Obeliks w Rosji

Marzenia o rosyjskim paszporcie są nam obce genetycznie i kierunkowo. Tak obce, że Obeliks z Bardotką swymi deklaracjami paszportowymi wbili ogromny sztylet w nasze biedne serca, po stu zawałach.

07.01.2013

Czyta się kilka minut

Mniejsza wydaje się rana, którą zadał nam Obeliks. To człowiek z gruba ciosany. Sympatyczny nosiciel menhirów i pożeracz dzików. Nigdy nie zagrał ani dobrego, ani złego Polaka, więc o głębsze pojmowanie świata go nie podejrzewaliśmy. Lubimy go, ale bardziej przywiązane są doń dzieci niż doświadczeni życiowo tutejsi dorośli. Dzieci, nawet polskie, na temat demokracji rosyjskiej wiedzą dziś mniej więcej tyle, ile Obeliks, i nie mają mu za złe. Z kolei część z nas, dorosłych właśnie, uważa Edwarda Gierka za męża stanu i demokratę wielkiego formatu, a fundamenty pojmowania świata z tego powodu nie kruszeją.

Tak czy owak, Panoramiks Wschodu odurzył Obeliksa gruntownie i efektownie, być może kieliszkiem igristoje, co w nas dorosłych bije, ale nie zostawia w beznadziejnej rozpaczy. Chcielibyśmy oczywiście, by Obeliks kochał cokolwiek innego niż rosyjską demokrację. Skoro jednak jest już Rosjaninem pochodzenia francuskiego, mógłby z nagła poprosić teraz Panoramiksa o wypuszczenie z klatki Michała Chodorkowskiego. To wymarzona okazja do zyskania wielkiego poważania w świecie demokracji innego gatunku.

W decyzji Obeliksa wszyscy widzimy wadę, która raczej rozczula nas, niż gniewa. Każdy ma prawo wybrać źle. Oto nasz poważny ogląd wartości dokumentów podróżnych jest taki, że miłość do oszczędności i demokracji najlepiej wyrazić aplikacją o obywatelstwo szwajcarskie. Szwajcaria od dawna wydaje się producentem paszportów bez żadnych wad – to wie każdy mieszkaniec kuli ziemskiej. Być może w Szwajcarii podatek dochodowy jest mniej atrakcyjny niż w Rosji, ale pewna tamtejsza tradycja solidnej dbałości o klienta i obywatela dają rękojmię, że to, co ocaleje po działaniach fiskusa, leży i futruje się zgodnie z boskim porządkiem rzeczy. Obeliks to gapa, o czym powstanie kiedyś oby śmieszny film, bez sztucznie kreowanych efektów specjalnych. Zapewni je Panoramiks.

Bardotka-Rosjanka to zgoła coś innego. Dzieciom ani Bardotka, ani bardotka pisana z małej litery nic nie mówią, ale dla ludzi starszych to coś więcej niż symbole. By rzec oględnie, to wielkie milowe znaki raczej lata, a nie zimy, umiłowanie oślepiającego światła, a nie polarnych ciemności. Bardotka w Rosji, z tamtejszym paszportem w ręku, na plaży w Soczi, to sen najgorszy z najgorszych, sen absolutnie wariacki. Depresyjny. Powodem tej mary jest para słoni z gruźlicą, którym francuskie władze grożą eutanazją. Słonie zastąpiła słonina. To boli.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2013