Ohydnie splamione kwiaty

06.12.2021

Czyta się kilka minut

Wyobraźcie sobie figusa pozującego na bażanta: w ciemkach, z kaczym kuprem pod naleśnikiem, w maniorze i z sing-singami na wierzchu. Krawatto w palmy lub girlsy, spodnie skrojone na dyszlu, w piwnicy woda, odnóża zwieńczone bombowcami na indyjskiej gumie… Co Wam wyszło? Miał wyjść bikiniarz, ale celowo unikałem dekonspirujących określeń w rodzaju plerezy czy słoniny.

Bronisław Wieczorkiewicz definiuje figusa jako „chuligana hołdującego wzorom i modzie amerykańskiej”, jest to zatem odmiana dżolera. Prawdopodobnie bliska fagasa, bo w drugiej zwrotce piosenki „Idzie figus Targową ulicą” „Kiedy słychać dżezu pierwsze trzaski, / szuka figus dla siebie fagaski”. Bażant jest to wczesny synonim późniejszego „kolorowego ptaka”. Kaczy kuper, coś pośredniego między tytusem i fanfanem, to zasadniczo uczesanie na jaskółkę, znaczy się mandolinę. Czyli osławiona plereza, tj. lotnisko, z przodu wysoko, a z tyłu nisko. Naleśnikiem nazywano płaski kapelusz. Ciemki to chyba wiecie, że to makarturki. Manior oznacza marynarkę w kratę, symboliczna woda w piwnicy – krótkie nogawki spodni rurek. Musiały być krótkie, żeby dobrze było widać sing-singi, czyli jajecznicę ze szczypiorkiem. Znaczy się piratki. Kolorowe skarpetki, no! Sing-singi dlatego, że często były pasiaste, a jajecznica ze szczypiorkiem, bo najlepiej widziane były sing-singi w paski żółto-zielone. Wizerunku bikiniarza dopełniają bombowce, czyli zamszaki na grubych podeszwach z białej gumy indyjskiej, osławionej słoninie.

Wiemy, jak bikiniarze wyglądali. Nie wiemy w ogóle, jacy byli w środku. Nic po sobie nie zostawili. Znamy ich tylko z portretów sporządzonych przez innych i albo są to karykatury (prasa, kino i kroniki filmowe), albo portrety przetworzone literacko, zafałszowane (Hłasko, Tyrmand). Kim tak naprawdę był polski bikiniarz? Mam powiedzieć? Był to Bambrych Zygmunt.

W 1951 r. do „Sztandaru Młodych” donos na pierwszego w jej wsi bikiniarza wysłała Zofia Ostrowska: „Uczesany w tzw. jaskółkę, której dodaje połysku jakiś tajemniczy środek chemiczny. (...) Skarpet to byle jakich on nie nosi – zazwyczaj damskie kolorowe. I wreszcie buty zamszowe na grubej słoninie. (...) Do roboty ten biglarz nie ma chęci, ale za dziewczynkami goni na dziesiątą wieś, jest to Bambrych Zygmunt”. Do popularnej radiowej „Fali” pisała w tym samym czasie „Strapiona matka z Warszawy”, cytuję za „Księgą listów PRL-u”: „Mam syna, który naśladuje bażantów. Nosi to włosy, uczesane właśnie tak w jaskółkę i wcale nawet nie chce słyszeć żeby ściąć je. Falo co tu zrobić żeby go zmienić. Fryzjerzy powinni być karani jeżeli dzieciom to robią. (...) Ja teraz po tym śledztwie nie mam spokoju ponieważ drżę na każdym kroku, żeby i jemu coś się nie zdarzyło”.

Strapiona „po tym śledztwie” matka ma na myśli pokazowy proces bandy „bikiniarzy”, w którym dwóch dwudziestolatków, Wysockiego i Burmajstra, skazano na karę śmierci, a ich dwaj wspólnicy dostali po kilkanaście lat więzienia. Młodzi rabusie napadali i grozili śmiercią, ale nikogo nie zabili ani nawet szczególnie dotkliwie nie pobili. Obciążyło ich jednak hołdowanie „amerykańskiemu stylowi życia”. Z prasowych relacji można się było dowiedzieć, że życie bikiniarzy wypełniały „wyprawy taksówką – w zastępstwie limuzyn z »Life’u«. Bywały wycieczki za miasto, do Pyr czy Jabłonny – do knajp. Najdroższe dania, wódki w bród. Ohydnie splamione rabunkiem kwiaty dla »znajomej«. Taksówką pod internat ss. Nazaretanek na Czerniakowskiej po koleżanki… Miały po 14-15 lat...”. Prokurator zapowiadał: „Nie wydamy naszych dzieci na łup rodzimym »bikiniarzom«, ani ich amerykańskim protektorom”.

Amerykański protektorat nad Burmajstrem i Wysockim okazał się prawdą. Ułaskawionych przez Bieruta i amnestionowanych w 1958 r. bikiniarzy IPN uznał za represjonowaną „grupę wywiadowczą związaną z ambasadą USA”.

Wyobrażam sobie, że większość bikiniarzy stanowili zwyczajni młodzi ludzie, którzy chcieli wyrwać się z szarzyzny, żyć kolorowo, na ile się da. Że w stalinowskiej Polsce nie mieli lekko, świadczą wspomnienia Modzelewskiego i Kuronia. Modzelewski: „Były to przedwyborcze uliczne manifestacje urządzane przez ZMP chyba w 1951 r. Wyglądaliśmy jak formacja paramilitarna. Tak też się zachowywaliśmy – butnie i agresywnie. Skandowaliśmy jakieś hasła, śpiewaliśmy idiotyczne propagandowe kuplety. Wypatrywaliśmy kogoś, kto spróbuje się nam sprzeciwić – ale gdzie tam! Raz tylko spod jakiegoś płotu rozległy się gwizdy. Natychmiast tam skręciliśmy – a było nas ze 150 osób – i osaczyliśmy grupkę pięciu chłopców uczesanych i ubranych wedle wzorów tępionej wówczas subkultury, tzw. bikiniarzy. Przyparliśmy ich do płotu tak, że nie mogli się wymknąć, i przemaszerowaliśmy koło nich skandując: PRZEZ NAUKĘ I KULTURĘ BIKINIARZOM DAMY W SKÓRĘ! Był to łatwy tryumf. Bikiniarze stali przy płocie jak pod pręgierzem, wystraszeni i bierni”.

Kuroń: „Na placu Komuny Paryskiej przy parkiecie szła muzyka i hasła. To pracował nasz ośrodek propagandy. Puszczono jakiś szybki kawałek, na parkiecie zaczęli drygać młodzi ludzie. W tym momencie skoczyła bojówka, porwała któregoś z nich i powlokła do pobliskiego biura Warszawskiej Spółdzielni Spożywców (...). Kiedy wszedłem za nimi do biura, tłukli chłopaka pięściami, butami, kopali wszyscy razem”.

A mój drugi po Bambrychu Zygmuncie ulubiony bikiniarz to czternastolatek bez nazwiska wyszydzany w „Głosie Nauczycielskim” w 1954 r. Wleczony przez zetempowców do fryzjera krzyczał podobno: „Niech żyje wolność!”.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2021