Lot nad wojennym gniazdem

„Myślę, że to, co się dzieje na Ukrainie – jest straszne. Ale to, co się dzieje w Rosji – jest o wiele straszniejsze” – pisze dziś Borys Chersoński, poeta z Odessy. Co więc dzieje się z rosyjskim społeczeństwem? Czy Putin to dziś Rosja?

17.03.2014

Czyta się kilka minut

Przeciw rosyjskiej interwencji na Krymie, przeciw wojnie... Samotny protest w Moskwie; 2 marca 2014 r. / Fot. Dmitry Serebryakov / AFP / EAST NEWS
Przeciw rosyjskiej interwencji na Krymie, przeciw wojnie... Samotny protest w Moskwie; 2 marca 2014 r. / Fot. Dmitry Serebryakov / AFP / EAST NEWS

W tych dniach Kreml pospiesznie budzi sowieckie demony: trzeba dać odpór Zachodowi, który finansuje wrogów Rosji; trzeba zewrzeć szeregi i nie zadawać pytań; trzeba wesprzeć Krym, zagrożony przez rządzących w Kijowie uzurpatorów. A przy okazji – przywrócić sprawiedliwość dziejową: zebrać pod berłem Moskwy rozproszone w czasach Smuty ziemie ruskie.

To dzisiejszy program Putina, mający mu zapewnić dożywotnie rządzenie. Kto w Rosji nie wierzy w Putina, ten jest wrogiem i sprzedawczykiem.

EUROMAJDAN KONTRA EUROMAJDOWN

Negatywnym bohaterem książki „Biała gwardia” Michaiła Bułhakowa, opowiadającej o Kijowie w latach 1922-24, jest „Petlura”. Cudzysłów nie jest przypadkowy: ten powieściowy „Petlura” to zbiorowy przedstawiciel niezrozumiałego żywiołu ukraińskiego, buszującego w rozdzieranej wojną domową Rosji Sowieckiej, żywiołu groźnego i nieobliczalnego.

W dzisiejszej rosyjskiej propagandzie państwowej rolę „Petlury” pełnią „banderowcy”. Kremlowscy inżynierowie dusz opisują kijowski Majdan jako wybryk prymitywnej siły, czczącej niegdysiejszych „pachołków Hitlera”. To oficjalna wersja, wbijana Rosjanom do głów przez 24 godziny na dobę w programach telewizyjnych, spływająca z łamów posłusznej prasy. Obliczona na zdyskredytowanie władz w Kijowie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że rosyjska propaganda za wszelką cenę chce zatrzeć fakt, iż Majdan obalił władzę skorumpowanego dyktatora. I że chodzi o to, aby nikomu w Rosji nie zakiełkowała w głowie myśl, iż coś podobnego mogłoby się powtórzyć na placu Czerwonym. Internetowe trolle wrzucają w komentarzach takie pojęcia jak „Euromajdown” (mające wskazywać na niski poziom intelektualny uczestników protestów) czy „eurobanderowcy” (mające podkreślić faszystowską naturę wspierającej Majdan Europy).

CZYSTKI W MEDIACH

Z gorliwością zabrano się też za dobijanie resztek mediów, które mówią własnym głosem. Wprawdzie rosyjska telewizja, zwana pogardliwie zombojaszczikiem – skrzynką przekształcającą widza w zombie – od dawna służy tylko władzy, jest dozorowana i programowana. Ale to nie wystarcza: dziś trzeba wytrzebić wszystko, co nie jest w stu procentach zgodne z profilem Kremla.

W rosyjskiej przestrzeni medialnej nie ma dziś informacji – jest tylko propaganda. Neutralna pozycja to zbytni luksus w atmosferze wojennej, podgrzewanej odgórnie i podchwytywanej oddolnie. Być neutralnym to za mało – władza wymaga zaangażowania. Cenzorzy czasem przesadzają: „Z artykułu dla czasopisma poświęconego gotowaniu przyjacielowi wycięto fragmenty dotyczące ukraińskiej kuchni. No bo teraz barszcz i pampuszki też znalazły się na indeksie. Może ktoś zje barszczu, zakąsi słoninką, golnie gorzałki z pieprzem i pomyśli coś dobrego o Ukrainie”, a do tego nie wolno dopuścić – pisze na blogu Matwiej Ganapolski.

Za umieszczenie na portalu Lenta.ru wywiadu z przedstawicielem Prawego Sektora posady straciły redaktor naczelna i dyrektorka; dziennikarze w akcie solidarności podali się do dymisji. „To, że nie będziemy mieli gdzie pracować, jest mniej groźne od tego, że za chwilę nie będzie co czytać” – piszą w komentarzach koledzy po piórze.

Wcześniej bez powodu wyrzucono redaktor naczelną – lojalnej skądinąd – agencji RIA Nowosti. Agencję oddano zagorzałemu magowi kremlowskiej propagandy Dmitrijowi Kisielowowi. To mistrz w wykręcaniu kota ogonem. Podczas cotygodniowych seansów miłości do wodza i nienawiści do wszystkiego, co się z wodzem nie zgadza, podsyca wrogość do – niedawno jeszcze bratniego – narodu ukraińskiego i knującego intrygi Zachodu.

Dalej: pod naciąganym powodem rozpętano nagonkę wobec jedynej niezależnej telewizji Deszcz (dostępnej w internecie i niektórych kablówkach). „Jeszcze nadajemy, ale to pewnie już niedługo potrwa” – przewidują redaktorzy. Na trzy dni przed krymskim referendum zablokowano na kilkanaście godzin dostęp do portali krytycznych wobec działań Kremla. Ostatnie ostrzeżenie dla ostatnich Mohikanów.

„Dlaczego myślę, że Rosja ma rację? Bo jestem Rosjanką. Zależy mi na moim kraju i będę walczyć o naszą prawdę tyle, ile trzeba” – wyznała Margarita Simonian, dyrektorka prokremlowskiej angielskojęzycznej telewizji Russia Today, broniąc rosyjskiej propagandy wobec wydarzeń na Ukrainie. Jasne? Jasne: nasza prawda jest najlepsza na świecie.

ZAFASCYNOWANI WOJNĄ

Na jednym z płócien radzieckiego malarza Aleksandra Dejneki górą po wiadukcie idą ludzie, pojedynczo i grupkami. Zwyczajni ludzie. Dołem, w przeciwnym kierunku, pod tymże wiaduktem też idą ludzie. Ale nie są już zwyczajni: idą w szyku. Minęła chwila i oto maszerują z bronią w ręku. Jak łatwo jest tych zwyczajnych ludzi zmienić w ludzi z karabinem. Jak łatwo zejść z górnego poziomu wiaduktu, jak trudno znów nań wejść.

Przekaz Kremla i podporządkowanych mu mediów jest szalenie wojowniczy. Dyżurni krzykacze powtarzają, jak dalekowzroczna i słuszna jest linia Władimira Putina, nie przejmując się szczególnie uzasadnieniem interwencji zbrojnej na terytorium sąsiada. Putin zechciał, by Krym był znów nasz, więc sobie weźmie, a my go poprzemy. „Poparcie przez większość mieszkańców Rosji powrotu Krymu i Sewastopola do Rosji to ten realny sworzeń, który jednoczy naród. Na naszych oczach rodzi się ideologia nowej Rosji: powrót ziem ruskich do macierzy” – zachłystuje się politolog Oleg Bondarienko. Nareszcie! – podchwytuje tłum złakniony patriotycznej strawy. – Wstajemy z kolan! Idziemy w bój!

Krym jako nagroda pocieszenia za utratę wpływów w Kijowie?

Ale niektórzy mają pytania. Reżyser Aleksandr Sokurow mówi: „Jestem porażony tą absolutną fascynacją wojną. Jestem porażony jednomyślnością Rady Federacji, głosującej w kwestii tragicznej [chodzi o głosowanie 1 marca; Rada udzieliła Putinowi zgody na wprowadzenie wojsk na Ukrainę]. Nikt nie zadał ani jednego pytania, nie miał cienia wątpliwości, czy należy wprowadzać wojska i dlaczego mamy wprowadzać wojska, dlaczego nie możemy rozwiązać problemu na drodze politycznej (...) Tak fundamentalna kwestia nie wywołała dyskusji. Odniosłem wrażenie, że wszyscy się momentalnie zakochali w rozwiązaniu siłowym”.

CI BANDEROWCY PACYFIŚCI”

Ci, którzy w Rosji zakochali się w tym „rozwiązaniu”, uczestniczą dziś w wiecach poparcia dla władz. Są wyposażani w rosyjskie flagi i hasła „Wierzymy Putinowi!”. W Moskwie 7 marca zebrano pod murami Kremla 65 tysięcy ludzi. Z trybuny przemawiali przedstawiciele samozwańczych władz Krymu.

W minioną sobotę, 15 marca, w stolicy Rosji odbyły się kolejne masowe akcje. Na „Marszu braterstwa” zebrali się zwolennicy polityki Kremla (w liczbie ok. 15 tys.). Większość ubrana była w jednolite czerwone kurteczki; na niektórych widać było napis „ZSRR 2.0” na zarysie granic byłego imperium. Wznoszono hasła: „Wspólnym frontem przeciw siłom banderowskim!” i „Moskwa bez Majdanu!”. Równolegle uczestnicy „Marszu pokoju” (w liczbie od 30 do 50 tys.), zorganizowanego przez środowiska opozycyjne, protestowali przeciw agresywnej polityce Putina wobec Ukrainy, kłamliwej propagandzie i ograniczaniu mediów.

Tych Rosjan, którzy biorą udział w protestach antywojennych, nakręceni „patrioci” w rodzaju Eduarda Limonowa wprost nazywają zdrajcami. „Prawidłowy” bloger Andrey Ferro nawołuje: „Rozegnać by tych banderowskich pacyfistów do diabła, a na Ukrainę wprowadzić wojska i skończyć z tym siedliskiem faszyzmu raz na zawsze. Hurra, towarzysze!”.

Również część członków Związku Pisarzy Rosji poparła agresywną politykę Putina. Zdaniem sygnatariuszy listu, kierownictwo Euromajdanu doszło do władzy nielegalnie i zamiast zająć się zaprowadzeniem porządku i zapewnieniem bezpieczeństwa obywatelom Ukrainy, zatroszczyło się o zakaz używania języka rosyjskiego i zajęło prześladowaniem wszystkich tych, którzy mówią po rosyjsku.

To typowa kalka z kremlowskiej propagandy, która kłamiąc, wykorzystuje uchylenie ustawy językowej przez Radę Najwyższą Ukrainy; uchylenie jednak nie weszło w życie – nie podpisał aktu p.o. prezydenta Ołeksandr Turczynow. Także Rosjanie mieszkający na Ukrainie nie są dziś prześladowani. Ale pisarze i tak popierają decyzję władz, by okazać wszechstronną pomoc – nie tylko Rosjanom żyjącym na Ukrainie, ale także narodowi ukraińskiemu i „narodom Krymu”.

LISTY, LISTY, LISTY...

Druga część pisarzy, z prezesem PEN Center Andriejem Bitowem, w odpowiedzi na list ukraińskich kolegów zaniepokojonych agresją Rosji napisała: „Stanowisko rosyjskiego rządu uważamy za nadzwyczaj niebezpieczne, (...) występujemy przeciwko dezinformacyjnej polityce rosyjskich mediów i promowaniu nienawiści i agresji. Wprowadzenie rosyjskich wojsk na terytorium Krymu, choćby zakamuflowane, oznacza początek działań zbrojnych. Wzywamy rosyjski rząd do zaniechania tych niebezpiecznych gier. (...) Za naszą i waszą wolność!”.

List podpisała m.in. Ludmiła Ulicka. W niedawnej audycji Echa Moskwy powiedziała, że zastanawiają się w gronie znajomych, w ile wagonów się pomieszczą, jeśli władza zechce się ich pozbyć, tak jak kiedyś władza radziecka pozbyła się niechcianych inteligentów (to aluzja do słynnego „statku filozofów”, którym grupa inteligentów udała się w 1922 r. na przymusową emigrację). Ludzie myślący – mówiła Ulicka – są w czasach nakręcania wojennej retoryki zbędni, wręcz szkodliwi. A wojenna retoryka nakręca się w kierunku uderzenia na wschodnie regiony Ukrainy. Pod pretekstem „ochrony krzywdzonych Rosjan”.

Z listem otwartym wystąpiło też kilku rosyjskich muzyków rockowych. Zwrócili się do dwóch bratnich narodów – Rosji i Ukrainy – by nie dopuściły do wojny. Ale na wspomnianym wiecu przed 65-tysięczną publicznością wystąpiła grupa Lube, grająca „patriotycznego rocka”, sławiącego rosyjski oręż, przed którym drży cały świat.

Wielkie poruszenie wywołał w Rosji (i nie tylko) list przedstawicieli środowisk twórczych popierających Putina i jego działania na Krymie. Na liście sygnatariuszy jest kilkaset nazwisk osób znanych i nieznanych: dyrygent Giergiew, pianista Macujew, reżyser Szachnazarow.

Reakcją był inny list, przedstawicieli środowisk twórczych, którzy nie popierają Putina, interwencję na Krymie uważają za hańbę i przestrzegają przed rozlewem krwi. „Jesteśmy solidarni z tymi, którzy się nie ugięli i nie poddają się kłamstwu”. Podpisało się po nim także kilkaset osób, m.in. reżyser Zwiagincew, pisarz Akunin, historyk Roginski.

Antoni Słonimski zwykł mawiać: nie wiesz, jak się zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie. Dziś w Rosji przyzwoitość zdecydowanie podrożała.

POOLIMPIJSKIE REKORDY

Tymczasem według ośrodka badania opinii publicznej WCIOM rankingi Putina rosną jak na drożdżach: poparcie dla niego deklaruje 71 proc. badanych. To efekt udanej olimpiady i akceptacja dla działań na Krymie.

Zdaniem socjologa Lwa Gudkowa z Lewada Centr to także efekt bezprecedensowej kampanii propagandowej i dezinformacyjnej. „Taktyka manipulowania opinią oparta jest na kilku prostych tezach: łamanie praw ludności rosyjskojęzycznej [na Ukrainie], dyskredytacja zwolenników Euromajdanu, podkreślanie stanu chaosu na Ukrainie po upadku Janukowycza – to spowodowało negatywną mobilizację większej części rosyjskiego społeczeństwa, reanimowało uśpione mocarstwowe kompleksy”.

W sondażu Lewada Centr aż 79 proc. respondentów akceptuje to, że po referendum Krym powinien znaleźć się w Federacji Rosyjskiej; 58 proc. popiera wprowadzenie rosyjskich wojsk na Krym i w inne regiony Ukrainy. Lewada Centr zbadał też, co najbardziej niepokoi Rosjan: 50 proc. wyraziło zaniepokojenie... wzrostem cen.

Wielu ekspertów przewiduje, że w związku z interwencją wojskową na Ukrainie nastąpią istotne zmiany wewnątrz Rosji: dotyczyć one będą głównie ograniczania swobód i praw obywatelskich. Ale, jak wynika z sondażu, przejmie się tym najwyżej 4 proc. Rosjan.

WOJNA: NARZĘDZIE WŁADZY

Tyle socjologia. Politologia tłumaczy krymsko-doniecką specoperację ucieczką do przodu Putina, który już dziś myśli o wygraniu kolejnych wyborów prezydenckich.

Prokremlowski politolog, deputowany Siergiej Markow, mówi: „Putin podjął właściwą decyzję – nie czekał, aż zostanie zaatakowany, i przedsięwziął kroki prewencyjne. Na Zachodzie mówią, że reakcja Kremla była paranoidalna, ale w Niemczech Żydzi też tak myśleli o wyjeździe z kraju w 1934 r. Większość była przekonana, że nic nie zagraża ich bezpieczeństwu. Noc kryształowa (...) zdarzyła się już cztery lata później. W Rosji zaledwie cztery lata zostały do wyborów prezydenckich i istnieje poważne niebezpieczeństwo, że siły wewnętrzne i poza granicami będą próbowały obalić Putina, wykorzystując nową platformę na Ukrainie”.

„Czy będzie wojna na Ukrainie?” – pyta dalej Markow. I odpowiada sam sobie: „Obawiam się, że tak”.

Wojna miałaby zapewnić więc konsolidację rosyjskiego społeczeństwa wokół wodza, zrekompensować porażkę, jaką dla Putina był Majdan i ucieczka Janukowycza z Kijowa. Kampania krymska – i jej możliwy ciąg dalszy we wschodniej Ukrainie – ma zapewnić władzy wysokie rankingi i zagłuszyć nieprzyjemne skutki uboczne.

A jakie one będą i ile będą kosztować – tego nie wie dziś nikt. 

O kremlowskiej kampanii propagandowej w internecie pisze Marcin Żyła w dziale "Cywilizacja”. Blog Anny Łabuszewskiej został zablokowany przez największego rosyjskiego dostawcę internetu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2014