Pamiętam, więc jestem. Dylematy polityki pamięci

Jeśli chcemy uniknąć zbrukania naszej współczesności nienawiścią, musimy wziąć w nawias szczegóły naszego własnego męczeństwa i oprzeć się pokusie komparatywnej martyrologii.

17.04.2012

Czyta się kilka minut

Polityka pamięci jest miła i dobra tylko o tyle, o ile uznajemy zasadność dwóch lub więcej przeciwstawnych modi pamięci i narracji. O cóż w końcu innego chodzi w nowoczesności z ludzką twarzą, jeśli nie o uznanie dla dwóch przeciwnych sobie interpretacji tego samego fenomenu, także wtedy, gdy jest nim doświadczenie polityczne? Szczęśliwa, niewymuszona równowaga między pamiętaniem a zapomnieniem zdaje się naturalnym warunkiem naszego życia. Polityka pamięci, wówczas gdy praktykowana jest pod przymusem i bez alternatywy, naraża się na ryzyko przemiany w opresyjne narzędzie arbitralnej, wybiórczej pamięci. Taka pamięć może służyć do wypierania innych, ich prawa do doświadczania i zapamiętywania świata w sposób, jaki im odpowiada. Rywalizujące ze sobą pamięci i przeciwstawne narracje właściwe są walczącym nacjonalizmom, osobliwie wówczas, gdy wchodzą ze sobą w spór w wieloetnicznych, wieloreligijnych i wielokulturowych miastach.

Polityka pamięci odsłania przeszłość jako krytyczny aspekt naszego doświadczenia, jako coś, bez czego nigdy nie bylibyśmy zdolni podtrzymać naszej politycznej i moralnej wrażliwości. Kiedy jednak staje się osią naszego życia politycznego, łatwo możemy zsunąć się w tyranię tymczasowo zamrożonej epoki dzielącej świat na „nas” i „nich”. W ten sposób ryzykujemy przyjęcie manichejskiej logiki moralności uniemożliwiającej nam uchwycenie rzeczywistości społecznej, na którą składają się ludzie z krwi i kości, zdolni do zmiany poglądów, przekonań i stanowisk. Tyrania przeszłości nigdy nie pozwoli nam pogodzić się ze światem, szczególnie gdy stawką w grze jest pokój z dawnymi politycznymi wrogami.

Zapomnienie i wybaczenie

Nic tu nie jest proste i oczywiste, bo dialektyka zapominania i wybaczania należy do najbardziej złożonych ze wszystkich ludzkich doświadczeń. Barbarzyństwem byłoby uważać wszystkich Niemców za kryptonazistów i antysemitów, lub przynajmniej ukrytych sympatyków narodowego socjalizmu, podobnie jak widzieć we wszystkich Rosjanach wrodzoną skłonność do totalitaryzmu i imperializmu. Musimy wziąć w nawias szczegóły naszego własnego męczeństwa i oprzeć się pokusie komparatywnej martyrologii, jeśli chcemy uniknąć zbrukania naszej współczesności nienawiścią.

Ten wysiłek zakłada podjęcie metodycznego zapomnienia, przypominającego zawieszenie lub odłożenie na bok wszystkiego, co nie pomaga nam mierzyć się z obecną rzeczywistością społeczno-polityczną. Nie oznacza on jednak wyparcia naszej pamięci ani wprowadzenia mentalnej autocenzury. Wbrew obiegowym opiniom, polityka zapomnienia nie pociąga za sobą z konieczności destrukcyjnej formy współczesnego życia z jego totalitarnymi reżimami, dewaluacji życia, braku wrażliwości i społecznego konstruktywizmu. Niekiedy zapomnienie samo prowadzi do wybaczenia, uwalniając nas z jarzma wytartych pojęć i argumentów. Podobnie jak pamięć, zapomnienie daje najlepsze owoce wówczas, gdy staje się egzystencjalnym i moralnym wyborem. Zapomnienie nie może być działaniem narzuconym, które niczym walec wyrównuje ziemię, pozostawiając pod sobą nierozwiązane napięcia, animozje i nienawiści. Rzecz w tym, że pamiętanie i zapominanie muszą związać się ze sobą jako dwie komplementarne próby zrozumienia życia, jako dwa splątane z sobą sposoby patrzenia na świat, który nas otacza.

Zdaniem Milana Kundery, gdyby istoty ludzkie były zdolne wszystko spamiętać, stałyby się całkowicie samowystarczalne i w rezultacie osiągnęłyby dramatycznie niski poziom więzi społecznej. Czasy nowożytne skażone są obsesją kontrolowania pamięci i przepisywania na nowo historii zgodnie z dystrybucją władzy. Dopóki panuję nad egzystencją i kulturą społeczną, dopóty zdolny jestem budować usprawiedliwiającą narrację. Pamięć to jedna z postaci władzy. Co i jak należy pamiętać, co i jak potrzeba zapomnieć, zależy od tego, kto pisze historię epoki i jej politycznych czynów.

Niszczycielskie moce nowożytności nie byłyby do pomyślenia bez zdolności do zapomnienia o przeszłości – tego najważniejszego przejawu obsesyjnej nowożytnej wiary w przyszłość. To nie od śmiertelnie poważnych proroków nowożytności, ale od nieznośnie lekkiego i ironicznego Kundery uczymy się przyszłości i tego, że umierający tracą swą przeszłość raczej niż teraźniejszość.

Jednak polityka pamięci nie rozwiąże niepokojów i bolesnych dylematów nowożytności. Dobrze służy jako lekarstwo na przygnębiające zapomnienie i niewrażliwość, o tyle, o ile uczynimy z niej oprawę dla naszych odrębnych stanowisk. Polityka pamięci zaczyna się od nakazu samozrozumienia. Może się jednak zmienić w niebezpieczną fiksację na wybranej serii zdarzeń i osobowości historycznych – ta zaś niesie z sobą ryzyko całkowitego odrzucenia tych jednostek i grup, które pamiętają inaczej. 


TŁUM. MB



LEONIDAS DONSKIS jest litewskim filozofem, historykiem idei i eurodeputowanym Ruchu Liberalnego Republiki Litewskiej. Profesor Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2012