Porozumienie jest możliwe

Maciej Nowicki, minister środowiska: Chcemy jesienią usiąść z przedstawicielami mazurskich gmin i wypracować kontrakt. Określimy, jakich inwestycji i form pomocy oczekują w zamian za zgodę na utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego. / Rozmawiał Michał Olszewski

11.08.2009

Czyta się kilka minut

Podpisz apel o utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego... >>

Michał Olszewski: Czy Mazurski Park Narodowy powstanie?

Maciej Nowicki: Przyznam, że w tej chwili ministerstwo jest pochłonięte sprawą rozszerzenia granic Białowieskiego Parku Narodowego. Mozolnie posuwamy się do przodu i mam nadzieję, że uda się pomyślnie zakończyć negocjacje. Ich efekt będzie zresztą ważny dla innych regionów, w których docelowo mają powstać parki narodowe, również dla Mazur.

Natomiast akcję "Tygodnika" i Wasz apel do rządu potraktowałem jako rodzaj dopingu. W związku z tym jeszcze jesienią podejmiemy na Mazurach rozmowy podobne do białowieskich. Chcemy usiąść przy jednym stole z przedstawicielami gmin, na terenie których miałby powstać Park, i wypracować z nimi kontrakt. Określimy, jakich inwestycji i form pomocy oczekuje lokalna społeczność w zamian za zgodę na utworzenie MPN.

To będzie trudne. Na Mazurach dominuje pogląd, że park narodowy oznacza regres cywilizacyjny dla jego mieszkańców, powrót do ziemianek i nakaz chodzenia w niedźwiedzich skórach.

Jest to przekonanie bezzasadne i nie mogę zrozumieć, skąd się bierze. Gdzieś w przestrzeni społecznej powstaje błąd, wzmacniany przez przeciwników takich form ochrony przyrody. Dlatego pragnę jeszcze raz głośno powiedzieć: park narodowy nie oznacza zakazu wstępu do lasu, wędkowania, zbierania grzybów, jagód czy drewna na opał. Wszystkie te ustalenia są wynikiem negocjacji pomiędzy władzami parku a jego mieszkańcami. Park narodowy może natomiast oznaczać znaczny wzrost zysków z turystyki. Sceptyków odsyłam do Białowieży - po pierwszym rozszerzeniu granic parku narodowego kilka lat temu ta miejscowość ożyła, a miejscowi zaczęli zarabiać na turystach, których pojawia się coraz więcej.

Czy pod drzwiami Pańskiego gabinetu ustawiają się kolejki petentów, ze skargami na parki narodowe?

Nie. Generalnie współpraca na linii park-mieszkańcy przebiega w całym kraju bez większych zakłóceń. Może to nie jest wielka miłość, ale współpraca przynosi duże korzyści, jeśli parku nie traktuje się a priori jak wroga. Mamy kłopot w Kampinosie, bo park narodowy nie ma tam pieniędzy na wykupy gruntów od właścicieli. To jednak wyjątek.

Przypomniał mi się jeszcze jeden przykład z serca Mazur, pokazujący, że obawy przed parkami nie znajdują potwierdzenia w faktach. Popatrzmy na Jezioro Nidzkie, objęte statusem rezerwatu. Jest to forma ochrony stojąca w hierarchii konserwatorskiej wyżej niż park narodowy. Mimo to pływają po nim żaglówki i kajaki, ludzie łowią ryby. Park narodowy tego nie zmieni, choć oczywiście niektóre aktywności nie będą dozwolone.

Po parku narodowym na motorówce?

Nie żartujmy. Miłośnicy sportów motorowodnych mają na Mazurach wystarczającą liczbę akwenów, które nie będą objęte ochroną w formie parku narodowego.

Co do jezior i ich wyjątkowości panuje większa zgoda. Natomiast spór, podobnie jak w Białowieży, toczy się o las. Leśnicy i myśliwi twierdzą, że Puszcza Piska jest tworem sztucznym, użytkowym i nie przedstawia wielkich wartości przyrodniczych.

To nie jest przekonanie bezzasadne. Jej południowa część powinna nadal pozostać w gestii Lasów Państwowych, gdyż są to typowo użytkowe lasy sosnowe. Ale północna część Puszczy, szczególnie wokół dorzecza Krutyni, jest bardzo cenna i warto ją chronić. To tereny bagienne, trudno dostępne, częściowo naturalne, leśnicy nie mają z nich zbyt wiele pożytku, część objęta jest już ochroną ścisłą w postaci 13 rezerwatów.

Przy okazji dyskusji o wyjątkowości Mazur, nieustannie powraca pytanie o charakter kulturowy tych terenów.

Chciałbym wyjaśnić jedną wątpliwość: park narodowy nie rozwiąże wszystkich problemów tamtych okolic. W ciągu 20 minionych lat na Mazurach zdarzyło się wiele aktów zwykłego wandalizmu kulturowego. Samowole budowlane czy niszczenie pejzażu przez przymykanie oczu na inwestycje w nieodpowiednich miejscach świadczy o słabości lokalnej władzy. Dopóki nie zadba ona, by ów wandalizm ukrócić, kłopot będzie trwał. Oczywiście, park narodowy kontroluje również jakość architektury w jego obrębie, ale chęć nawiązania do lokalnej tradycji powinna przede wszystkim płynąć oddolnie. My możemy chronić bielika i puchacza, ale tradycyjne domy mazurskie czy pejzaż powinny być przedmiotem troski ludzi stamtąd. Jeśli nie zrozumieją, w jak unikalnym terenie żyją, dewastacja będzie trwała nadal. Od ochrony całości pejzażu są samorządy i Mazurski Park Krajobrazowy...

...traktowany na Mazurach jak hamulec rozwoju i często bezsilny wobec działań lokalnych inwestorów. Jak odnosi się Pan do pomysłu ekonomisty prof. Tomasza Żylicza, by koszty funkcjonowania Parku ponieśli solidarnie wszyscy polscy podatnicy?

Nie wiem, czy wprowadzenie Parku przyniosłoby jakiekolwiek straty w budżetach gmin mazurskich, ale jesienią będziemy to oceniać. Może się okazać, że rozwój małej turystyki przyniesie więcej korzyści, niż oczekują gminy. Pomysł prof. Żylicza wydaje mi się rozsądny i dobrze umotywowany - jeśli Polacy uznają Mazury za skarb, jeśli korzystają z jego bogactw, powinni również pomagać w jego utrzymaniu.

Gminy z Puszczy Białowieskiej mają swój kontrakt i zapewnione pieniądze na inwestycje. Jak mogłoby to wyglądać w przypadku Mazur? Czy mówimy o jednorazowym zastrzyku finansowym, czy corocznym rodzaju renty wyrównującej straty?

Fundusze celowe, jak w przypadku Białowieży, są w budżecie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, wymagają jednak wkładu własnego gmin. W obecnej sytuacji tylko tego rodzaju pomoc finansową możemy zaproponować. Nie wyobrażam sobie, aby można było uchwalić ustawę o corocznym wspieraniu gmin w całym kraju, które na swoim terenie mają park narodowy.

Czy to oznacza, że po raz kolejny odkładamy powstanie Mazurskiego Parku Narodowego na lepsze czasy?

Tego nie powiedziałem. Jesienią rozpoczniemy rozmowy o konkretach. Ufam, że przyniosą pozytywny wynik.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Szef kuchni w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Doświadczenie zdobywał w Wielkiej Brytanii i Francji.Od kilku lat zajmuje się historyczną rekonstrukcją kulinarną. Na co dzień pracuje z przepisami pochodzącymi z najstarszych polskich książek… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2009