Orędzie na maturze

Chodziłem do XI klasy liceum ogólnokształcącego w Lubsku (okolice Żar i Gubina, wówczas blisko granicy z NRD, obecnie województwo lubuskie). Tematem mojej próbnej matury z języka polskiego było orędzie biskupów polskich do niemieckich. Wybrałem właśnie ten temat i, mimo krytyki Episkopatu, a szczególnie ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego i arcybiskupa Bolesława Kominka z Wrocławia, broniłem słuszności wydania Orędzia. W dokumentach SB, które jako pokrzywdzony otrzymałem z Instytutu Pamięci Narodowej, przeczytałem: “Wymieniony napisał próbną pracę maturalną z języka polskiego na temat ogłoszonego w prasie orędzia. W pracy tej bronił księży i episkopat oraz twierdził, że demokracja prześladuje kler katolicki". Według polonistki, moja praca była jedną z dwóch najlepszych w klasie. Z drugą najlepszą, też na ten temat, ale napisaną z odmiennych pozycji, odczytano ją przed wszystkimi maturzystami. I zaczęło się. Na temat mojej pracy odbyła się specjalna egzekutywa Komitetu Powiatowego PZPR, przesłuchiwała mnie SB. Pracy z języka polskiego już nigdy nie zobaczyłem. W dniu ustnego egzaminu maturalnego przyjechali “goście" z kuratorium i SB z Zielonej Góry. Prosili mnie m.in. bym “wymienił biskupów zdrajców" i określił swój “stosunek do Ziem Odzyskanych". Oblano mnie. I to z historii - przedmiotu, z którego od początku edukacji byłem bardzo dobry! O studiach mogłem tylko pomarzyć.

Pracy zarobkowej, nawet fizycznej, w Lubsku nie mogłem otrzymać. A była ona konieczna, bo rodzinę (czwórka dzieci i pracująca w domu mama) utrzymywał tylko ojciec, pracując w cegielni. Zatrudnienie znalazłem przy kopaniu rowów w wiosce położonej 15 km od Lubska, do której dojeżdżałem codziennie rowerem. Powołano mnie do wojska, choć, jak się później okazało, stan mojego zdrowia (niedomykalność zastawki aortalnej serca) nie pozwalał na odbywanie służby. Widać władza chciała mi dać nauczkę...

W czasie ostrej nagonki na Kościół, wywołanej obchodami milenium chrztu Polski i Orędziem biskupów, władza wywiesiła plakaty o “6 028 000 zamordowanych Polakach" z napisami: “Nie przebaczymy mordercom". W kwietniu i maju 1966 r. dopisaliśmy farbą olejną: “z Katynia". SB o mnie nie zapomniała, a ślady przesłuchań odnalazłem w aktach z IPN: “Z uzyskanych materiałów wynikało, że wykonawcą napisów może być Pogorzelec Andrzej, s. Romana, lecz brak linii papilarnych i ujawnione pismo nie nadają się do badań porównawczych, uniemożliwiają udowodnienie winy osobie podejrzanej o dokonanie przestępstwa". Wszystkie posiadane w tej sprawie materiały, jak też kopie otrzymanych z IPN dokumentów, przekazałem Ośrodkowi KARTA w Warszawie.

ANDRZEJ POGORZELEC (Godziszka, woj. śląskie)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2005