Pamięć

Przez ponad 20 lat ks. Józef Tischner prowadził wykłady na wydziale reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Studenci nazywali je katechezą. Te wykłady pozostawiły w uczniach ślady na całe dorosłe życie. Uczyły, że w teatrze teatr nie jest najważniejszy. Istotniejsze jest spotkanie, sztuka dialogu.

25.05.2003

Czyta się kilka minut

Jest coś wzruszającego w „manifestacji” pamięci o Zmarłym, który pozostaje obecny w pracach swoich wychowanków, pełniąc rolę jakby kompasu moralnego na ich drodze artystycznej. Stało się już tradycją, że w Dniach Tischnerowskich znaczny udział mają artyści: aktorzy, scenografowie, związani ściślej lub luźniej ze szkołą myślenia ks. Tischnera.

Na scenie krakowskiej PWST (przy ul. Straszewskiego) troje uczniów ks. Józefa Tischnera: Piotr Cieplak, Anna Augustynowicz i Andrzej Dziuk w dniach 9-10 maja wystąpili ze spektaklem, a właściwie z trzema przedstawieniami, dedykowanymi księdzu Tischnerowi.

Troje reżyserów o wyrazistych osobowościach twórczych i odmiennych stylistykach, pracujących w trzech różnychośrodkach teatralnych (Cieplak w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, Dziuk w zakopiańskim Teatrze Witkacego) pokazało to, co mogłoby w jakimś stopniu stanowić przesłanie intelektualne księdza Tischnera. Na spektakle złożyły się fragmenty wyjęte z wcześniej przygotowywanych przedstawień („Księga Koheleta”, „Pieśń”) lub uteatralizowane urywki z ks. Tischnera („Zło w dialogu kuszenia” z „Filozofii dramatu”).

Nie chcę opisywać tych „przedstawień” w kategorii dokonań artystycznych. Najbardziej teatralnie zabrzmiała „Księga Kohe-leta”, wyjęta ze spektaklu „Historia Jakuba” przygotowanego przez Piotra Cieplaka. Jest on zarówno autorem scenariusza opartego na III akcie „Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego (bardzo dowolnie zinterpretowanego), jak i reżyserem przedstawienia. „Księga Koheleta” w wykonaniu Eryka Lubosa z akompaniamentem zespołu muzycznego „Kormorany” to wielki, porażający monodram o kondycji człowieka uwięzionego w doczesności i śmiertelności, skazanego na nijakość egzystencji i dramat niespełnienia. Porażka wpisana jest w jego los. W biblijną fabułę wrzucony jest projekt archetypicznych zachowań. Wszelkich zachowań, z jakimi mieliśmy do czynienia i będziemy mieć do czynienia. Scenograf ubrał aktora w czarne dżinsy, czarny podkoszulek. Eryk Lubos cały wielki monolog prowadzi na stopniowaniu napięć, wygrywaniu kontrastów i nastrojów. Grapochyleniem ciała, przyspieszeniem oddechu, gestem rąk i ruchem nóg. Przyspiesza i zaraz spowolnia wypowiadaną frazę. Zawiesza jej kadencję. Monologowi aktora towarzyszy akompaniament grupy muzycznej - psychodeliczny i obsesyjny, wyznaczający emocjonalny klimat przedstawienia i podpowiadający jego właściwy odbiór.

Anna Augustynowicz sięgnęła po tekst ks. Tischnera „Zło w dialogu kuszenia” (z książki „Filozofia dramatu”), opatrując go tytułem „Spotkanie: warsztat pracy”. Jeden aktor (Grzegorz Falkowski) i dwie aktorki (Ewa Sobczakówna, Beata Zygarlicka) w ciemnych współczesnych garniturach byli w tym „spektaklu” jedynie lektorami: przekazicielami tekstu. Przestrzenie w nim zarysowane: dom, warsztat pracy, świątynia, cmentarz (a więc przestrzenie najbliższe człowiekowi) otrzymały należną im ewokację. Spektakl Augustynowicz wydał mi się trochę za monotonny i za bardzo zintelektualizowany. Nie najlepiej się go odbierało.

Bardzo teatralny był spektakl „Pieśń”, który wyszedł spod ręki Andrzeja Dziuka. Przy konstruowaniu scenariusza autor odwoływał się do różnych tekstów ks. Tischnera (m.in. „Historii filozofii po góralsku”), do utworów poetyckich i pieśni ludowych. „Pieśń” dedykowana Księdzu Profesorowi skupiona była przede wszystkim na wygrywaniu walorów muzycznych. Bardzo piękna muzyka autorstwa Jerzego Chruścińskiego, pierwszego i głównego kompozytora w zespole teatralnym Andrzeja Dziuka. Na teatralność „Pieśni” pracowała także scenografia Teresy Iwanejko-Tarczyńskiej: taszystowskie w stylu feretrony, wprawiane w ruch przez aktorów ubranych w ubogie, niekompletne kostiumy, wskazujące jednoznacznie na markę firmy, na jej awangardowy emblemat.

W spektaklu Andrzeja Dziuka nie mogło zabraknąć akcentu góralskiego. I nie zabrakło. Wniosła je muzyka zespołu Trebunie Tutki, zamykająca „Pieśń”. Wzruszające świadectwo górali - i nasze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Dni Tischnerowskie (21/2003)