Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale cóż nam przyjdzie z tej głowy? Niedawno inny pan jeszcze kategoryczniej twierdził, że jego reforma jest przełomem. Stracił potem posadę i przynależność, ale ta drobna satysfakcja nie ma żadnego znaczenia wobec obecnej sytuacji służby zdrowia. Inny pan wielokrotnie obiecywał bajeczny rozwój autostrad. Nie stracił posady ani przynależności, ale to też jest bez większego znaczenia wobec faktu, że autostrad nie ma.
Między deklaracjami i efektem końcowym jest u nas wielka odległość. Wciąż się powiększa. Życzę rządzącym - bardzo szczerze - żeby przynajmniej tym razem się zmniejszyła.
Angkor
Wyłania się z długo trwającego zapomnienia jedna z najwspanialszych budowli świata, Angkor Wat. Pojawia się o niej coraz więcej filmów, książek, opracowań; lawinowo rośnie ruch turystyczny. Równocześnie dowiadujemy się coraz więcej o życiu tajemniczego szaleńca, jednego z trzech potworów XX wieku, Pol Pota. Wychowywał się podobno w pobliżu Angkor Wat i to właśnie olbrzymi, sztuczny zbiornik wodny niedaleko świątyni nasunął mu pomysł, że było to kiedyś gigantyczne pole ryżowe i że tej uprawie królowie Khmerów zawdzięczali swoje bogactwo i potęgę. Wygnał więc całą ludność z miast, miasteczek i wsi, zmusił do niewolniczej pracy przy zakładaniu plantacji i wymordował prawie trzydzieści procent własnego narodu.
Przedziwne jest to sąsiedztwo, niemal przenikanie się - najczystszego piękna i najstraszniejszej zbrodni. Les extrémes se touchent - mówią Francuzi. Skrajności są blisko siebie, dotykają się...
I w kambodżańskiej dżungli - i w naturze człowieka.
Salon profesora Dudka
Miał właśnie swoje 261. spotkanie. Odbywają się one w każdy piątkowy wieczór, z wyjątkiem miesięcy wakacyjnych. Prelegenci - z kraju i z zagranicy, bo wiele znanych osób odwiedzających Polskę znajduje czas, aby tu się zjawić - to uczeni, politycy, pisarze, teologowie katoliccy, prawosławni i rabini, filozofowie, ambasadorowie i artyści. Słuchacze - to grono zżytych już ze sobą intelektualistów, ale stale wciąga się osoby nowe, zapraszając je imiennie, w zależności od tematu spotkania. Dyskusje trwają często do późnych godzin nocnych.
Znany wrocławski profesor matematyki zrealizował swoje marzenie. W specjalnie na ten cel kupionym apartamencie stworzył Salon. Jest w nim coś z tych salonów, o których czytywało się u Balzaca czy Prousta - odrobina snobizmu (tego w lepszym gatunku), własne obyczaje i rytuał, wyraźny wpływ indywidualności gospodarza. Jest i coś więcej. Jakieś poruszenie umysłów, spontaniczność, nie ,,zabieranie głosu", ale przemożna chęć rozmowy o rzeczach najważniejszych, nie atmosfera nadętej oficjalności, ale pełna prywatność, niemal intymność spotkania.
Chyba to jest dobre. Chyba to jedna z małych, oryginalnych ścieżek prowadzących ku społeczeństwu obywatelskiemu, którego wciąż nam tak boleśnie brak.