i Nowym Testamencie. Często zajmują miejsce krytyki – służą napominaniu, mają budować, a nie niszczyć.

19.08.2019

Czyta się kilka minut

Prorok Balaam na grzbiecie oślicy,  detal z drzwi bazyliki Świętego Zenona  w Weronie, XII wiek. / A. DAGLI ORTI / DEA / GETTY IMAGES
Prorok Balaam na grzbiecie oślicy, detal z drzwi bazyliki Świętego Zenona w Weronie, XII wiek. / A. DAGLI ORTI / DEA / GETTY IMAGES

Jeden z pięknych midraszy Jacoba Rosenberga dotyczy dwóch odmiennych sposobów lektury Biblii. Oto pewnego letniego popołudnia rozmawiali Szymon – żarliwy i na wskroś dogmatyczny ulubiony uczeń rabina, który potrafił udzielić wszystkich odpowiedzi – oraz Ezra, ironiczny i powściągliwy czytelnik Tory, którego nikt nie potrafił prześcignąć w niekończących się pytaniach. Kiedy pierwszy z nich czytał Księgę Rodzaju, popadał w zachwyt i wyznawał, że ma wrażenie, iż siedzi w kosmicznym teatrze, obserwując tajemniczy dramat Stworzenia: „zapiera mi dech w piersiach, jakbym latał”. Na takie stwierdzenia Ezra spokojnie odpowiadał, iż Pan nadzwyczaj inteligentnie obmyślił akt Stworzenia, ale w dziele tym – nie było dobra.

Szymon nie krył oburzenia: czy Dziesięcioro Przykazań i Wyjście z Egiptu nie wystarczą za wszystkie cuda Pana Zastępów? Odpowiedź Ezry była spokojna, ale i sceptyczna: „W tym, co mówisz, jest wiele prawdy. Nie zapominajmy jednak o Inkwizycji, pogromach, Holokauście, o wymordowaniu milionów niewinnych mężczyzn i kobiet oraz półtora miliona małych dzieci”.

Wyjaśnienie ze strony Szymona przyszło niemal natychmiast: wyobraźmy sobie, że w poczekalni u dentysty siedzi człowiek, który słysząc docierające z gabinetu krzyki, podchodzi do drzwi i zagląda przez dziurkę od klucza. Widzi jedynie w plątaninie dziwacznych instrumentów nieszczęsną ofiarę, nad którą pochyla się bezlitosny kat w białym kitlu. Czyż taki ogląd ma wiele wspólnego z obiektywną rzeczywistością? Czy taki człowiek może pojąć, że jest świadkiem aktu miłosierdzia, a dentysta nie jest zwykłym mordercą? Ezra ze spokojem i dziwnym uśmiechem odpowiedział: „Wybacz mi, Szymonie, głupiec ze mnie. Jakże mogłem zapomnieć, że nasz Król Królów ma dyplom stomatologa!”.

Trudno wyobrazić sobie, by midrasz ten mógł posłużyć jako wprowadzenie do rozważań nad kwestiami przemocy czy ironii w Piśmie Świętym podczas typowego kazania w polskim kościele. Ale dlaczego? Czy wynika to jedynie z mojego, być może błędnego poczucia, że ewangeliczna cnota śmiałości (zob. Ef 3, 12) zostałaby poczytana za nierozważną zuchwałość, która może wywołać poczucie niestosowności, a nawet zgorszenie, zwłaszcza u słuchaczy nieobeznanych głębiej z Biblią?

Kamienna powaga

Choć w ciągu ostatnich kilkunastu lat różnorakie (w tym wybitne) studia homiletyczne, fachowe komentarze biblijne oraz próby dialogu nad przekładami Starego i Nowego Testamentu w Polsce dają nadzieję, że dyskusja nad egzegezą Pisma Świętego przyniesie dobre – w sensie filo­logicznym – owoce, to jednak niektóre kwestie wciąż podlegają tabuizacji. Jedną z nich jest niewątpliwie ironia biblijna. Trudno zrozumieć, że tak ciekawy, dyskusyjny i wielopłaszczyznowy problem humoru i ironii, a zwłaszcza różnorodność ich funkcji w Starym i Nowym Testamencie, tak rzadko spotyka się z zainteresowaniem polskich biblistów i homiletów.

Kiedy sięgniemy po „Bibliografię biblistyki polskiej (za lata 1945–2015)” ks. Piotra Ostańskiego, w indeksie rzeczowym pod hasłem „ironia” znajdziemy odsyłacze zaledwie do kilkunastu śladowych pozycji. A przecież przełomowe studium Terri Bednarz „Humor in the Gospels. A Sourcebook for the Study of Humor in the New Testament, 1863–2014” (New York – London 2015) omawia dziesiątki obszernych publikacji z ostatnich 150 lat! Znamienne, że nasza „Encyklopedia katolicka” zawiera wprawdzie hasła „humor” oraz „ironia”, lecz w najmniejszym stopniu nie odnosi się w nich do źródeł biblijnych. To poważne wyzwanie dla polskiego świata teologów i filologów. Słowem: dysponujemy znakomitym materiałem na niejedną ambitną pracę doktorską.

Problem jest o wiele głębszy niż sam fakt pomijania w komentarzach biblistycznych bądź w wypowiedziach homiletycznych ironii. Postrzeganie Biblii niemal wyłącznie przez pryzmat „zapachu świętości” oraz interpretowanie jej z kamienną powagą oznacza w istocie wyrugowanie z tekstu Pisma Świętego naturalnego pierwiastka człowieczeństwa i prowadzi do lekceważenia płaszczyzny literackiej oraz historyczno-krytycznej. Porażająca przez wieki siła „posągowej” tradycji lekturowej odzwierciedla się dziś jeszcze aż nadto wyraźnie w nierzadkim komentowaniu Biblii bez uwzględnienia bodaj cienia poczucia humoru.

Jak zwraca uwagę Benjamin Boisson, kiedy nawet dostrzegamy gdzieś na kartach Starego czy Nowego Testamentu ślady komizmu czy ironii, to wypowiadamy się o nich nadzwyczaj powściągliwie, jakbyśmy stąpali po tafli lodu; tłumimy nasze odczucia i przemyślenia, aby nie splamić obrazu dostojeństwa niegodnym, „wulgarnym” (w etymologicznym tego słowa znaczeniu) śmiechem. Dlaczego w Kościole humor traktowany jest często tak podejrzliwie? Zwykle dla przeciwstawienia stawia się powagę. Ale to właśnie brak poczucia humoru zdradza brak powagi.

Humor jako dystans

W tradycji Kościoła zaważyła tu dość mocno m.in. postawa św. Tomasza z Akwinu, dla którego śmiech był podejrzany i niegodny prawdziwego chrześcijanina, ponieważ miał skłaniać człowieka do grzechu śmiertelnego, a tym samym – stać na drodze do zbawienia. Ale czy naprawdę możemy z kamiennym obliczem studiować fragment Ewangelii św. Łukasza o spotkaniu Jezusa z Zacheuszem schodzącym spiesznie z sykomory (Łk 19, 1-10)? Czy w słowach Boga skierowanych do Hioba: „Będę cię pytał, a ty Mnie pouczysz!” (Hi 38, 3) François Chirpaz błędnie dostrzega (niemalże ojcowską, choć szorstką) ironię? Czy przyrównanie przez Jezusa ludzi jego pokolenia do „dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: »Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście, biadaliśmy, a wyście nie płakali«” (Łk 7, 32) nie należy nazwać „gorzką parodią”? Czy św. Paweł nie wykazuje się czasem (nieco smutnym?) poczuciem humoru, kiedy z autoironią pisze w Liście do Filemona (Flm 8-10), że spłodził w podeszłym wieku, i to w więzieniu, dziecko, które nazywa Onezymem?

Jak zauważa Terri Bendarz, wąska definicja humoru, dotycząca jedynie tych form, których efektem ma być śmiech życzliwy i wynikający z optymistycznej postawy wobec świata, nie oddaje istoty poczucia humoru autorów biblijnych i wielorakich sposobów jego realizacji w tekstach staro- i nowotestamentowych. Humor biblijny, także w kategoriach estetycznych, wykracza poza funkcję komiczną. Jest wyrazem wyrafinowanego namysłu nad rzeczywistością i epistemologicznego dystansu, subtelnej psychiczno-intelektualnej dyspozycji, nakierowanej na odczucie niedorzeczności czy absurdalnej niestosowności, a nawet na niemożność rozpoznania prawdy.

Taki rodzaj humoru, chętnie wykorzystujący wieloznaczne formy (auto)ironii, sarkazmu, parodii, satyry, gry słów, zagadki, hiperboli, a nawet – groteski (np. w Księdze Estery), wcale nie musi prowadzić do śmiechu zabarwionego optymizmem. Przykładem mogą być pierwsze wspomniane w Biblii (u)śmiechy – Abrahama i Sary, wynikające bardziej z ironicznego powątpiewania niż z wątłej nadziei na spełnienie obietnicy Boga.

Humor biblijny (a więc przede wszystkim żydowski) zrodził się, jak zauważają Robert Stein i Yehuda Radday, „na szlifierce retoryki i logiki” (właściwych także dla Talmudu). Sięga nierzadko po przykłady sytuacji paradoksalnej lub komicznej oraz po ironiczne riposty, pełniąc funkcję swego rodzaju lekarstwa na polu zabiegów dydaktycznych i nauk moralnych. Ironia i satyra są narzędziami chętnie wykorzystywanymi w humorze Starego i Nowego Testamentu i często zajmują miejsce krytyki; służą napominaniu, mają z pokorą budować, a nie niszczyć.

Odnosząc się do problemu interpretacji poczucia humoru Jezusa, Jakob Jónsson w klasycznej już monografii „Humour and Irony in the New Testament. An Exegetic Study” (Lund 1971) stwierdził: „Jezus posiada dar przenikliwości, ale nie żartuje (...). Przemawiał on z głęboką wewnętrzną powagą, a przy tym inteligentnie i z dowcipem, który ukazuje przenikliwość jego umysłu, niemal zawsze z błyskotliwym humorem, który nadaje jego stwierdzeniom subtelność i przykuwa uwagę. Rozumiał, w przeciwieństwie do niektórych jego zwolenników, że poczucie humoru jest konieczne dla osiągnięcia prawdziwych wartości moralnych i że jest jednym z narzędzi wykorzystywanych przez nauczyciela. Jego stwierdzenia często powodują, że widzi się prawdę z jaskrawością, która w innym przypadku byłaby niemożliwa. Bodaj najczęściej jego inteligentny dowcip przybiera formę uporządkowanych, lakonicznych i sugestywnych stwierdzeń”.

Nieoczywiste klucze

Autorzy i redaktorzy ksiąg Starego Testamentu nierzadko kpią z głupoty, pychy i zarozumiałości, prowokując nas do (u)śmiechu, jak w przypadku słynnej, a zbliżonej gatunkowo do bajki (!) opowieści o oślicy Balaama (Lb 22, 22-35). Jeszcze kilkadziesiąt lat temu część biblistów zupełnie ignorowała fabularny aspekt tej perykopy, starając się dla niej znaleźć wyłącznie teologiczne wyjaśnienia, niekiedy kuriozalne (np. że oślica jedynie wydała ryk, Balaam zaś cudownie przetłumaczył go na ludzki język!). Jak dowodzą Edwin Good i ks. Wojciech Pikor, w Księdze Jonasza (której autor i ­tytułowy bohater nie ma nic wspólnego z prorokiem Jonaszem z VIII w. p.n.e.!) ironia staje się niezwykle istotnym narzędziem narracji i pełni w niej rozmaite funkcje, począwszy od dramatyzującej, poprzez dydaktyczną, a skończywszy na komicznej. Co więcej, cała opowieść o przygodach Jonasza, którą niektórzy określają mianem „arcydzieła biblijnego (tragi)komizmu”, parodiuje klasyczny scenariusz znany z innych ksiąg starotestamentowych.

Zrozumienie wyrafinowanej gry słów oraz ironii w Biblii zależy w znacznej mierze od kompetencji czytelnika, jego wrażliwości językowej i historyczno-kulturowej, znajomości oryginału, pochodzenia danego motywu biblijnego, wyczucia artystycznego stylu i retorycznego wydźwięku tekstu, wnikliwej analizy kontekstu etc. Jednak nawet bardzo dobra znajomość tekstu biblijnego oraz realiów kulturowych nie wyklucza w niektórych przypadkach wątpliwości i rozterek interpretacyjnych.

Czy już pierwsze w Biblii pytanie skierowane do Adama: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3, 9) zawiera w sobie jedynie znamiona apelu odwołującego się do poczucia odpowiedzialności człowieka za swój czyn, czy jest również delikatnym, acz boleśnie ironicznym, pierwszym znakiem dystansu Boga wobec stworzenia? Zdzisław Pawłowski i ks. Julian Warzecha nie mają wątpliwości, że słowa Boga: „Oto człowiek stał się jak jeden z Nas: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki” (Rdz 3, 22) mają wydźwięk głębokiego sarkazmu. Z kolei ks. Janusz Lemański dostrzega w tym wersecie nie ironię, lecz troskę o człowieka i rzeczywistą obawę, że człowiek mógłby uczynić kolejny krok i sięgnąć po owoc z drzewa życia, co dałoby mu życie wieczne. Który z badaczy ma rację?

Czy słynne słowa Piłata: „Oto człowiek” to wyraz ironii i poniżenia, czy przeciwnie – jak sugerował m.in. Marcin Luter – przejaw autentycznego podziwu dla wielkości człowieczeństwa i celowe podkreślenie królewskiej godności Chrystusa? Może paradoksalnie wyznanie Piłata łączy w sobie obie te postawy? Większość biblistów w pytaniu Jezusa: „Teraz wierzycie?”(J 16, 31) zauważa ironiczny wyrzut pod adresem uczniów, są jednak tacy, którzy sądzą, że zdanie to nie ma w ogóle charakteru pytajnego i wyraża tylko uznanie Jezusa dla rodzącej się (choć słabej) wiary uczniów.

Dla Giuseppego Ferrary słowa Chrystusa: „Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz to niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jeruzalem” (Łk 13, 33) to oczywisty przykład bolesnej, tragicznej ironii Jezusa graniczącej z sarkazmem – ale czy tak jest naprawdę? W świetle ciekawej, acz dość dyskusyjnej interpretacji Dudleya Zuvera Mateuszowa perykopa o podatku świątynnym ­(Mt 17, ­24-27), w której Jezus poleca Szymonowi iść nad wodę, złowić rybę i wydobyć z niej monetę, jest w istocie głęboko ironiczna, gdyż w wersecie poprzednim Chrystus wyraźnie sugeruje, że On i jego uczniowie są jako dzieci Boga zwolnieni od zobowiązania podatku wobec państwa. Może to właśnie ironia, jak sądzi Donald Fletcher, jest kluczem do zrozumienia trudnej przypowieści o niegodziwym rządcy (Łk 16, 1-13), w której Jezus wcale nie pochwalił fałszywej roztropności, lecz w istocie przed nią przestrzegał? A scena spotkania Jezusa z uczniami podążającymi do Emaus (Łk 24, 13-35)? Czy i tę perykopę potraktujemy jedynie z surową powagą? (zainteresowanych odsyłam do kontrowersyjnej, ale wartej głębszej uwagi, interpretacji tej sceny przez o. Grzegorza Kramera na YouTubie).

Adres URL dla Zdalne wideo

Może naprawdę rozumiemy niewiele? I mniej nawet niż uczniowie Jezusa? Jeśli powyższy szkic niepokornego filologa skłoni czy to ekspertów, czy zwykłych zjadaczy chleba do cierpliwego namysłu nad Biblią (ale bez kamiennego oblicza), spełni swój cel. Nie należy pogardzać żydowską mądrością (o której przypomniał tu niedawno Paweł Śpiewak), że „Tora zostawia miejsce na wątpliwości i dyskusje, ponieważ Bóg chciał, by wszyscy szukali prawdy bez pewności, że ją znajdą. Tak jest, ponieważ Bóg kocha pragnienie i poszukiwanie prawdy bardziej niż jej poznanie”. ©

Autor jest badaczem literatury staropolskiej i dawnej, eseistą i tłumaczem, znawcą starożytnej retoryki i filologii biblijnej. Profesor nadzwyczajny Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2019