Pascal

Pascal (1623-62) filozofem nie chciał być i pewnie naprawdę nie był - przynajmniej w tym sensie, w jakim za jego czasów o filozofach się mówiło. Do filozofów i filozofii z lekceważeniem się odnosił, niczego się nie spodziewał po ich dysputach. Nie był też teologiem, to znaczy nie uprawiał teologii naturalnej, która była właściwie częścią filozofii trudniącą się dowodzeniem prawd teologicznych za pomocą rozumowych środków. Mimo to żaden przegląd europejskiej filozofii nie może pominąć tego pisarza, który zmarł czterdziestki nie dożywszy.

17.04.2005

Czyta się kilka minut

Najważniejszy jego tekst, znany jako “Myśli" i pośmiertnie wydany, zdawać się może zbiorem nieuporządkowanych zapisków, skąd znakomite, nieraz olśniewające uwagi czytelnicy europejscy przez prawie trzy i pół stulecia łowili.

W dwóch całkiem do siebie nieprzystających, chociaż, jak sądził, logicznie niesprzecznych wzajem dziedzinach myśl jego się obracała. Jedną była matematyka i fizyka teoretyczna, drugą - sprawa wiary i sprawa losu ludzkiego, jakim go wiara widzi i jakim jest bez wiary.

Był matematykiem pierwszej klasy i kochał prawdziwie to rzemiosło, chociaż uważał, że jest to rzemiosło właśnie, najznakomitsze, jakie umysł ludzki stworzył, ale nie pomocne w sprawie, która jest najważniejsza w życiu. Jako matematyk i fizyk trzymał się nowoczesnych rygorów tego rzemiosła, nie obchodziły go filozoficzne spekulacje arystotelików, za pomocą których niedouczeni scholastycy chcieli rozstrzygać pytania fizyki. Gardził też próbami używania religii w kwestiach, w których rozum albo fakty mają głos, a przykładem najjaskrawszym takich nadużyć w jego stuleciu było potępienie Galileusza przez Kościół; wasze zabiegi, mówił, nie przeszkodzą ziemi kręcić się wokół słońca razem z wami samymi.

Ale równie bezprawne i daremne są zabiegi odwrotne: próby sięgania do argumentów z obserwacji wziętych, aby prawdy religijne wspierać. Pascal był człowiekiem nieustępliwej wiary, ale wiedział, że mniemane dowody istnienia Boga z naturalnych zjawisk zebrane nic nie są warte. Nie ma wiarygodnych dróg od ptaków, nieba i gwiazd do boskiego Stworzyciela. Wiara jest najważniejszą sprawą życia naszego, matematyczne dowody nie pomagają nam w strapieniach i nieszczęściach losu, a nade wszystko nie mogą nas nauczyć, jaki jest ten los, jaki sens ma i czym jest śmierć. A przecież los ludzki jest jak gromada więźniów łańcuchami skutych, którzy muszą patrzeć, jak ich towarzysze jeden za drugim z ręki kata giną, i wiedzą, że ich samych rychło podobny koniec czeka.

Gdy sobie ten los uprzytomnimy, gdy zdamy sobie sprawę, że z niepojętych otchłani wszechświata żaden głos nie dociera, że wszechświat jest niemy i pusty, cóż mamy czynić? Niepodobna zrozumieć, mówi Pascal, że ludzie nie myślą o tym, co ich dotyka najbardziej, najbliżej: o sprawie śmierci, nieśmiertelności, zbawienia. Nie myślą, bo nie chcą myśleć, nie chcą pamiętać, uciekają od tych spraw najważniejszych we wszelkiego rodzaju rozrywki, byle zapomnieć; życie całe staje się rozrywką, ucieczką, wynajdujemy wszelkie sposoby, by nie stawić czoła sprawie fundamentalnej; polowanie, zabawy, teatr i intrygi salonów, wojna nawet - wszystko to środki, które mają nas znieczulić na ból egzystencji.

Wiara leczy nas prawdziwie. Ale jak ją zdobyć? Nie dostarcza jej ani wszechświat niemy, ani nauka, ani zwykła obserwacja natury. Wiara nie jest zbiorem twierdzeń, które uznajemy, choćby twierdzenia, że Bóg istnieje. Takie twierdzenie może uznać deista, który od chrześcijaństwa jest prawie równie daleko, co ateusz. Wiara jest zanurzeniem w innej rzeczywistości aniżeli ta codzienna; wiara włącza miłość Boga, zaufanie do Boga, pewność Bożego synostwa, poczucie więzi niezbywalnej z Najwyższym. To nie są twierdzenia, to nie są akty intelektualne, to są racje serca. Racje serca, których rozum dostarczyć nie może, nie są jednakże sprawą sentymentalną, mglistym uczuciem, które może być zwodnicze. To są intuicje, które dają pewność, chociaż niepodobna ich w ścisłym sensie udowodnić. Aksjomaty geometrii, których też udowodnić nie można, też są przez “racje serca" przyjęte, nie inaczej aniżeli pewność, że nie śnimy na jawie, wbrew Kartezjuszowemu wątpieniu.

Nadal jednak pytanie, skąd zdobyć tę wiarę, pozostaje otwarte. Pascal, podobnie jak jego współwyznawcy, których Kościół piętnował jako jansenistów, ale którzy sami się tak nie mianowali, lecz mówili, że są uczniami św. Augustyna, powiadali, że wiara jest darem Boga i niepodobna jej naturalnymi środkami, wysileniem czy uczonością wytworzyć. Bóg nie daje jednak wiary za zasługi jakieś czy dobre życie i uczynki czy przekonania prawowierne. Bóg daje wiarę komu chce, nie w nagrodę, lecz wedle własnego upodobania, wedle wyboru, który żadnych racji nam dostępnych nie ma. Wiara jest dziełem łaski, a łaska, na mocy samego pojęcia, jest rozdzielana arbitralnie, nie wedle zasług. Co więcej, łaska jest nie tylko konieczna do zbawienia, ale jest także zbawienia warunkiem dostatecznym; gdy Bóg nam ją daje, niepodobna tego daru odrzucić.

Chociaż humaniści chrześcijańscy nie mogli pogodzić się z tym obrazem Boga, który zbawienie daje swoim nielicznym wybrańcom wedle nieobliczalnego swojego kaprysu, była to przecież doktryna jansenistów, a Pascal ją dzielił. Bluźnierstwem jest, powiadali janseniści, Boga oskarżać o niesprawiedliwość, skoro Bóg jest miarą sprawiedliwości i cokolwiek On czyni, jest sprawiedliwe z definicji, a podobnie grzech jest grzechem dlatego, że sprzeciwia się woli Boga i tylko z tej racji. Dobro i zło są określane jako takie przez Boże rozkazy. Wynika to niezbicie stąd, że Bóg jest suwerenny; żaden człowiek, choćby nie wiedzieć jak cnotami jaśniejący, nie może zmusić Boga, by go zbawił; Boga zmusić do niczego nie można, nasze naturalne zasługi nie liczą się na sądzie boskim.

To straszliwe augustyńskie pojęcie boskiej suwerenności i moralnej bezsiły człowieka ma wynikać z teologii grzechu pierworodnego, który radykalnie odmienił naszą kondycję. Zepsucie natury i nieskończony ciężar winy Adamowej, który wszyscy dźwigamy, ogołociły nas moralnie: nic nie możemy z własnej woli uczynić, by zbawienia dostąpić. Czyż nie jest jednak przeciwne rozumowi, że Bóg skazuje ludzi na wieczne męki za coś, czego oni uniknąć nie mogą, że nawet niemowlęta, jeśli przed chrztem zmarły, do piekła posyła? Pascal przyznaje, że doktryna grzechu pierworodnego jest niepojęta dla nas, z rozumem niezgodna i niezgodna z naszą nędzną sprawiedliwością, a mimo to człowiek jest jeszcze bardziej niepojęty bez tej doktryny.

Teologię augustyńską, którą Pascal sobie przyswoił, Kościół, bez wspominania imienia wielkiego klasyka, faktycznie jako herezję odrzucił, gdy jansenizm potępił. Ta teologia może wydawać się przerażająca i taką wydawała się wielu w XVII wieku, m.in. jezuitom. W “Myślach" Pascal istotnie, obok okazjonalnych zapewnień o szczęśliwości tych, co łaski boskiej doznali i Boga znaleźli, mamy fragmenty, z których wyziera desperacja. Wydawać się może, że nie ma sensu, skoro wiara jest niezasłużonym darem, by ci, co ów dar posiedli, chcieli nawracać innych, że to wysiłek absolutnie bezskuteczny. Tymczasem Pascal sam taką próbę podejmuje w sławnym rozumowaniu zwanym Zakładem.

Rozumowanie jest niby proste, lecz rodziło nieporozumienia i zgorszenie. Zakład dotyczy istnienia Boga. Rozum nie może sprawy rozstrzygnąć, trzeba więc sprawę poddać decyzji takiej, jak w grach hazardowych. Założenie tego zabiegu jest takie, że nie możemy zakładu uniknąć; nie mogę oświadczyć, że ja się nie zakładam. Chodzi zapewne o to, że jeśli nie stawiam na istnienie Boga, to na pewno, choćbym tego wprost nie powiedział, stawiam na Jego nieistnienie, bo tak jest wygodniej w życiu doczesnym. Trzeba obliczyć wysokość stawki i możliwą wygraną. Stawką, jeśli na Boga stawiam, jest moje życie doczesne, które muszę przemienić w duchu chrześcijańskim, a więc rzecz niewielka, mało warta. Do wygrania, jeśli na Boga stawiam i wygram, jest życie w nieskończonej szczęśliwości. Jest przeto zgodne z rozumem na Boga stawiać, skoro do wygrania jest nieskończoność, a stawka znikoma; nawet jedno życie warto postawić, jeśli można trzy wygrać, a cóż dopiero życie nieskończone; w tych warunkach szaleństwem byłoby inaczej postąpić.

A jeśli mówi kto, że nie potrafi wierzyć, to trzeba go przekonać, że jego opór wobec wiary nie pochodzi z racji intelektualnych, ale stąd, że jest niewolnikiem swoich namiętności; jeśli by je potrafił okiełznać, usunąłby główną przeszkodę na drodze do wiary. Trzeba, by próbował, by zachowywał się jak wierny chrześcijanin, chodząc do kościoła i czekając na łaskę. Pascal nie mówi, rzecz jasna, że chodząc do kościoła, wykupi się tym samym zbawienie, lecz tylko, że przeszkoda będzie usunięta. Zapewne ma na myśli, choć wprost tego nie powiada, że spełniając kościelne wymogi bez wiary, w końcu i ducha swojego odmieni, bo jakaś nieznana nam, tajemnicza więź spaja przecież duszę i ciało. Co więcej, gdy możliwy konwert zwyczaje swoje zewnętrzne przemieni i grzeszne życie porzuci, przekona się wnet, że naprawdę nic nie stracił, a tylko zyskał. Zapewne kandydat na hazardzistę powinien mieć w duszy jakąś, słabą choćby, wolę wiary, jakąś resztkę nadziei. Tak czy owak Bóg tylko zbawia i Bóg wiarę zsyła, nie jest więc jasne, jak można dojść do wiary samemu, choćby z największym wysiłkiem, a Bóg, jeśli zechce, może serce zatwardziałego grzesznika w jednej chwili przemienić: apostoł Paweł jest przykładem.

Udowodnić istnienie Boga narzędziami rozumu nie sposób. Bóg jest nieskończony i niepojęty; trzeba by rozum nasz ukorzył się przed tajemnicą. Nawet cuda i proroctwa, choć tak potężnie za obecnością Boga przemawiają, nie mogą przekonać niedowiarków: nic ich nie przekona, bo nie z rozumu ich niedowiarstwo płynie, lecz z nieokiełznanych pasji. Bóg dał nam tyle światła, ile trzeba, by niedowiarkowie nie mogli się tłumaczyć ignorancją na sądzie ostatecznym.

W sprawach religijnych najróżniejsze prawdy są niezrozumiałe: grzech pierworodny, związek duszy z ciałem, stworzenie świata i samo istnienie Boga. Powinniśmy znać własną nędzę, inaczej w pychę popadniemy, ale znać własną nędzę bez Boga, rodzi rozpacz. Obie części wiedzy - nędzę naszą i Boga - znamy łącznie dzięki Jezusowi Chrystusowi; On jest naszym Bogiem, bez którego wszystkie ludzkie prawdy są bezsilne. Nie zbawi nas rozum, nie zbawi nas ludzka historia; najsławniejszy może aforyzm Pascala mówi “Nos Kleopatry: gdyby był krótszy, całe oblicze ziemi wyglądałoby inaczej". Świat bez Boga jest bezsensownym chaosem. Ale gdy wiara nas żywi, absurdy pozorne znikają, wszystko staje się zrozumiałe.

Ludzie jednak wolą, by chrześcijaństwo było fałszywe, bo wtedy mogą folgować swoim namiętnościom, podczas gdy chrześcijańska wiara przymusza ich, by w pogardzie ciała i dóbr ziemskich żyli. Ateizm jest wygodny. Sceptycyzm jest wygodny. Sceptycyzm ma rację, o ile pychę rozumu upokarza, ale jest niebezpieczny, gdy sam stoi, gdy wiary brak. Jest zaś zgodne z rozumem uznać, że mnóstwo jest spraw, które rozum przerastają. Chrześcijaństwo nie jest filozofią, nie jest metafizyczną doktryną, jest życiem w świecie wiary.

***

Pascal pyta nas o wszystko. Można jednak wyłuskać cząstkowe pytania:

Cnoty naturalne są bez znaczenia dla zbawienia, ateista może być dobrym, porządnym człowiekiem, nic mu to nie pomoże na Sądzie. Czy wynika stąd, że, skoro tylko zbawienie jest prawdziwie ważne, wszystko jedno jak żyjemy?

Skoro wiara jest darem łaski, czy nie może być tak, że zdaje się nam, iż mamy wiarę, ale łudzimy się w tej sprawie naczelnej?

Czy Pascalowski Zakład nie podpowiada nam heretyckiej nadziei, że możemy jednak łaskę własnym wysiłkiem ściągnąć? I czy Pascal jest chrześcijaninem w takim sensie, w jakim dzisiejsi chrześcijanie za takich się mają?

Wykłady telewizyjne prof. Leszka Kołakowskiego zrealizował Jerzy Markuszewski, a wyprodukowała na zlecenie 2 programu TVP firma Euromedia TV. Całość ukaże się w maju w książce przygotowywanej przez wydawnictwo Znak.

---ramka 349739|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2005