O pochodzeniu bólu

Ta powieść jest zdaniem relacji z kolejnych prób przekraczania granic własnych manii.

24.06.2008

Czyta się kilka minut

Powieść inicjacyjna jest w pewnym sensie zawsze powieścią konserwatywną. Rodzi się z niechęci wobec świata, ale nie jest wezwaniem do jego zmiany. Powstaje, by podzielić się nieszczęściem, ale nie wskazuje nam tropów ukojenia.

Punktem wyjścia "Rdzy" jest osamotnienie nastoletniej bohaterki, która podejrzewana przez rodziców o bycie lesbijką zostaje wysłana na wieś, do ciotki, by odnaleźć "prawdziwą" seksualność. Punktem dojścia - zdefiniowanie warunków, na jakich istnieć może wolność, prawo do samostanowienia. Powieść jest monologiem wewnętrznym, zdaniem relacji z kolejnych prób przekraczania granic własnych manii, cielesności jako granicy naszego poznania, norm reprodukowanych w wyobraźni społecznej, wreszcie możliwości otwarcia się na nieznane.

Definiując granice oporu, Berent kataloguje narracje "wyzwolenia", którymi dotychczas dysponowaliśmy, i zestawia je z kodami konserwatywnymi: sięga po emancypacyjną opowieść feministyczną i poddaje ją próbie poprzez odwołania do schematu "kobiety fatalnej" (rozkochującej w sobie dwóch wiejskich chłopców) i gry z biblijną etymologią własnego imienia; powołuje homoseksualny podmiot zestawiając go z heteronormatywnym fatalizmem cielesności, która domaga się relacji panowania i poddaństwa; poszukuje "wyzwolenia" w gestach profanacji (lesbijska miłość w kościele), wyznając jednocześnie "pragnienie absolutu, doskonałego Boga".

Wewnątrz bohaterki odbywa się walka o samostanowienie między pragnieniem świadomej wolności a uwikłaniem w społeczny kodeks konserwatywnego zakorzenienia. Na pozór zatem mamy do czynienia z reprezentacją postemancypacyjnej kondycji, w której to, co wyzwolone (seksualność, antymieszczańskość, afirmacja wiecznej teraźniejszości), zderza się z tym, co tradycyjne (społeczne role płci, pragnienie transcendencji, bunt), kreując konglomerat wielopostaciowego współczesnego podmiotu. Gdyby zatrzymać się na tym obrazie, "Rdza" byłaby po prostu książką opisującą niejasność kobiecej pozycji w "nie dokończonym projekcie" modernizacji. Ale katastrofa, która czeka naszą bohaterkę, świadczy o krachu wiary w liberalny podmiot, indywidualnie wybierający "styl życia".

Skoro więc nie możemy dokonać inicjacji wewnątrz liberalnego podmiotu, może powinniśmy odwołać się do nowoczesnego projektu wybijania się na niezależność poprzez cierpliwy dialog między tym, co nas trzyma na uwięzi tradycyjnego kodeksu, a pragnieniem wyzwolenia się zeń ku dojrzałości. Jeśli w myśleniu nowoczesnym była to recepta na powolny rozwój (indywidualny, duchowy, cywilizacyjny), to dziś wiedzie do nierozstrzygalnego konfliktu wewnętrznego - w najlepszym razie "powrotu do tego, co było", w najgorszym - klęski tożsamości i klęski bohaterki powieści. By ostatecznie pogrzebać chęć racjonalnego rozstrzygnięcia sporu o inicjację, Berent wprowadza element naturalistycznego fatalizmu - dodatkowym impulsem katastrofy staje się seksualne pragnienie, pożądanie (ku) śmierci, a jątrząca się rana, którą bohaterka pielęgnuje na policzku, jest cielesnym znakiem psychicznego cierpienia.

Jeśli zatem "Rdza" poszukuje genealogii indywidualnego (i zbiorowego) bólu poprzez katalogowanie dostępnych języków "wyzwolenia", możliwości wyboru stylu życia, odnajduje ją w zdefiniowaniu współczesnej kondycji jako konglomeratu wykluczających się wartości, z którą powinniśmy się po prostu pogodzić, pokusie rozstrzygnięcia sporu o współczesny kodeks wartości poprzez restytucję nowoczesnej wiary w racjonalność oraz w ściśle kulturalistycznym podejściu do ciała, kobiecości i seksualności. "Rdza" stawia przed nami wyzwanie rekonstrukcji istniejących sposobów radzenia sobie z cierpieniem, każe przenieść akcenty z akceptacji wewnętrznych konfliktów wpisanych w płynność podmiotową na poszukiwanie nowego uniwersalnego kodeksu oraz odejście od polityki kulturowych tożsamości ku biopolityce, włączającej do naszego wspólnotowego życia języki emocji, zmysłowości i cielesności, a "wszystko po to, żeby zacząć w pełnym słońcu od nowa"...

Ewa Berent, "Rdza", Stowarzyszenie Artystyczno-Kulturalne "Portret", Olsztyn 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008