Oczarowanie i magia

Powieść Gracqa mogłaby być arcydziełem grafomanii. Ale pisarz zręcznie omija rafy i mielizny.

24.06.2008

Czyta się kilka minut

Autor tej niezwykłej powieści zmarł w zeszłym roku. Wiele osób dopiero przy tej okazji dowiedziało się, że Gracq jeszcze żyje, a dokładniej - że żył do niedawna. Nic w tym dziwnego, zważywszy, że przeżył 97 lat, w dodatku usuwając się w cień życia prowincjonalnego. Autor uznawany za jednego z największych pisarzy francuskich XX w. pisał pod pseudonimem - jego prawdziwe nazwisko brzmiało: Louis Poirier - i nie należał do żadnego ugrupowania literackiego, choć sam André Breton uważał go za surrealistę.

Zadebiutował w 1938 r., jeśli za debiut można uznać 150 egzemplarzy powieści "W zamku Argol", wydrukowanej przez przyjaciela i niezauważonej przez nikogo. Tym większym zaskoczeniem okazało się nagrodzenie kolejnej powieści nagrodą Goncourtów, której zresztą Gracq nie przyjął. To właśnie "Brzegi Syrtów" - które po polsku ukazują się blisko 60 lat po pierwszym wydaniu francuskim - przyniosły autorowi sławę.

Oczarowanie i magia - te dwa słowa najpierw przychodzą mi na myśl, kiedy zastanawiam się, jak nazwać uczucia towarzyszące czytaniu. Może trzeba zacząć od tego: ta książka budzi silne emocje. Sposoby są niby proste: nieokiełznana wyobraźnia, odwołania do mitów, archetypów, symboli i mnóstwa wątków literackich. Do tego piękna fraza i nieoczekiwane metafory. Ale - jeśli dodać do tego pogłosy surrealizmu, pokrewieństwa z prozą magiczną i trawestacje moderny - można otrzymać receptę na arcydzieło grafomanii. Moim zdaniem Gracq zręcznie omija rafy i mielizny, by szczęśliwie dotrzeć do celu. Jakiego? Oto jest pytanie.

Najpewniej każdy czytelnik inaczej na nie odpowie. Spróbujmy sobie wyobrazić kilka z takich odpowiedzi. Amator lektury naiwnej i prostodusznej przeczyta historię młodzieńca, który znużony pustym życiem wyrusza do odległej prowincji. Mamy tam męską przyjaźń, spotkanie z przyjaciółką z wczesnej młodości i z zagadkowym cudzoziemcem, odkrywanie historii pełnej mrocznych tajemnic, płomienny romans, naruszenie zasad służby wojskowej, wyprawę na terytorium wroga. Wystarczy? Nawet najbardziej wybredny wielbiciel romansów łotrzykowskich będzie usatysfakcjonowany bogactwem akcji. Więc jednym z celów mogłoby być dostarczenie rozrywki najwyższej klasy, takiej, jaką kiedyś była lektura powieści Dumasa.

Wielbiciel Kierkegaarda przeczyta historię młodzieńca ogarniętego smutkiem istnienia i poznającego różne jego barwy. Melancholijnego myśliciela, który próbuje, bez powodzenia, dociec sensu życia. Rozczarowanie popycha go do czynów niezgodnych z wpojonymi mu zasadami. Targany niepokojem, zagłębia się w poznawczym labiryncie bez wyjścia. Odsłonięcie - częściowe - tajemnic, które go osaczają, budzi w nim na przemian lęk i euforię. Kochanka jest obiektem namiętności i powodem rozpaczy.

Nietrudno sobie wyobrazić egzystencjalistyczną lekturę "Brzegów Syrtów": człowiek z bólem dążący do poznania podstaw egzystencji przechodzi przez kolejne próby i progi wtajemniczenia. Popada w chaos i desperację, pogrąża się w rozpaczy. To, co wydawało się proste - komplikuje się w nieskończoność, to, co było jednoznaczne - mieni się tęczą nieznanych sensów.

Jeśli książkę weźmie do ręki wielbiciel literatury fantasy, będzie zachwycony. Kochasz powieść gotycką? Ta sceneria na pewno ci się spodoba: opustoszały fort, niezbadana pustynia, statek-widmo, wyspa bezludna. To bardzo ciekawe przywołanie malowniczości, pikturalizmu literatury. W tym, co wydaje się oczywiste, tkwi tajemnica, świat widzialny okazuje się ułudą.

Z pobieżnego opisu różnych stylów lektury można wywnioskować, że mamy oto zlepek tematów i stylów, trudny do zdefiniowania. Zarówno trudności klasyfikacji, jak i pewna "nadmierność" stylistyczna zdają się jednak zamierzone. Wszystko tu jest ukartowane: każdy obraz, każda metafora, ba, każde imię, nazwa geograficzna czy botaniczna pojawiające się w narracji mają swój cel - zmieniają sens całości. "Brzegi Syrtów" są arcydziełem - bogatym, skomplikowanym, pięknym i... tajemniczym.

Słowo "tajemnica" powraca tu jak refren, ponieważ tak naprawdę nie wiem, co mnie oczarowało w tej książce. Nie wstydzę się bezradności, bo, jak podejrzewam, jest ona elementem strategii narracyjnej Gracqa. Czyż jest większa radość dla rasowego prozaika niż wizja - realna bądź wyobrażona - mola książkowego, oderwanego od świata i samego siebie, niesionego piękną, melodyjną, bogatą frazą przez ocean niezgłębionej wyobraźni?

Julien Gracq, "Brzegi Syrtów", tłum.: Adam Wodnicki, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008