Pandora zaciera ręce

Tolerancja dla przemocy w relacjach małżeńskich jest większa niż dla jakiegokolwiek innego przestępstwa. Usprawiedliwiamy sprawcę, ofiarę obciążając odpowiedzialnością za sprowokowanie agresji.

11.06.2013

Czyta się kilka minut

Jesienią ubiegłego roku na łamach „TP” (nr 43/2012) swoją historię opowiedziała 30-letnia Marta, absolwentka wydziału humanistycznego jednej z najbardziej prestiżowych polskich uczelni. Czas przeszły jest istotny – Marcie, latami nękanej przez męża psychicznie i fizycznie, udało się odciąć od kata. Musiała porzucić dotychczasowe życie – duże miasto, znajomych, szansę na znalezienie pracy. Z dwójką małych dzieci, bez środków do życia, przeprowadziła się na prowincję.

Po publikacji artykułu zaczęły dochodzić do mnie sygnały, że dramat rodziny Marty – mimo zmienionych „didaskaliów” został rozpoznany przez środowisko medialne, w którym obraca się jej mąż. Ze zdumieniem zauważyłam, że współczucie i zrozumienie budzi... oprawca, ofiara zaś traktowana jest podejrzliwie, a nawet ze złością. „Nie mieszaj się, zbyt dużo jest między nimi trudnych emocji” – słyszałam, kiedy podpytywałam o związek Marty i Pawła. „On nie jest bez winy, ale Marta postępuje wobec niego nad wyraz surowo”. „Kochał córkę nad życie, jest świetnym ojcem, nie spotkałam lepszego”. I w końcu: „Paweł czuje się zaszczuty, nie uśmiecha się, stracił chęć do życia”.

SCENY Z ŻYCIA

Przypomnijmy sceny z życia małżeńskiego opowiedziane przez Martę. „Wkładał ręce między nogi, lizał, gryzł w usta, przytulał. Robił to z psychopatycznym wyrazem twarzy, wiedział, że tego nienawidzę. Im bardziej się broniłam, tym bardziej napierał. Czerpał chorą satysfakcję z tego, że go nie chcę. Nieustannie przy mnie dłubał w nosie albo wysmarkiwał flegmę pod nogi, jak myłam podłogę. Mówił, że to ja budzę w nim agresję, że go nieustannie prowokuję”. „W połogu z drugim dzieckiem miałam nawracające zapalenia piersi. Nie wychodziłam z domu, byłam całkiem odizolowana od świata. Spałam po trzy, cztery godziny na dobę, męczyła mnie gorączka. Z wycieńczenia słaniałam się na nogach. On w takiej sytuacji potrafił wylać mi na głowę pięć litrów zimnej wody i napluć w twarz”. „Coraz bardziej znęcał się nad starszą córeczką. Kiedy płakała, mówił: »Weź tę k... ode mnie« albo: »zaraz cię j...«. Klękał przed nią, łapał za ramiona i jej wpajał, że mama się kłóci z tatą, bo jest zła, nie potrzebujemy jej. Kiedyś włączyłam odkurzacz, w pokoju obok Paweł odsypiał imprezę. Wstał, wziął odkurzacz i rzucił nim w ten sposób, że zatrzymał się metr od przerażonej córeczki”.

Przeciw Pawłowi toczą się w sądzie dwie sprawy. Pierwsza, z art. 207 KK, za znęcanie się psychiczne i fizyczne. Druga, z art. 191 KK, za wymuszenie przez stosowanie przemocy.

DOGADAJCIE SIĘ

Usiłuję nawiązać kontakt z Pawłem. Po kilku próbach dostaję mailem odpowiedź, z której jasno wynika, że spotkanie nie jest możliwe. Opowieść Marty, jego zdaniem, mija się z faktami, on sam uznaje się za pokrzywdzonego. Ignoruje moją prośbę o skomentowanie sytuacji z policjantem, który interweniował, kiedy Paweł na ulicy wyrwał Marcie z ręki telefon i odpychał ją od wózka, zgniatając dłoń, ponieważ próbowała wziąć dziecko i odejść od agresywnego męża.

To postawa tamtego policjanta sprawiła, że prokurator wytoczył Pawłowi sprawę o wymuszenie, a Marta po raz pierwszy dostała od wymiaru sprawiedliwości sygnał, że może liczyć na wsparcie. Wcześniej podczas interwencji domowych policjanci zachowywali się asekuracyjnie: nie byli pewni, która ze skonfliktowanych stron mówi prawdę.

Problem w tym, że niezajmowanie stanowiska jest działaniem wspierającym sprawcę, a tym samym gwoździem do trumny ofiary. Masę szkody czynią zdania pozornie jednające: „Dogadajcie się państwo sami i będzie po sprawie. To, co panią spotkało, nie jest takie straszne. Przyjeżdżamy do domów, gdzie facet garami bije kobietę po głowie”. Z chwilą zatrzaśnięcia się drzwi za policjantami, oprawca wraca do przerwanej egzekucji, teraz brutalniejszej, bo w ostatniej godzinie przybyło powodów.

BABSKA INTRYGA

„Policjant był podstawiony, zwyczajnie ukartowana sytuacja, babska intryga” – usłyszałam od znajomych Marty i Pawła.

 Przyjaciel Pawła, obsypywany nagrodami reporter, komentuje to zdarzenie z pełnym przekonaniem: „Nie ma na świecie przypadków, wiadomo, że można sporo zaaranżować”. Przekonuje, że Paweł to porządny człowiek, dobry kolega i silna osobowość. A Marta popełnia błąd, wywlekając tajemnice rodzinne na widok publiczny. Powinni to wszystko załatwić między sobą, małżeństwo jest świętością. Poza tym nie wierzy, aby Paweł kiedykolwiek podniósł ręką na Martę. Konflikt między nimi rozumie w ten sposób: ona też chciała robić karierę, nie tylko siedzieć w domu z dziećmi, naczytała się feministycznych kawałków. Nie mogła pogodzić się z tym, że tylko Paweł odnosił sukcesy. Teraz próbuje wydoić go finansowo: dostaje alimenty po tysiąc złotych na dziecko miesięcznie. A u niego z kasą kiepsko, wiadomo – kryzys. „Poza tym – rzuca na zakończenie – dlaczego nigdy nie zrobiła obdukcji?”.

NIEZAPISANE ŚLADY

– Decyzja o obdukcji wymaga od kobiety odwagi. Musi się mniej bać, by zacząć się bronić. Kobieta często myśli, że skoro jest obiektem czyjegoś gniewu, to znaczy jest czemuś winna. Tym, co może ją ochronić, jest posłuszeństwo i podległość – mówi prof. Bogdan de Barbaro, psychiatra i psychoterapeuta, kierownik Zakładu Terapii Rodzin Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ. – Rezygnowanie z dokonania obdukcji oznacza, że ślady przemocy zostaną „niezapisane”. Nie powstanie żaden dokument, który może być włączony w proces obrony. Poza tym kobieta czuje niepewność, w jaki sposób zostanie przyjęty przez lekarzy czy policjantów głęboko osobisty przekaz, jakim jest oświadczenie o byciu ofiarą przemocy. Obawia się, że w tym akcie desperacji, nadziei i proszenia o pomoc nie dozna zrozumienia, a wtedy będzie jeszcze gorzej.

CYKL

Zazwyczaj przemoc powtarza się w trzech cyklach: budowania napięcia, wyładowania agresji, skruchy. Pod wpływem fazy ostatniej, kiedy sprawca przeprasza i zapewnia, że to nigdy więcej się nie powtórzy, ofiara postanawia dać mu jeszcze jedną szansę. Decyduje się nie składać zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa lub wycofuje złożone wcześniej zeznania. To bezpośredni powód 80 proc. uniewinnień w sprawach o znęcanie. Policja nie lubi tego rodzaju dochodzeń – wymagają potężnego nakładu pracy, który często idzie na marne z chwilą, gdy ofiara odstępuje od oskarżenia.

Marta oskarżeń przeciw Pawłowi nie wycofała, a w najtrudniejszym momencie dostała wsparcie z MOPS-u. Z miesiąca na miesiąc jest coraz mocniejsza psychicznie, odzyskuje niezależność finansową, domaga się respektowania swoich praw i wymierzenia sprawiedliwości byłemu mężowi. Dziś nie wygląda na zaszczutą kobietę (choć z traumy będzie się wydobywać latami), a to jej otoczeniu najwyraźniej nie może się pomieścić w głowie.

W GARNKU Z WRZĄTKIEM

Reakcje znajomych na sytuację Marty i Pawła należą do klasyki tego rodzaju zachowań, opisanych m.in. przez Consuelę Bareę w „Poradniku dla kobiet ofiar przemocy” (Czarna Owca, 2010). Kobieta zamiast słowa wspierającego dostaje komunikat podcinający skrzydła: „uspokój się, przesadzasz”, „to uroczy człowiek, trudno znaleźć mężczyznę tak zakochanego w tobie”, „każdy może się rozgniewać, ale oskarżenie o maltretowanie to poważna sprawa”. Dociera do niej, że z ofiary może w jednej chwili zmienić się w oskarżoną, więc podejmuje decyzję o dalszym „bezpiecznym” tkwieniu w patologicznym układzie.

 Z czasem kobieta przestaje myśleć o tym, że możliwa jest lepsza codzienność. Przypomina to zachowanie żaby, która umieszczona w garnku z wrzątkiem – błyskawicznie z niego wyskoczy. Jeśli jednak podgrzewa się jej wodę o jedną dziesiątą stopnia dziennie, przyzwyczaja się, a po pewnym czasie – zdycha.

KLISZE NIERÓWNOŚCI

Świadomość społeczną budują klisze nierówności: „kobieta ma być mężczyźnie posłuszna”, „dla dzieci lepiej, żeby rodzice się nie rozwodzili”, „powinna myśleć najpierw o rodzinie, potem o sobie”. Kobietę zapina się w kostium niewolnicy, zaś mężczyzna zostaje utwierdzony w sprawowaniu władzy absolutnej. Dlatego z furią potrafi reagować na kobiecy krok w stronę suwerenności – duchowej, światopoglądowej i ekonomicznej. A społeczeństwo, nie wyłączając kobiet, wspiera go w tym na rozmaite sposoby: chowaniem głów w piasek, nienazywaniem rzeczy po imieniu, opieszałością. Czasem wprost krytykując i gardząc ofiarą, a katu podając dłoń w solidarnym uścisku.

Przypadek Marty i Pawła pokazuje, że łatwiej stanąć po stronie zdolnego i czarującego otoczenie kolegi, niż przejąć się losem jego byłej żony, która heroicznie zrywa układ przemocowy. Tchórzostwo? Obawa przed konfrontacją? Cóż zrobić z przykrą wiedzą na temat kumpla, z którym pracuje się latami, podróżuje po świecie, biesiaduje, pali i pije? Poza tym on jest realny, jego głos można usłyszeć, ona pozostaje gdzieś daleko, zaszyta w małej mieścinie, jakby jej nie było.

Marta po raz kolejny nie decyduje się na ujawnienie swoich danych. Wyjaśnia: „Czuję, że to by się obróciło przeciwko mnie. Im bardziej otwarcie będę mówić o tym, co się między nami działo, tym bardziej Paweł zafiksuje się na rewanżu”. Dopytuję: „Czy ktoś z waszych znajomych skontaktował się z tobą po publikacji tekstu sprzed kilku miesięcy?”. Odpowiedź brzmi: nie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działów Kultura i Reportaż. Biografka Jerzego Pilcha, Danuty Szaflarskiej, Jerzego Vetulaniego. Autorka m.in. rozmowy rzeki z Wojciechem Mannem „Głos” i wyboru rozmów z ludźmi kultury „Blisko, bliżej”. W maju 2023 r. ukazała się jej książka „Kora… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2013