Ofiara

Gen. Jaruzelski grozi dojeżdżaniem na Dworzec Centralny - tramwajem - na żebry. To w razie, gdyby bracia Kaczyńscy pozbawili go renty generalskiej oraz samochodu i ochrony. Dojazd ma dobry, ale pozę fałszywą. Dyktator stanu wojennego, oskarżony o masakrę robotników wybrzeża 1970 r., chyba zbyt ochoczo przedzierzgnął się w ofiarę demokracji.

29.05.2005

Czyta się kilka minut

Jest ofiarą. Ofiarą przemocy rosyjskiej, potem sowieckiej nad trzema pokoleniami jego rodziny, ofiarą złamanej tożsamości, która młodocianego zesłańca zmieniła w kremlowskiego kursanta. Jak zobaczyliśmy w relacjach z Moskwy, 15-letnia kuracja wolnością nie uleczyła go. Czy tak musiało to wyglądać?

Nie. Generał przed wyjazdem twierdził, że nie pojedzie, gdyby jego wyjazd miał zaszkodzić Polsce. Teraz twierdzi, że jego obecność na Placu Czerwonym i wywiady, których udzielił, dobrze Polsce służyły. Tak uważa?

Zapytam inaczej: czy ktoś zadał sobie trud porozmawiania z generałem przed wyjazdem? O stanie naszych stosunków, o afrontach Kremla wobec Polski, o sprawach drażliwych. Minister Rotfeld, minister Przewoźnik mieli obowiązek wytłumaczyć generałowi, że pamiątkowy medal wręczony jemu jedynemu z grona kombatantów polskich będzie fałszem historycznym i zgrzytem moralnym.

Ma tylu apologetów, doradców i wielbicieli. Mogli mu podszepnąć.

Na przykład napisanie do Putina przed wyjazdem, że medal, który ma otrzymać, przynosi mu zaszczyt, nie może go jednak przyjąć tylko on, bo dla społeczeństwa polskiego będzie to niezrozumiałe. Proponuje więc, by odznaczono także przedstawicieli ruchu oporu w kraju i sił walczących u boku aliantów zachodnich.

Byłby to pewien problem dla Rosjan, a w każdym razie - dałby stronie polskiej pole manewru. W przypadku odmowy, można by wyjazd generałowi odradzić. Była szansa zaznaczenia naszej ofiary wojennej i szansa, by generał wynurzył się odrobinę z infamii.

Szkoda, że cienia wyobraźni dyplomatycznej nie wykazał rząd ani Kancelaria Prezydenta.

Podwieziony do Moskwy generał co miał zrobić? Nawykowo wdał się w brednie o zagrożeniu wojną domową w 1981 r. Dotychczas słyszeliśmy o zagrożeniu inwazją ZSRR. Zabrakło odwagi, żeby chociaż to Rosjanom przypomnieć? A co do wojny domowej to niby kto z kim miał w niej walczyć: wojsko z bezbronną ludnością? Tym akurat był stan wojenny.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005