Pamięć Zagłady

Nikt nie chce kwestionować dwóch podstawowych aksjomatów współczesnej „żydowskości”. Definiuje się ona już nie tylko poprzez religię, ale głównie przez wspomnienie Zagłady i solidarność z Państwem Izrael.

17.04.2012

Czyta się kilka minut

Yom HaShoah - Dzień Pamięci Zagłady. Młodzież izraelska w obozie Auschwitz podczas Marszu Żywych, 2010 r. / fot. Tomasz Wiech
Yom HaShoah - Dzień Pamięci Zagłady. Młodzież izraelska w obozie Auschwitz podczas Marszu Żywych, 2010 r. / fot. Tomasz Wiech

Izrael jest jednym z najczęściej przywoływanych przykładów w dyskusjach na temat polityki historycznej różnych państw. Doroczne przyjazdy tysięcy Izraelczyków do Polski na obchody Marszu Żywych są najbardziej oczywistym potwierdzeniem, że Państwo Izrael prowadzi konsekwentną politykę edukacji historycznej, która stanowi zasadniczy trzon edukacji obywatelskiej. Pamięć o Zagładzie Żydów w Europie jest najważniejszym filarem wychowania historycznego, wspomnienie Holokaustu jednoczy bowiem Żydów izraelskich i Żydów w diasporze bez względu na jakiekolwiek podziały, czy to polityczne, społeczne, czy religijne.

Jednak polityka historyczna Państwa Izrael nie ogranicza się do pamięci katastrofy Szoah (hebrajskie określenie Zagłady), lecz dobiera z bogatej żydowskiej historii kilka ważnych elementów, których wspomnienie i przywołanie składa się na swoistą doktrynę historyczną Państwa.

Syjonizm a polityka historyczna

Już sam zamiar odtworzenia żydowskiej siedziby narodowej, czy żydowskiego państwa, na Ziemi Izraela stanowił swoisty zalążek współczesnej polityki historycznej. Europejscy syjoniści ponad sto lat temu odwołali się do tradycji, w tym tradycji biblijnej, aby ideowo dozbroić rodzący się ruch polityczny.

Legendą historyczną ruchu syjonistycznego do wybuchu II wojny światowej była pamięć o udanym, zwycięskim dla Żydów powstaniu Machabeuszy w II wieku przed naszą erą. W walce zbrojnej przeciw greckiej dominacji i w wojnie domowej przeciwko zhellenizowanym Żydom Machabeusze odbudowali Państwo Żydowskie w Judei i oczyścili z pogaństwa Świątynię Jerozolimską. Na mniej więcej sto lat przywrócono niezawisłe państwo. Machabejska tradycja, pamięć o biblijnej historii i wreszcie odnowienie i upowszechnianie nowoczesnego, świeckiego języka hebrajskiego przy równoczesnym odrzuceniu tradycji diaspory, określanej jako czas upokorzenia, dopełniało tę przed-państwową politykę historyczną syjonistów. Ruch syjonistyczny nie był jednolity, ale i świeccy, i religijni syjoniści różnych orientacji ideowych zgadzali się na pielęgnowanie machabejskiej tradycji i przywrócenie używania języka hebrajskiego. Czytelnicy gazet i pism polskich Żydów z przełomu XIX i XX wieku mogą znaleźć w nich relacje i opisy świętowania tradycji powstania machabejskiego, przypominanego w judaizmie w grudniu podczas radosnego święta Chanuki.

Inną „polityką historyczną” było tworzenie legendy wielkości narodu żydowskiego w czasach biblijnych, kiedy Żydzi zajmowali się uprawą roli i hodowlą zwierząt. Żyd rolnik w Ziemi Izraela był symbolem ruchu osadniczego w XIX i XX wieku.

Powrót do Ziemi Izraela

Po powstaniu Izraela priorytetem stało się utrzymanie państwa, przetrwanie wojen z sąsiadami i konsolidacja społeczeństwa, sklejanego naprędce po katastrofie Zagłady oraz wygnaniu z krajów arabskich i muzułmańskich kilkuset tysięcy Żydów sefardyjskich. Na dodatek konsolidacja społeczeństwa postępowała w warunkach całkowitej niepewności jutra w czasie konfliktu z państwami arabskimi i palestyńskimi sąsiadami. Ale mimo trudnej codzienności nie zapomniano o państwowej doktrynie historycznej – utworzono ośrodek pamięci o Zagładzie Yad Vashem, a uchwalone zaraz po powstaniu państwa Prawo Powrotu definiowało sens istnienia Izraela: każdy Żyd może przekreślić tradycję wygnania z ojczyzny i wrócić do Ziemi Izraela.

Kiedy po kilkunastu latach okrzepło państwo, zaczęły dorastać nowe pokolenia. Po słynnym procesie Eichmanna, swoistego kontrolera i szefa nazistowskiej maszyny Zagłady, oraz po sukcesie w wojnie sześciodniowej z Egiptem, Syrią i Jordanią przyszła pora na bardziej skonkretyzowaną politykę historyczną. Dzisiaj jej centralną osią jest opowieść o odrodzeniu narodu żydowskiego i żydowskiego państwa z popiołów Szoah. Nieprzypadkowo Dzień Pamięci o Holokauście, obchodzony bardzo skromnie, ale i niezwykle podniośle w całym kraju, bezpośrednio poprzedza Dzień Pamięci o Żołnierzach poległych w wojnach Izraela w XX wieku oraz w końcu radosne, kolorowe święto Niepodległości. To świeckie święta, niezwiązane bezpośrednio z judaizmem, ale powszechnie akceptowane w społeczeństwie i diasporze. Do programów szkół wprowadzono nauczanie o Zagładzie, rozpoczęto współpracę z Niemcami czy Polską, która otwarła drogę do licznych wyjazdów edukacyjnych, w trakcie których młodzi Izraelczycy odwiedzają miejsca Zagłady i coraz częściej także poznają tradycję żydowską w Europie. Niedopuszczenie do drugiego Holokaustu jest oficjalną i nieoficjalną doktryną historyczną i strategiczną państwa.

Starożytne drogowskazy

W ciekawy sposób współczesny Izrael zaadaptował także pamięć o żydowskim powstaniu przeciwko Rzymowi w I wieku naszej ery. Nad Morzem Martwym można odwiedzać ruiny twierdzy Masada, gdzie obrońcy żydowscy, oblegani przez Rzymian po upadku Jerozolimy i zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej, popełnili zbiorowe samobójstwo. Izraelczycy powtarzają, że Masada nie może się powtórzyć. Ta myśl to ideowy drogowskaz dla Armii Państwa Izrael.

Czy polityka historyczna izraelskiego państwa napotyka na sprzeciw w Izraelu? Niewielki. Nikt nie chce kwestionować dwóch podstawowych aksjomatów współczesnej „żydowskości”. Definiuje się ona już nie tylko poprzez religię, ale głównie przez wspomnienie Zagłady i solidarność z Państwem Izrael. Są jednak momenty, kiedy doraźna polityka historyczna budzi opór – wiele środowisk w Izraelu i na Zachodzie zaprotestowało, gdy premier Netanjahu uzasadniał możliwość ataku na irańskie obiekty atomowe właśnie pamięcią o Zagładzie. Uznano, że to przesada. Są też momenty, kiedy izraelska polityka musi zderzyć się z nową polityką historyczną Palestyńczyków – warto przypomnieć, że Jaser Arafat, lider OWP, stracił resztki szacunku Izraelczyków, kiedy w 2000 r. na szczycie w Camp David, po zaoferowaniu mu odzyskania sporej części Jerozolimy, uznał, że Izraelczycy nie mają praw do Wzgórza Świątynnego w Jerozolimie, bo tam nie było Świątyni Salomona. Polityka historyczna Izraela musiała odpowiedzieć natychmiast odniesieniem do dalekich czasów biblijnych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2012