Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Post jest pojęciem wieloznacznym. W sensie najogólniejszym jest ograniczeniem ilościowym bądź jakościowym spożywania pokarmów. Ten pierwszy polega na ograniczeniu posiłków, ich ilości i częstotliwości aż do postu ścisłego o chlebie i wodzie. W tym drugim znaczeniu nazywany jest także abstynencją, i to niekoniecznie tylko wobec napojów alkoholowych. W chrześcijańskiej tradycji post obejmuje przede wszystkim pokarmy mięsne, ale w tradycji pokutnej były też posty beznabiałowe.
W prostej mentalności polskiej jak post, to ryba, co wcale takie oczywiste być nie musi, zwłaszcza z powodów ekonomicznych: ryba bowiem do tanich produktów spożywczych nie należy. Podobno pewien penitent prosił spowiednika o zmianę pokuty, bo na post go nie stać. Czy więc koniecznie ryba? Współczesne rozumienie postu dopuszcza o wiele więcej możliwości interpretacyjnych. Post żołądka można zamienić na post oczu lub uszu. Petycja Związku Podhalan dotyczy tego drugiego, czyli wyrzeczenia się tego, co miłe dla ucha. Można się także wyrzec tego, co miłe dla oczu: filmu czy ulubionego programu rozrywkowego, słowem - wyłączyć telewizor. A stąd już niedaleko do cnoty umiarkowania. Dobrze też post połączyć z jałmużną czy też jakimś czynem miłosierdzia, który pewno dla niejednego jest nie lada pokutą.
Słowo "pokuta" wprowadza nas w sens postu. Marianin ks. Marian Pisarzak na stronie Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów naszego Episkopatu przypomina, że "istnieje różnica pomiędzy postem pokutnym, praktykowanym w okresie Wielkiego Postu, w środę popielcową i w każdy piątek, a postem paschalnym, aktualnym w dwa dni Triduum Paschalnego. Pierwszy ma odniesienie do pokuty z tytułu grzechów ludzkich i zarazem do misterium Męki Pańskiej; ma on walor pasyjny, stanowi akt współcierpienia z Chrystusem »za grzechy«. Drugi post stanowi element świętowania misterium paschalnego Chrystusa". Pozostaje jeszcze tradycyjny post w Wigilię Bożego Narodzenia, który - jak sądzę - jest swoistą kalką postu paschalnego (tak jak wieczerza wigilijna, która wywodzi się z Wigilii Paschalnej).
Czy w poście chodzi o cierpienie dla samego cierpienia? Na pewno nie. Post ma znaczenie misteryjne, jest narzędziem, poprzez które możemy dotknąć zbawczego misterium Chrystusa, współcierpieć z Nim, "dopełniać braki udręk Chrystusa" (Kol 1, 24). Ten wymiar postu powinien być absolutnie pierwszorzędny, dopiero z niego wynika wymiar pokutny. Odkąd bowiem św. Hieronim przetłumaczył wezwanie Jezusa metanoeite, czyli "odmieńcie swoje myślenie" (nawracajcie się) jako paenitemini, czyli "pokutujcie" (por. Mk 1, 15), akcent został położony na pokutną, a nawet zasługującą wartość postu. A post ma być przede wszystkim zewnętrznym, praktycznym wyrazem zjednoczenia ze współcierpiącym Jezusem.
I stąd właśnie ów niepokój o piątek. Inaczej post zamieni się w niezrozumiałe udręczenie albo pozostanie mu walor higieniczny: mówienie o nim w kategoriach zdrowia fizycznego bądź utrzymania figury. Dieta jest bowiem ni mniej, ni więcej jak tylko bez-bożnym postem nowoczesności. Jedno i drugie niech spełnia swoją rolę.
Podobno św. Teresa z Avila miała mówić, że jak post, to post, a jak perliczka, to perliczka. Często naszym postom brakuje sensu i wyrazistości. Czasami pościmy, bo piątek, nie zważając nawet, czy nie przypada jakaś liturgiczna uroczystość. I nagle Wielki Piątek równy piątkowi w oktawie paschalnej. W pewnym tekście o bałwochwalstwie przeczytałem, że Les idoles sont du mental, non du métal. Zastosowano grę słów: mental - umysłowy, métal - metalowy. Można by więc powiedzieć: Idole są umysłowe, a nie metalowe. Podobnie jest pewno z postami. Ich istota jest w świadomości, a nie w mięsie.