Nie rozumiem

Słychać już zaniepokojone sygnały o rozjeżdżaniu się inicjatyw związanych z trzydziestoleciem porozumień sierpniowych. Że każdy sobie, i że jedni zapraszani są tu, a inni tam, politycy zaś już teraz zaklepują sobie miejsca najlepiej rokujące w ich własnych kalkulacjach wyborczych. I nie rozumiem, jak ktokolwiek spod dzisiejszego sztandaru Solidarności może sobie wyobrażać, że nie umiejąc działać w prawdziwej wspólnocie, doprowadzającej do jednego święta, które objęłoby wszystkich, zdoła komukolwiek wmówić, że owa grożąca konfliktami mieszanka inicjatyw to jeszcze będzie Solidarność. Ile czasu potrzeba, żeby tej prawdzie spojrzeć w oczy?

09.03.2010

Czyta się kilka minut

Ostatnio media epatowały nas kilkoma drastycznymi historiami dzieci zabieranych rodzicom dobrym i czułym, ale nieradzącym sobie z życiem. Mieliśmy oburzać się na bezduszność urzędniczych, a nawet sądowych decyzji. Ale nawet kilka tylko zdań przybliżających konkretną sytuację kazało za każdym razem pytać: gdzie to się dzieje? Na pustyni bezludnej, w obcej ziemi czy w polskiej wspólnocie wsi albo miasteczka, gdzie sąsiedzi, parafia z kolędą i radą parafialną? Naprawdę nie mogło tam być nikogo prócz urzędnika? Przypadek opisany w sobotniej (z 6 marca) "Rzeczpospolitej" jest jeszcze ostrzejszy: niemowlę z ciężkimi wadami wrodzonymi, ratowane operacyjnie, musi nadal pozostawać w szpitalu, bo rodzice niepełnosprawni, a na rodzinę zastępczą nie ma chętnych. Tak, nie ma. Nie brakuje nam tylko tekstów na temat ratowania dzieci i na temat tych, którzy im zagrażają...

I wreszcie trzeci przykład. Redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego", ksiądz Marek Gancarczyk w słowie wstępnym do najnowszego numeru oddaje hołd zapomnianym żołnierzom WiN-u, o których opowiada dodatek do numeru. O jednym z nich, pułkowniku Łukaszu Cieplińskim, zamordowanym w więzieniu UB w roku 1951, wspomina szerzej i dodaje: "Wdowa po pułkowniku żyje w nędzy". Księże redaktorze, nie stawiajmy tu kropki. Byle był wiarygodny koordynator akcji, wystarczy nam konto odpowiedniej fundacji i kilka tysięcy czytelników, którzy zechcą wpłacać na przykład złotówkę co miesiąc. Ja też chcę się dołączyć. Oburzenie to na później.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2010