Podwójne życie prezydenta

Po medialnej operze mydlanej François Hollande uciął temat swego romansu i ogłosił rozstanie z Valérie Trierweiler, dotąd Pierwszą Damą. Czy rozgłos wokół tej sprawy znaczy, że francuska pobłażliwość dla obyczajowej swobody polityków to przeszłość?

03.02.2014

Czyta się kilka minut

Françoise Hollande – tu jeszcze wraz z Valérie Trierweiler. Maj 2012 r.  / Fot. AFP / EAST NEWS
Françoise Hollande – tu jeszcze wraz z Valérie Trierweiler. Maj 2012 r. / Fot. AFP / EAST NEWS

Historia to niby banalna, jak z harlequina: miłości, zdrada i rozstanie. I nie byłoby w niej nic szczególnego, gdyby nie odbywała się na oczach milionów i nie dotyczyła François Hollande’a, prezydenta Francji. A także gdyby przy okazji nie pojawiło się kilka wątków istotnych dla francuskiego państwa – jak granica między życiem prywatnym i publicznym polityków.

Oto pozostałe, obok 59-letniego Hollande’a, osoby dramatu: 48-letnia Valérie Trierweiler, do niedawna zwana Pierwszą Damą (choć z Hollande’em żyli w konkubinacie) i jej konkurentka, 41-letnia aktorka Julie Gayet. Plotki o jej romansie z prezydentem krążyły w internecie i redakcjach paryskich gazet od miesięcy. Tygodnik „Le Nouvel Observateur” zauważa dziś, że już w marcu 2013 r. Gayet złożyła pismo w prokuraturze, domagając się znalezienia osób rozpowszechniających te pogłoski. Ale żadna „poważna” redakcja nie poszła tym tropem, by plotki zweryfikować. Rzecz to znamienna: we Francji poważne media zwykły dotąd patrzeć przez palce na takie „wybryki” polityków (do czego jeszcze wrócimy).

„BOLESNE MOMENTY”

Lawinę medialną rozpętał dopiero bulwarowy tygodnik „Closer”, gdy 10 stycznia opublikował tekst pt. „Sekretna miłość prezydenta”. A w nim: zdjęcia Hollande’a w motocyklowym kasku obok bramy kamienicy zamieszkanej przez Gayet. W tekście mowa była o tym, że romans trwa od dwóch lat, a Hollande wiele razy odwiedzał swoją partnerkę w mieszkaniu, tuż obok Pałacu Elizejskiego (prezydenckiej siedziby). Miał dojeżdżać na skuterze, w towarzystwie kierującego pojazdem ochroniarza.

Reakcja prezydenta była natychmiastowa: wydano komunikat wyrażający „ubolewanie”, że doszło do „ataku na szacunek dla życia prywatnego, do którego [szef państwa] ma prawo na równi z każdym obywatelem”. Hollande nie zdementował jednak doniesień o romansie. Gayet złożyła pozew sądowy przeciw bulwarówce o „naruszenie życia prywatnego”. Za to reakcja Trierweiler była bardziej dramatyczna: trafiła do szpitala, w stanie załamania nerwowego.

Tymczasem media – nie tylko z Francji, ale całego świata – zaczęły bombardować Pałac Elizejski pytaniami o to, co nazwano „aferą Closer”. Wkrótce potem na konferencji prasowej Hollande przyznał, że para prezydencka „przeżywa bolesne momenty”, ale przestrzega żelaznej zasady, iż „sprawy prywatne załatwia się prywatnie”. Pierwsza Dama opuściła szpital kilka dni później, podobno gotowa wybaczyć Hollande’owi. Ale ten przeciął spekulacje: poinformował agencję AFP (zaznaczając, że czyni to jako osoba prywatna), iż postanowił „zakończyć wspólne pożycie z Valérie Trierweiler”.

Pierwsza Dama opuściła Pałac Elizejski. Ograniczyła się do wysłania tweeta, w którym dziękowała „nadzwyczajnemu personelowi Pałacu”. Na razie nie ma mowy o tym, by pani Gayet zajęła jej miejsce w Pałacu.

CZY KTOŚ GO CHRONI

Był to ostatni, jak dotąd, odcinek francuskiego reality show na szczytach władzy. Ale pozostały liczne pytania. Pierwsze dotyczy bezpieczeństwa nocnych sekretnych eskapad Hollande’a. Brytyjski „Times” wyraził zdziwienie, że „człowiek, który kontroluje broń jądrową, jeździ po Paryżu na skuterze incognito, a potem wchodzi do mieszkania w towarzystwie zaledwie jednego ochroniarza”. Dziennik „Le Monde” twierdził jednak – powołując się na anonimowe źródła – że prezydenta nie odstępuje na krok dwóch zaufanych policjantów, także podczas wypraw incognito po mieście. Sam Hollande odpierał zarzuty, twierdząc, że „wszędzie i w każdej chwili” jego bezpieczeństwo jest zapewnione.

Dość szybko pojawił się też w prasie sensacyjny wątek: sugerowano powiązania właściciela mieszkania, w którym odbywały się prezydenckie schadzki, z korsykańską mafią. Jednak ten trop okazał się mylny. Według „Le Monde”, posiadacz apartamentu nie miał nic wspólnego z gangsterami. Natomiast wynajmująca od niego apartament aktorka Emmanuelle Hauck (bliska przyjaciółka Gayet) była w dość odległej przeszłości partnerką życiową aktora Michela Ferracciego, skazanego przez sąd za sprzeniewierzenie pieniędzy na rzecz korsykańskich grup przestępczych. Nic nie wskazuje więc na to, by prezydent miał powiązania z wyspiarskimi gangsterami. Ale najwyraźniej jego ochrona popełniła błąd: nie sprawdziła dokładnie miejsca randek.

PRYWATNE CZY PUBLICZNE?

Romans prezydencki stawia też pytanie o granicę między życiem prywatnym i publicznym polityków. W gruncie rzeczy Hollande miał przecież rację, gdy atakował brukowiec za grzebanie w jego życiu intymnym, zwłaszcza że Pierwsza Dama we Francji nie ma oficjalnego prawnego statusu. I taka też była dotąd niepisana francuska tradycja: wbrew zwyczajom panującym w prasie anglosaskiej, media nad Sekwaną uważały, że bez zgody polityka nie należy ujawniać jego „sekretów alkowy”. We Francji mówiło się, że romans Billa Clintona z Moniką Lewinski, gdyby zdarzył się w tym kraju, nie zająłby nawet kilku wierszy w gazecie.

Tak było jeszcze kilka lat temu. Ale potem poważnym wyłomem w tej zasadzie stała się afera prominentnego polityka Dominique’a Strauss-Kahna, którego w 2011 r. oskarżono w USA o gwałt na pokojówce. Sprawa była wstrząsem dla francuskiego establishmentu. A tematem publicznie roztrząsanym stało się też długoletnie milczenie francuskich dziennikarzy wobec daleko posuniętej swobody obyczajowej w świecie polityków, nawet przekraczającej granice prawa.

Odtąd media we Francji śmielej zaczęły się zajmować intymnym życiem polityków – co ma też ciemne strony, jak rosnące „podglądactwo” prasy bulwarowej. W tym sensie można powiedzieć, że „afera Closer” dowodzi, iż kończy się „francuski wyjątek” – czyli wyjątkowa na tle Europy dyskrecja mediów wokół życia intymnego polityków.

***

Romans Hollande’a z Gayet może mieć także skutki polityczne. Spekuluje się, czy afera obyczajowa osłabi notowania prezydenta, i tak niezwykle niskie, bo oscylujące ostatnio wokół 20-22 proc. To akurat wątpliwe: Francuzi i tak mają co zarzucać Hollande’owi. Zwłaszcza to, że nie dotrzymał obietnic rozruszania gospodarki i powstrzymania bezrobocia, które osiąga właśnie rekordową liczbę 3,3 mln osób bez pracy. Nic nie wskazuje, aby sam fakt, iż prezydent romansował, był dla wyborców faktem go dyskredytującym.

Sprawa wywołuje za to we Francji sporo śmiechu. Jeden przykład: zaraz po publikacji bulwarówki w internecie pojawiła się gra komputerowa „Pomóżcie François, aby znalazł Julie i nie dał się złapać!”. Na ekranie widać prezydenta na skuterze, którego ścigają rozzłoszczone dawne partnerki: Valérie Trierweiler i Ségolène Royal (z tą ostatnią, jak on liderką partii socjalistycznej, Hollande ma czworo dzieci).

Amerykański purytanizm nie podbił jeszcze frywolnej Galii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2014