Pomiędzy brzegami

Dekoracja od lat jest niezmienna. Awewnątrz niej żywioł kina - letni festiwal, który wtym roku, wnowej formule.

18.08.2007

Czyta się kilka minut

Połączył artystyczne "dwa brzegi": Kazimierz Dolny i Janowiec, happeningi i teatr alternatywny, muzykę (ciekawe koncerty na Zamku) i plastykę. Kilkadziesiąt imprez, dziesiątki filmów, dzień Polskiej Szkoły Filmowej, koncerty, spotkania z pisarzami, muzykami i filmowcami. Grażynie Torbickiej, nowemu dyrektorowi festiwalu, udało się w doborze tych wszystkich elementów zachować takt i klasę.

Listonosz dzwoni jeden raz

Bohaterami retrospektyw i gośćmi imprezy byli w tym roku Jiří Menzel i Bob Rafelson. Kino Menzla znakomicie sprawdza się w miejscach takich jak Kazimierz. Hrabalowski kufel piwa ma swoje drugie dno. Na tym właśnie polega cud hrabalowskiej literatury (i kina). Sielanka jest pełnią, ale na każdą idyllę składa się kosmos tragedii, katastrof i zwątpień. Zwątpienia pana Hrabala i pana Menzla mają niefrasobliwe miny, brzydką pieczątkę na pupie, przykrótkie gacie i rozmarzone spojrzenie. Ale wystarczy jeden strzał lub ostatni donos, żeby to spojrzenie zamarło.

Prawdziwym odkryciem "Dwóch Brzegów" było dla mnie jednak spotkanie z kinem Boba Rafelsona. Dziarski, nieustannie uśmiechnięty reżyser wygląda jak kwintesencja "amerykańskiego snu", ale jego kluczowe dzieła z lat 70.: "Pięć łatwych utworów", "Król Marvin Gardens" czy "Głowa" są tego snu - i mitu - zaprzeczeniem. Kpiąca twarz Jacka Nicholsona, krzyk Ellen Burstyn, rozdygotana Cora - Jessica Lange w kultowym filmie "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" uwiarygodniają ból, zniewolenie seksualne, przemoc i okrucieństwo. Rafelson w najlepszych filmach zbijał szybkę samozadowolenia, a następnie układał rozbite kawałki na nowo. Amerykański sen rymował z europejskim koszmarem.

Lekcje tańca

Wytańczyć młodość, przetańczyć dojrzałość, umrzeć w tańcu. "Iberia" Carlosa Saury jest kolejnym ogniwem filmowego i muzycznego łańcucha, którym autor "Nakarmić kruki" (1976) dopełnia drugi rozdział swojej twórczości. Pierwszym były przejmujące, obyczajowe historie, w których łzom bohaterów towarzyszyła złośliwość losu i paradoksy najnowszej hiszpańskiej historii. Począwszy od "Carmen" (1983), poprzez "Flamenco" (1995) i "Tango" (1998), łzy bohaterów kina Saury zanurzone są coraz częściej w głosie śpiewaków, w emocji. Zaklęte w kastanietach. 75-letni Saura poprzez muzykę opowiada o słowie. O zagubionych wyrazach, emocjonalnym chłodzie. Ów chłód można jednak zamienić w roztańczoną feerię, a melancholię zastąpić przejmującym lamentem. W "Iberii" sławne tematy pochodzące z tytułowej suity Isaaca Albéniza zostały zagrane i odtańczone na scenie. Wielkie hiszpańskie gwiazdy, z Estrellą Morente na czele, w tańcu uwodzą i kochają. W tańcu także giną.

Giuseppe Tornatore odszedł daleko od zanurzonego w mitycznej przeszłości, romantycznego kina, z którym najlepiej się nam kojarzy, tego spod znaku "Kina Paradiso" (1988) czy "Sprzedawcy marzeń" (1995). "Nieznajoma" - kryminalna historia prywatnej wendety za winy niepopełnione - jest jednak filmem naiwnym i fałszywym. Tornatore poupychał w nim wiele nośnych, gazetowych tematów: zmuszanie do prostytucji dziewcząt z Europy Wschodniej, problem adopcji, mafijne porachunki, nudne życie tak zwanych wyższych sfer, a nawet śmierć na śmietniku historii. Zbyt wiele haseł, za mało ludzkiej prawdy.

Bliżej szczęścia był inny włoski reżyser Ferzan Ozpetek. W "Saturno contro" udało mu się trafnie i dowcipnie pokazać grupę przyjaciół, których nie dzielą zdrady i odmienne preferencje erotyczne. Są ze sobą, dla siebie. W momencie, gdy jeden z nich - przystojny gej - nagle umiera, otwiera się jednak puszka Pandory pełna urazów, resentymentów, niespełnień. W tym samym momencie kończy się także dobre kino. Ozpetek brnie w tonację nieznośnie sentymentalną, gubi logikę, a banały w rodzaju "życie jest piękne" obwieszcza z miną proroka.

Jeden dzień/ dwa brzegi

W znakomitej formie jest Andrzej Barański. Na festiwalu pokazał premierowy Teatr Telewizji, "Jeden dzień". Rodzice, ciężko chore dziecko plus bezradność i apatia. Sztuka Petera Nicholsa, na podstawie której powstał spektakl, nie jest najlepsza. A jednak reżyserska klasa Barańskiego nie pozwoliła na emocjonalną tandetę. Widz staje wobec tragedii w napięciu, ale bez tanich wzruszeń.

Fatih Akin, po znakomicie przyjętym filmie "Głową w mur", kolejny raz wyruszył w długą podróż bez adresu zwrotnego, poza granice rzeczywiste (Niemcy - Turcja) i duchowe oraz - przede wszystkim - granice przyzwyczajeń widza. Z początku trudno było mi złapać ton tego kina. "Na krawędzi nieba" rozczarowuje symetryczną budową, balladową metaforyką. Starszy pan spotyka prostytutkę. Zakochuje się w niej jak w tandetnej bajce. Ale tandeta Akina nie jest melodramatem - chodzi o życie pozbawione głębi i nadziei.

Prostytutka Yeter miała córkę, kochała ją, już jej nie zobaczy. Córka - polityczna aktywistka Ayten - szuka mamy, ale przede wszystkim szuka własnej życiowej drogi. Przełomowym momentem filmu jest spotkanie tureckiej zadziornej dziewczyny ze smutną i  melancholijną Niemką. Spotkanie, które odmieni ich życie. Połączy je niespodziewana miłość, przez chwilę będą szczęśliwe. Ale ludzie funkcjonujący "na krawędzi nieba" muszą zapłacić za szczęście podwójną cenę. Niebem i piekłem.

Jedną z najważniejszych ról w karierze zagrała w filmie Akina Hanna Schygulla. Gwiazda filmów Fassbindera, Paulina Kropp z "Miłości w Niemczech" (1983) Wajdy, bardzo zmieniła się fizycznie. Tak jakby seksowna Willie z "Lili Marleen" (1981) Fassbindera machnęła w końcu ręką i powiedziała: "Niech się dzieje, co chce, nie mam siły być ładna i młoda". Przytyła, posiwiała, zamilkła. W roli matki Lotte, dziewczyny zakochanej w Ayten, jest prawie niewidoczna. Boi się obecności tureckiej dziewczyny w swoim domu, zachowuje pozory spokoju, ale wewnątrz - nie mamy co do tego wątpliwości - toczy codzienną wojnę. Żeby nie zwariować, żeby spróbować zrozumieć. "Skąd pan wiedział, jak wyglądam?" - zapyta spotkanego pierwszy raz mężczyznę, który przyjdzie na umówione spotkanie. "Jest pani najsmutniejszą osobą w tym lokalu".

Akcja "Świadków" André Téchiné rozgrywa się w połowie lat 80., tuż przed wybuchem epidemii AIDS. Jeszcze wszystko wolno, ale liberalne rozprzężenie łączy się z przeczuciem fatum. Manu, dwudziestoletni absolwent prowincjonalnej szkoły gastronomicznej, król życia, farciarz i flirciarz, przyjeżdża do siostry do Paryża. Siostra Manu to samotniczka, ale ma konkretne marzenie: chce być śpiewaczką operową. A on? On chce tylko zaszaleć. Nawiązuje chwilowe flirty, chodzi na gejowskie pikiety, nieustannie się uśmiecha. Może coś pod tym uśmiechem ukrywa: świadomość kruchości takich związków? zalążek śmiertelnej choroby? Zakochany w nim opiekun, Adrien (świetny Michel Blanc) powie: "Pedały nie robią różnic na rasę, religię, poglądy. Jedynym kryterium jest wiek. Pedałom nie wolno się zestarzeć". Manu zestarzeje się zbyt szybko. Kiedy zakocha się po raz pierwszy, przerazi się po raz ostatni. Bo życie czasami jest naprawdę "śmiertelną chorobą przenoszoną drogą płciową".

"Świadkowie" to kino znakomicie zrealizowane, pełne intertekstualnych i autobiograficznych skojarzeń, a przy tym bezkompromisowe. Imponująca jest droga artystyczna Téchiné. Szukał długo - najpierw w masce wiecznego eksperymentatora ("Barok", 1976), następnie konfekcyjnego jubilera emocji ("Nie całuję", 1991), żeby wraz z "Dzikimi trzcinami" (1994) odnaleźć w końcu swój prawdziwy temat. Budzącą się dojrzałość chłopca i mężczyzny - w cieniu zakwitających dziewcząt.

Zobaczyłem je na horyzoncie. Pomiędzy brzegami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2007