Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Objawiłem” (gr. gnorizo) św. Hieronim oddaje w Wulgacie przez notum facio (dosł. uczynić znanym): notum feci eis nomen tuum et notum faciam. „Facere” znaczy „czynić”, „zrobić” – sugeruje, iż objawienie, którego dokonuje Jezus, nie jest tylko prostym nauczaniem (czy nawet „przepowiadaniem”). Jezus – objawiając nam Boga – nie tylko mówi, ale też czyni, działa. Objawia Boga – Bóg objawia się w Nim – poprzez słowa i czyny. W taki sposób Bóg objawia się w ogóle: przez słowa i czyny. Dość często Jego słowa przychodzą później – by objaśnić Boży czyn. Z reguły Bóg nie „gada” ot tak, bez pokrycia w czynie. W objawieniu nie ma próżnych słów.
Jakie imię Boga Jezus czyni znanym?
Odpowiedź brzmi: Abba – Ojciec (a właściwie „Tata”). W samej tylko Modlitwie Arcykapłańskiej zwraca się do Boga tym imieniem („Ojcze!”) sześć razy! Jezus czyni nam znanym to właśnie imię Boga: Abba.
Czyni to przez przepowiadanie – wtedy, kiedy uczy nas modlitwy „Ojcze nasz”; i wtedy, gdy uczy nas zawierzenia Bożej Opatrzności: Ojciec wasz żywi ptaki… Ojciec wie.
Czyni to przez świadectwo swojej własnej relacji z Bogiem, przeżywanej na sposób dziecka – Syna. Od pierwszej świadomej (zapisanej) wypowiedzi (w dwunastym roku życia): „powinienem być w tym, co należy do mego Ojca” – po ostatnie zdania na Golgocie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią…” i „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”.
To jednak jeszcze nie koniec. Szczyt owego objawienia sam Jezus opisuje w słowach skierowanych podczas Ostatniej Wieczerzy do Filipa: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9).
W pierwszej chwili te słowa nie wydają się oczywiste. Czy Jezus rzeczywiście jest najlepszą „ikoną” – obrazem i podobieństwem Ojcostwa?
Czy nie wybrał celibatu za swój sposób życia – bez żony, bez dzieci? Wybrał. To prawda.
Jednocześnie w piśmienniczej tradycji Kościoła (i tej najwcześniejszej, i tej średniowiecznej) dość często można natrafić na teksty, w których Jezus określany jest łacińskim mianem Paterfamilias – tzn. Ojciec rodziny.
Myślę, że biblijną podstawę po temu stanowią wszystkie te miejsca, w których św. Paweł i św. Jan ukazują Go jako Nowego Adama – a więc Ojca nowej ludzkości.
Jezus, przynosząc w sobie pełnię Objawienia, nie tylko swoim słowem i świadectwem objaśnia nam rzeczywistość dookoła, a w niej i nas samych. On przekazuje nam życie. Nie tylko jego rozumienie.
Jako „Ojciec rodziny” pozostaje z nami w trwałej relacji. „Ojcostwo” przecież nigdy się nie kończy – zapewne staje się niesamowitą przygodą w miarę, jak dzieci stają się dorosłe.
Ewangelizacja – do której Jezus zaprasza każdego z nas, i nas razem jako Kościół – kieruje się tą samą logiką.
Nie można wyłącznie o Bogu „mówić” – nawet „przepowiadać” (niezależnie od tego, jak jest to ważne). Potrzebny jest jeszcze czyn świadectwa. Punktem dojścia jest jednak relacja, w której, po pierwsze, dokonuje się przekaz życia, i która – po drugie – nigdy się nie kończy. To tę relację oddaje sławne zdanie Pawła do Koryntian (1 Kor 4, 15): „Choćbyście mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu Ojców – ja Was zrodziłem”. To jest zdanie mocno skrutujące nasze zaangażowanie i jakość naszych kościelnych działań. ©