Oscary rozdane, „Slumdog” triumfuje

Zamiast o oscarowych nominacjach, od tygodni wszyscy mówili o kryzysie - już pod tym względem odbywająca się po raz osiemdziesiąty pierwszy uroczystość wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej była inna. Od lat 30., kiedy Oscary rozdawano w cieniu rosnącej Wielkiej Depresji, rzeczywistość poza Hollywood nie zaprzątała jego mieszkańców w aż tak poważnym stopniu.

24.02.2009

Czyta się kilka minut

Amerykańska Akademia Filmowa nie jest zwykle ciałem szczególnie wrażliwym na polityczne i społeczne trendy swoich czasów; nieraz się też zdarzało, że członkowie tego szacownego ciała przeoczali prawdziwe perły, nagradzając napuszoną miernotę. Aby dowieść tej tezy, wystarczy przywołać rok 1976, rok wielkiej czkawki po zakończonej skandalem prezydenturze Nixona, gdy - konkurując z takimi arcydziełami jak "Sieć" Lumeta, "Wszyscy ludzie prezydenta" Pakuli czy "Taksówkarz" Scorsesego - Oscara dla najlepszego filmu otrzymał... "Rocky". Albo wszystkie okazje, gdy osiągnięcia takich gigantów kina jak Kubrick, Hitchcock czy Bergman nie zostały zauważone. Zresztą, rozdanie dorocznych nagród Akademii nie jest wydarzeniem politycznym ani nawet plebiscytem popularności. To wielki show, organizowany przez Hollywood dla Hollywood. I trzeba przyznać, że w tej kategorii tegoroczna uroczystość powinna zadowolić nawet najbardziej wybrednych.

Winslet i Penn triumfują

Owszem, we wstępnych przemowach była mowa o kryzysie. Sceneria była dużo bardziej kameralna niż na ceremoniach poprzednich lat; wielka sala Kodak Theatre sprawiała wrażenie zminiaturyzowanej wersji samej siebie. Były tekturowe dekoracje, sugerujące redukowanie kosztów i ograniczanie ekstrawaganckiej oprawy. Były żarty o obcinaniu produkcyjnych budżetów, wygłaszane z wielką swadą przez nowego prowadzącego - Hugh Jackmana. Producenci oscarowej gali najwyraźniej chcieli powiedzieć oglądającym ją gościom i widzom: owszem, czasy są ciężkie, ale wciąż mamy talent i pomysły, jak zrobić coś z niczego. Po kilku minutach jednak stało się jasne, że ta pokazowa bieda jest jedynie elementem sprytnie pomyślanej dekoracji - równie sztucznym, równie pomysłowym i równie zabawnym jak zrobione z cukierniczej masy buty Charliego Chaplina, które zjadał on w słynnej scenie z "Gorączki złota". Scenografia, choreografie, wybór znakomitych prezenterów, efektowne zmiany dekoracji - wszystko to było olśniewające jak za dawnych dobrych czasów, gdy nikt jeszcze nie słyszał o krachu na rynku nieruchomości ani o nacjonalizacji sektora bankowego. Może i dobrze: w końcu co w tych niepewnych czasach może jeszcze zostać, jak było, jeśli Hollywood przestanie być sobą?

Wśród tegorocznych zwycięzców nie zabrakło pewniaków - nie zabrakło też niespodzianek. Wśród tych ostatnich wymienić należy przede wszystkim zwycięstwo Kate Winslet, konkurującej w kategorii najlepszej głównej roli kobiecej z żywą legendą, Meryl Streep. Zaskoczeniem dla wielu był również triumf Seana Penna, zdobywcy statuetki za tytułową rolę w filmie Gusa van Santa "Milk" - nie dlatego, by ktoś wątpił w geniusz tego aktora, ale dlatego, że we wszystkich rankingach zdecydowanym faworytem był Mickey Rourke, którego wielki powrót do aktorskiej formy w "Zapaśniku" przyniósł mu już nagrodę Złotego Globu. Czarnym koniem okazał się też japoński film "Departures", zdobywca lauru w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, w której faworytem był izraelski "Waltz with Bashir". Czyżby wskazywało to na zmęczenie Akademii - a może i publiczności - tematyką problemów Bliskiego Wschodu, których rozwiązania nadal nie widać?

Slumdog - najlepszym filmem

Skoro mowa o pewniakach - chyba nikt, kto śledził kinowe wydarzenia minionego roku, nie wątpił, że Oscar za drugoplanową rolę męską przyznany zostanie przedwcześnie zmarłemu Heathowi Ledgerowi: nie trzeba być fanem widowiskowych filmów akcji, by docenić wyjątkowość postaci, jaką wykreował w "Mrocznym rycerzu". Niemal pewne od samego początku było też zwycięstwo pixarowskiego "WALL-E" wśród pełnometrażowych filmów animowanych i triumf niesamowitego, poetyckiego dokumentu Johna Marsha "Man on Wire". Jeśli jednak jakiś film budził wielkie nadzieje, na spełnienie których fani czekali przez cały wieczór - to w tym roku był to "Slumdog. Milioner z ulicy", wywołujący wiele pozytywnych emocji. I jeśli można mówić o znakach czasów w wypadku tegorocznych decyzji Akademii, to zwycięstwo tego wdzięcznego, świetnie zrealizowanego i pełnego dobrych myśli obrazu w dziewięciu z dziesięciu kategorii, w których był nominowany (w tym dla najlepszego filmu roku), więcej mówi o społecznych nastrojach w Ameryce niż jakikolwiek inny werdykt. Historia o chłopaku ze slumsów Bombaju, który dostaje jedną, niebywałą, życiową szansę i sięga po nią, urzekła jurorów, tak jak w mrocznych latach Wielkiego Kryzysu oczarowywały optymistyczne filmy Franka Capry. Bohater filmu Danny’ego Boyle’a nie jest może błękitnookim amerykańskim chłopakiem z sąsiedztwa, a sceneria jest bardziej globalna niż rodzima... ale skoro Ameryka poddała outsourcingowi wszystko inne, może jest jakaś poetycka sprawiedliwość w tym, że nawet inspirację czerpie z cudzoziemców. Jedno jest pewne: bardziej niż politycznego rozrachunku z historią, bardziej niż ucieczki w krainę marzeń, bardziej niż wielkiego spektaklu - amerykańscy widzowie oczekują dziś od kina nadziei. I jak długo ją dostaną, nie przestaną chodzić do kina ani wierzyć w magiczną moc rozdawanych co roku złocistych statuetek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2009