Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W rezultacie LPR i Samoobronę skutecznie zastraszono, choć stan taki nie wróży dobrze lojalnej współpracy. Tym bardziej że bracia Kaczyńscy, przy stosunkowo niewielkich jeszcze trudnościach wewnątrzkoalicyjnych, wykazali, mówiąc delikatnie, mało zrozumiały niepokój i sięgnęli po armaty, angażując Prezydenta RP. Być może miało to wzmocnić pozycję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale uzyskano rezultat odwrotny. Obywatele na ogół nie lubią, gdy Głowa Państwa miesza się do partyjnych rozgrywek.
Niepokojących sygnałów jest więcej. Jarosław Kaczyński uzyskał nowy instrument oddziaływania na bieg prac legislacyjnych w postaci nieformalnej "rady trzech". Jeśli chodzi o władzę wykonawczą, organizm PiS-u najwyraźniej odrzuca przeszczepy ze świata fachowców. Minister spraw zagranicznych Stefan Meller z trudem znosi lekceważenie jego osoby, i to w sprawach leżących ściśle w jego kompetencjach: brakło uzgodnień co do wypowiedzi Prezydenta w czasie podróży do USA, a za chwilę będziemy mieli wokół Prezydenta konkurencyjny ośrodek kształtujący politykę zagraniczną. Wicepremier Zyta Gilowska została publicznie skarcona przez wicepremiera Dorna za zbytnią samodzielność w dziedzinie naprawy (nieśmiałej zresztą) finansów, za które odpowiada. Premier próbuje tuszować sprawę, nie zajmując stanowiska, a Gilowskiej otwarcie dano do zrozumienia, że nie powinna przejawiać inicjatyw bez uzgodnień z szefami "paktu stabilizacyjnego", czyli z Jarosławem Kaczyńskim. Jeszcze trochę, a PiS uwierzy, że można rządzić bez ludzi kompetentnych.