Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dowodem choćby lipcowa akcja zatrzymań działaczy Konfederacji Polski Niepodległej. Oto 1 lipca 1989 r. Biuro Śledcze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wydało rozkaz w sprawie niedopuszczenia do planowanej przez KPN na 3 lipca manifestacji przeciwko próbom obsadzenia urzędu prezydenta przez osoby odpowiedzialne za wprowadzenie stanu wojennego (chodziło o gen. Wojciecha Jaruzelskiego i gen. Czesława Kiszczaka - skądinąd ówczesnego szefa MSW). W efekcie dokonano serii prewencyjnych zatrzymań: przykładowo 3 lipca toruńska Służba Bezpieczeństwa z pomocą funkcjonariuszy milicji na kilka godzin pozbawiła wolności siedmiu KPN-owców z Grudziądza, którzy chcieli dotrzeć do stolicy. W Warszawie z kolei oficerowie SB weszli do mieszkania przewodniczącego KPN, Leszka Moczulskiego i przewieźli go do Urzędu Spraw Wewnętrznych (nie mając notabene formalnego nakazu zatrzymania). Mimo nieobecności przewodniczącego ok. 400 członków i sympatyków KPN próbowało dotrzeć pod gmach Sejmu. Doszło do starć z milicją.
4 lipca MSW wydało następny podobny rozkaz - chodziło o niedopuszczenie do kolejnej z KPN-owskich demonstracji, planowanej na 6 lipca. Realizując polecenie, SB ponownie zatrzymała grudziądzkich KPN-owców (tym razem dwie osoby). Więcej: próbowała wymusić na prokuraturze przeprowadzenie z nimi tzw. rozmowy profilaktyczno-ostrzegawczej. Prokuratorzy zgłosili jednak wątpliwości co do zasadności samego zatrzymania i odrzucili żądania SB.
Można sądzić, że podobne działania przeprowadzono także w innych miastach, w których czynna była Konfederacja (rozkaz wydano wszak w samej centrali resortu i obejmował cały kraj). Posiadane przez SB informacje o planach i zamierzeniach aktywistów KPN świadczą o tym, że zatrzymania musiała poprzedzać inwigilacja tego środowiska (obserwacja, podsłuchy, podglądy oraz oczywiście rozpracowanie przez tajnych współpracowników). Tego rodzaju praktyki infiltrowania społeczeństwa przez SB w ostatniej fazie komunizmu, prowadzone wprawdzie selektywnie, potwierdzają tezę, że “po 4 czerwca 1989 r. nie przestał funkcjonować mechanizm kontroli społecznej właściwy dla komunistycznego państwa policyjnego - Polski lat osiemdziesiątych". I co najważniejsze: takie działania służb podległych MSW dowodzą, że przynajmniej dla części aparatu bezpieczeństwa koniec komunizmu po wyborach czerwcowych wcale nie był oczywisty.
KB