Pojedyncze losy

"Bądźmy szczerzy. Nie mamy przed sobą zbyt wiele życia - stwierdził jeden ze Świadków owych czasów, z którym pracujemy obecnie nad projektem "Transfer!...

01.12.2006

Czyta się kilka minut

Karolina Kozak, z tyłu Angela Hubrich /fot. Bas /
Karolina Kozak, z tyłu Angela Hubrich /fot. Bas /

To jego odpowiedź na pytanie, dlaczego zdecydował się zaangażować w przedsięwzięcie o tak niepewnym rezultacie: projekt teatralny traktujący o ucieczkach i wypędzeniach Polaków i Niemców po II wojnie światowej na podstawie historycznych wydarzeń i osobistych przeżyć. Groteska historii, jej wewnętrznego szaleństwa, stanowi podstawę tego teatralnego projektu. O skutkach publiczność dowie się z osobistych opowieści i tragicznych doświadczeń ucieczek tak niemieckich, jak i polskich Świadków. (...)

Zdają sobie doskonale sprawę z tego, że nie są zawodowymi aktorami. Żaden z nich nie dysponuje doświadczeniem scenicznym, ale istnieje w nich silna potrzeba podzielenia się swoimi doświadczeniami. Prawie wszyscy opisali je w formie opowiadań, powieści lub relacji. Jednak sytuacja sceniczna była dla nich niezwykła. Forma pisana z jednej strony jest "zimną" formą wypowiedzi, z drugiej zaś nigdy nie ma się pewności, czy ktoś ją przeczytał, czy nie. Scena daje możliwość emocjonalnego kontaktu. Swoją opowieść można skierować bezpośrednio do odbiorcy, który natychmiast odwzajemnia się reakcją.

Trudnością w naszym projekcie jest przełożenie zwykłych, nieco monotonnych wypowiedzi na komunikatywny i zajmujący język sceny. Czasami słuchaliśmy zapierających dech w piersiach historii, ale sposób, w jaki były opowiadane, specjalnie nas do nich nie przykuwał. Z drugiej strony bywaliśmy poruszeni historiami, w których pytaliśmy sami siebie: o co chodzi? Czy ta osoba w ogóle była obecna? Co ona opowiadała o jakiejś cioci cioci swojej cioci?

Tu pojawia się dylemat moralny - wybór materiału spośród opowiadań Świadków musi być aktem manipulacji. Ponadto w momencie wkroczenia na scenę Świadkowie z osób realnych stają się również aktorami. Leży to w naturze przestrzeni teatralnej. Idzie zatem nie tylko o manipulację opowiadaniami, ale o manipulację samymi Świadkami. Jako reżyser manipuluję więc o tyle, o ile staram się ogniskować ich opowieści przy pomocy środków teatralnych.

Jako próbę manipulacji lub fałszowania historii można również zinterpretować równoważenie pracy ze Świadkami polskimi i niemieckimi. Z pewnością w obecnej sytuacji politycznej Polski usłyszymy zarzuty, że zrównuję ofiary i katów. Istnieje w Polsce powiedzenie o "nie-

kalaniu własnego gniazda". Jestem jednak przekonany, że tym zwrotem będą się posługiwali ci politycy, dla których artyści bywają niewygodni.

Jesteśmy w pełni świadomi historycznego kontekstu dziejów ucieczek i wypędzeń: Hitler wraz z NSDAP zostali wybrani w wolnych wyborach przy szczególnie wysokim poparciu okręgów dolnośląskich. W trakcie naszych poszukiwań i rozmów z niemieckimi Świadkami, większość nie chciała lub nie potrafiła opowiedzieć o odpowiedzialności za ówczesną sytuację historyczną, koncentrując się na czasie ucieczek i wypędzeń. Mają naturalnie swoje zdanie na temat winy i odpowiedzialności, ale nie zgadzają się z tezą o odpowiedzialności zbiorowej. Dla wielu rok 1945 jest swojego rodzaju "godziną zero". Trudno otrzymać od nich jasną deklarację na temat lat poprzednich.

Dla mnie rok 1945 jest dobitną odpowiedzią na pytanie postawione przez Goebbelsa w berlińskim Sportpalast w lutym 1943: "Czy chcecie wojny totalnej?". Wielu Niemców na pytania dotyczące przynależności partyjnej lub wyborów politycznych ich rodziców odpowiada: "moi rodzice nie interesowali się polityką" lub "każdy musiał", albo "oczywiście, mój ojciec był wcielony, ale był zwykłym żołnierzem i musiał wykonywać rozkazy". Jawi się tu podstawowy problem w podejściu do różnych wersji wydarzeń historycznych. Mamy je milcząco przyjąć? To w moim przekonaniu byłaby manipulacja historią. Czy powinniśmy je poprzez kontekst historyczny korygować? To znowu stanowi manipulację autentycznymi postaciami na scenie.

W naszej pracy w żadnym wypadku nie chodzi o przedstawienie jedynie indywidualnych przeżyć lub o ich ocenę. O wiele bardziej idzie o zrozumienie i poszanowanie tych pojedynczych losów. Zupełnie nie zależy nam na łączeniu naszej pracy z bieżącą debatą polityczną dotyczącą kwestii ucieczek i wypędzeń - tak z polskiej, jak i z niemieckiej strony.

Z niemieckiego przełożył Michał Białecki

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu napisanego przez reżysera dla "Theater der Zeit" (druk w numerze 10/2006). Skróty i tytuł pochodzą od redakcji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006