Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Absurdalne jest także i odbiera wiele uroku rozmaitym dziedzinom sportu, że sukcesy w nich zależą od wzrostu lub od tego, że ktoś z racji swojej biologicznej konstrukcji ma puls wyraźnie wolniejszy od przeciętnego. Wreszcie, rzecz najpoważniejsza, nie jest sprawiedliwe nierówne rozdzielenie inteligencji i mądrości.
Ludzie zawsze widzieli w tych nierównościach problem, z którym należałoby sobie jakoś poradzić. Zdaniem Karola Marksa, wyrażonym w jego wizji komunizmu, wyzwolenie człowieka od alienacji i reifikacji powinno polegać także na wyzwoleniu od fizycznych ograniczeń powodowanych przez nierówność. Każdy z nas mógłby rano wędkować, po południu pracować jako ślusarz w fabryce, a wieczorem być krytykiem teatralnym. Marks nie posuwał się jednak w tej mierze tak daleko jak jego nieprawi uczniowie, a przede wszystkim stalinowscy biologowie i pedagodzy. Sam pamiętam, jak - mimo wspomnianej ułomności - zmuszano mnie do śpiewania w szkole zgodnie z ideologią, wedle której ludzie są równi, więc każdy ma słuch oraz wszystkie inne talenty. Okazało się jednak, że ani mnie się nie da nauczyć śpiewać, ani nie skrzyżuje się ziemniaka z pomidorem, tak by u góry były tomatoes, a w ziemi potatoes.
Idiotyczne te pomysły nie były wszakże jedynymi, jakie próbowano realizować, żeby przyrodzoną nierówność skasować lub chociażby ograniczyć. I nie tylko socjaliści utopijni brali się za problem, ale także myśliciele liberalni. Najbardziej znany i wciąż stosowany pomysł polega na używaniu rozmaitego rodzaju protez, które mają spowodować wyrównanie. Od operacji plastycznych po edukację, od umiejętnej sztuki fotografowania po internet, w którym wszyscy są równi i starsza osoba może się prezentować jako młódka i prowadzić wirtualne romanse. Nierówność była i jest skandalem dla myśli liberalnej dlatego, że nierówność w sposób oczywisty ogranicza naszą wolność. A każde ograniczenie wolności jest nie do przyjęcia.
Jednak nierówność fizyczno-anatomiczna jest faktem, a z faktów trzeba wyciągać wnioski. I oto otwiera się niesłychanie niebezpieczne terytorium. Bo przecież nierówność, to także nierówność między rasami, a konsekwencji tego stwierdzenia nie trzeba prezentować. Wiemy aż za dobrze, do jak horrendalnych skutków może ono prowadzić. Jeżeli jednak jesteśmy w znacznej mierze tak doświadczeni, że nierówności ras po prostu nie uwzględniamy, to już inaczej jest z nierównością inteligencji. W języku bardziej uczonym i nieco skrywającym brutalną prawdę mówi się o nierówności w zakresie posługiwania się wiedzą. Stąd wielki amerykański uczony Peter Drucker mógł wprowadzić dwie kategorie ludzi: “ludzi wiedzy" oraz “ludzi usług", którzy są skazani na odrębne zajęcia i na inne miejsce w podziale ról społecznych. Wiemy, że tak w znacznej mierze być musi, nie każdy potrafi być maklerem giełdowym, wybitnym ekonomistą czy też genetykiem, ale nie jestem pewien, czy zdajemy sobie sprawę z konsekwencji zaakceptowania tego faktu.
A konsekwencje te są wstrząsające. Albowiem jeżeli uznamy, że ludzie z racji większej lub mniejszej inteligencji, czy odwrotnie - z racji tego, że tak wielu ludzi jest głupich lub tępych, dzielą się na dwie grupy, to okaże się, że grupy te stanowią najbardziej zamknięte kasty, jakie ludzkość mogła wymyślić. W najbardziej bowiem podzielonych na klasy czy kasty społeczeństwach zawsze była jakaś możliwość wymiany między klasami, a w mądrych, jak Anglia, próby takie nawet popierano. Z głupich nie zrobi się jednak mądrych, a z tępych - bystrych. Należałoby zatem sobie życzyć, żeby neoliberalna gospodarka, która wyciska z ludzi wszystkie talenty, w tym zakresie się pohamowała, bo grozi nam powstanie dwóch światów, co zresztą wielu autorów science fiction już przewidziało. Przyrodzonych nierówności nie da się zamienić w równość, ale można starać się nadawać im jak najmniejsze znaczenie.