Nie pod korcem

Politycy PO w drodze na spotkanie z abp. Stanisławem Dziwiszem (fot. Grzegorz Kozakiewicz)

16.01.2006

Czyta się kilka minut

MAREK ZAJĄC: - Dlaczego Ksiądz zgodził się poprowadzić "Dni skupienia" dla Platformy Obywatelskiej?

KS. GRZEGORZ RYŚ: - A po co mi kapłaństwo? To nie Kościół uganiał się za politykami. To kilku z nich zgłosiło się z pomysłem dwudniowego spotkania modlitewnego w Łagiewnikach i na Wawelu. Nie widziałem powodów, dla których należało się wzdragać przed taką inicjatywą.

- Rozumiem, że Ksiądz nie powinien odrzucać próśb, ale kapłan musi być ostrożny, żeby nie dopuścić do nadwyrężenia autorytetu Kościoła. Nie miał Ksiądz obaw, że "Dni" posłużą za oręż w walce polityków o rząd katolickich dusz?

- Na pewno nie taki był cel spotkania. Jeżeli zaangażowany w życie publiczne katolik przyjeżdża się modlić do Łagiewnik i na Wawel, musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co te miejsca znaczą dla duchowości Polaków. Pierwszego dnia rozmawialiśmy o miłosierdziu. Zresztą piątkowe spotkanie wypadło w uroczystość Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli. To historia o wydarzeniu wiary w życiu ludzi mających doświadczenie władzy. Benedykt XVI w komentarzu do tej Ewangelii opisuje trzech mędrców jako polityków twardo chodzących po ziemi: chcąc zmieniać świat, wpierw idą na dwór królewski (Heroda). By być skutecznymi, najpierw muszą mieć władzę. Potem znajdują jednak Chrystusa, którego panowania nie da się przełożyć na polityczne kategorie myślenia o władzy w świecie. Mateusz pisze: "A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny" (2, 12). A Jan Paweł II mówi, że ta "inna droga" oznacza nawrócenie, jakie się w nich dokonało. Tą inną drogą wracają do swego dawnego świata, do dawnych ról społecznych, do władzy.

- Gdzie tu mowa o Łagiewnikach?

- Mędrcy zderzyli się w Betlejem z radykalną innością i pozorną słabością Boga. A z czym zderzyli się w Łagiewnikach posłowie, senatorowie, eurodeputowani? Także z Innością. Ta Inność ma taką samą twarz jak w Betlejem: twarz słabości, bo za słabość współczesny człowiek uważa miłosierdzie. W książce o siostrze Faustynie, zestawionej z Robespierre'em i Nietzschem, ks. Józef Tischner pokazywał, co świat rozumie z miłosierdzia. Na ogół nie rozumie nic. Uważamy, że miłosierdzie jest słabością opartą na resentymencie, bo chrześcijanin nie potrafi być mocny...

- To Nietzsche.

- Albo, jak w przypadku Robespierre'a i mu podobnych, np. teologów wyzwolenia, wychodzimy wprawdzie od doświadczenia słabości i biedy, ale kończymy na rewolucji. I znów nie pozostaje nic z miłosierdzia. Bo miłosierdzie nie jest wprost przekładalne na kategorie polityczne. Ale spotkanie z młosierdziem może odmienić życie każdego: księdza, dziennikarza, polityka. Po powrocie do naszych ról społecznych, już nie będziemy tacy sami. Wszakże odpowiedź na pytanie, co to k o n k r e t n i e oznacza dla każdego z nas, również każdy z nas musi wypracować już indywidualnie.

- A kiedy, w przypadku polityka, spotkanie z miłosierdziem okaże się zmarnowane?

- Gdy zacznie tworzyć coś, co ks. Tischner nazywał "religią polityczną". Pojawia się ona wtedy, gdy człowiek za pomocą języka religii opisuje swoich przeciwników politycznych. Jednak nic takiego nie wydarzyło się podczas krakowskich "Dni skupienia".

- A po nich? Jan Rokita, dzieląc katolicyzm na łagiewnicki i toruński, opisał spór polityczny za pomocą kategorii religijnych.

- Te przeciwstawienia nie mają sensu.

- Tymczasem "Dni skupienia" wpisały się w starcie partii braci Kaczyńskich z Platformą i dyskusję o zacieraniu granic między państwem i Kościołem.

- Niestety. Chociaż nawet gdyby nie było "Dni skupienia", a samo tylko spotkanie Platformy z abp. Stanisławem Dziwiszem, w odbiorze społecznym i tak wyszłoby na jedno. Bo ulegliśmy przeświadczeniu, że politycy - zawsze i wszędzie ? posługują się religią wyłącznie w grach o władzę. Aleksander Kwaśniewski bierze ślub kościelny - "wiadomo", że to nie z przekonania, ale dla ukrytych celów politycznych. Donald Tusk bierze ślub kościelny ? również "wiadomo", że chodzi o zbliżającą się kampanię wyborczą. To zarzuty poniżej pasa. Kto ma prawo wyrokować o tym, co rozgrywa się między człowiekiem a Stwórcą? Pół dnia przed spotkaniem w Łagiewnikach modliłem się, żeby Bogu udało się tam przemówić do każdego z nas - konkretnych ludzi. I teraz nie zamierzam recenzować, co się tam wydarzyło w ludzkich duszach.

- Zgoda co do ślubu Aleksandra Kwaśniewskiego albo Donalda Tuska. Co do "Dni Skupienia" - zarzuty o instrumentalizację wiary są uzasadnione późniejszymi wypowiedziami liderów Platformy.

- Politycy mówili wyłącznie o wymiarze publicznym tamtego wydarzenia. Nie mówili czym te dni były dla nich od strony religijnej. Czy trudno się temu dziwić?

- Nie martwi Księdza, że coraz częściej politycy afiszują się z wiarą w błyskach fleszy?

- Czym innym jest wejść na dziesięć minut przed obraz jasnogórski, a czym innym ? modlić się i słuchać Słowa Bożego przez dwa dni. I jeszcze jedno: wbrew sugestiom prasy nie zorganizowano w Łagiewnikach zjazdu Platformy. Z zaproszonych stu sześćdziesięciu polityków przyjechało siedemdziesięciu. Nikt się nie modlił o pomyślność klubu parlamentarnego w życiu politycznym. Każdy z przybyłych to konkretny człowiek: imię, nazwisko, zawód, aspiracje, ambicje i odpowiedzialność. Potrzeba mu siły, żeby nie trzasnąć drzwiami do polityki, choćby pod wpływem tego, jak ją postrzega (znacznie przecież ostrzej niż my). A skąd siłę bierze chrześcijanin? Z wiary.

- Dlaczego "Dni skupienia" odbyły się właśnie teraz?

- Kalendarz głosowań w Sejmie był tak gęsty, pierwotnie proponowane terminy okazały się nierealne. Poza tym politykom zależało na spotkaniu jeszcze w okresie Bożego Narodzenia.

- Złośliwie powiedziałbym, że przydałoby się im spotkanie w Wielkim Poście.

- Przepraszam, ale to nieco podobna logika do tej, z jaką przed "Dniami skupienia" przychodziło do mnie po kilka osób dziennie: "Powiedz tym politykom to i to, i to". Moralizatorskich podpowiedzi była cała gama. Jeszcze nigdy tylu nie dostałem. I o wszystkich tych radach myślę ze zrozumieniem, ale bez życzliwości. Bo łatwo teoretyzować, że Kościołowi nie wolno pchać się do polityki, ale gdy przychodzi taka "okazja", z nią przychodzi pokusa: podpowiadać konkretne rozwiązania polityczne albo przynajmniej recenzować "udane" lub "nieudane". W imię czego?

- A gdyby do Księdza zgłosili się posłowie Samoobrony albo Ligi Polskich Rodzin? Proszę o szczerą odpowiedź.

- Szczera odpowiedź musi być podwójna. Przede wszystkim zdziwiłbym się, że zgłosili się akurat do mnie, ale z pewnością bym nie odmówił. I mówiłbym pewnie to samo, co reprezentantom Platformy. Bo chodzi o odczytanie Słowa Bożego, a nie o to, żeby sterować politykami.

- Odbędą się następne "Dni skupienia" Platformy?

- Kilka osób mówiło, że może za rok. Nie widzę powodu, żeby ich nie powtórzyć, chociaż znów padną zarzuty. To ciężkie wyzwanie, żeby polityk nie taił, że jest wierzący, a przy tym uniknął zarzutów o nadużywanie wiary. Zresztą - po pierwsze - polityk ma prawo demonstrować przekonania religijne. Po drugie, w naturze chrześcijaństwa tkwi przekonanie, że wiary nie chowa się pod korcem.

- Patrząc na polskich polityków w ostatnich miesiącach, nigdy bym nie powiedział, że krygują się z manifestowaniem wiary.

- Tyle że czym innym jest manifestowanie wiary, a czym innym świadectwo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2006