Oczy szeroko zamknięte

Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że władze polskie, a konkretnie prezydent Warszawy, naruszyły przepisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dotyczące prawa do pokojowych manifestacji i niedyskryminacji. Poszło o zakaz marszu równości w Warszawie w 2005 r. (włodarzem stolicy był wówczas Lech Kaczyński). Sprawa była zresztą oczywista - w roku 2006 podobnie orzekały Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny. Można mieć nadzieję, że w przyszłości żaden prezydent polskiego miasta nie naruszy wspomnianych praw.

11.05.2007

Czyta się kilka minut

Wyrok Europejskiego Trybunału jest świeży, ale sprawa stara. Ale są i nowe, gdzie znów ktoś protestował przeciwko sztafażowi, nie wnikając, o co naprawdę chodzi. We wtorek 24 kwietnia poseł PO Janusz Palikot wystąpił na tle ekranu telewizora, gdzie wyświetlany był film, w którym mężczyzna brutalnie gwałcił kobietę. Dekoracje i rekwizyty użyte przez Palikowa były tak szokujące, że uwadze umknęła treść wypowiedzi posła.

A wymienił on tegoroczne grzechy lubelskich policjantów: libację siedmiu funkcjonariuszy w budynku komendy miejskiej i ich ucieczkę na zwolnienia lekarskie, gdy sprawa wyszła na jaw; samobójstwo funkcjonariuszki; zgwałcenie studentki przez policjanta w policyjnym areszcie; molestowanie dwóch nastolatek przez policjanta i strażnika miejskiego. Ale poseł powiedział coś więcej - zwrócił uwagę, że oprócz bezpośrednich sprawców zgwałcenia i molestowania seksualnego, inni funkcjonariusze, w tym przede wszystkim komendant miejski i komendant wojewódzki policji, nie ponieśli żadnej odpowiedzialności.

Palikot nagłośnił przykrą prawdę. Policjanci lubelscy dopuszczają się przestępstw (można tu jeszcze dodać zastrzelenie przez policjanta młodego motocyklisty, co miało miejsce latem ub. r. w nieodległym od Lublina Chodlu), a ich koledzy i przełożeni starają się takie sprawy tuszować. W sprawie zgwałcenia studentki trzej policjanci, służący tej nocy w areszcie razem z podejrzanym, niczego nie widzieli, nie słyszeli ani się nie domyślali... A ich koleżanka, w słowach dosyć prostackich, tłumaczyła w lokalnym radio, że owa studentka była nieatrakcyjna seksualnie.

Swoją lojalność wobec policjantów ogłosił również szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie - wdając się w publiczną polemikę co do tego, czy w świetle standardów europejskich zgwałcenie osoby pozbawionej wolności to już tortura, czy "zaledwie" nieludzkie traktowanie. Mówiąc, że to nie tortura, chciał pewnie, podobnie jak sprzedawca jarzyn w słynnym eseju Václava Havla, pośrednio zakomunikować - "możecie na mnie liczyć". Jest rzeczą powszechnie znaną, że polscy prokuratorzy starają się odwracać głowę, gdy trzeba np. dostrzec ślady pobicia u osoby zatrzymanej przez policjantów. Zaskakująco nieefektywnie prowadzone są śledztwa w sprawach o przestępstwa policjantów na szkodę osób, względem których dokonywana była policyjna interwencja. Przekonałem się o tym kilkakrotnie w swojej praktyce adwokackiej.

Śledztwa w sprawach zgwałcenia studentki i molestowania seksualnego nastolatki toczą się od niedawna, bo to zdarzenia sprzed kilku tygodni. Ale w sprawie zastrzelenia motocyklisty, gdy policjant oddał kilka strzałów w plecy jadącego, prokuratura do dziś - a więc przez kilka miesięcy - nie była w stanie postawić owemu policjantowi zarzutów. Podobno czeka na jakieś opinie... Nie trzeba dodawać, że w tej tragicznej sprawie publicznie i natychmiast bronił policjanta ówczesny komendant główny Policji.

Oczywiście Palikot podczas konferencji nie zapomniał o krytyce rządów PiS. Poinformował o swojej interpelacji do ministra Zbigniewa Ziobry oraz o piśmie do komendanta głównego Policji. Wobec faktów, o których mówił, reakcja jego partii była dość jednostronna. Przecież krytykując policjantów, ganiąc komendantów i ich przełożonych, domagał się on po prostu przestrzegania standardów europejskich. Tymczasem już następnego dnia zarząd PO "przeprowadził z nim rozmowę dyscyplinującą". Na jego głowę posypały się gromy, ale nikt w Platformie tak naprawdę nie zajął się rażącą patologią, na którą chciał zwrócić uwagę partyjny kolega. Co więcej, deprecjonowanie wypowiedzi Palikota dało z kolei pretekst rządowi, aby w tej dramatycznej sprawie po prostu milczeć.

Grzech zaniechania popełnili nie tylko politycy. Z wyjątkiem prasy lubelskiej przez polskie media przetoczyła się fala opowieści o rekwizytach, którymi posłużył się poseł. Oszołomieni nimi dziennikarze nie zwracali już uwagi na sprawę, której miały służyć.

Zbigniew Hołda jest adwokatem, członkiem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, profesorem prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2007