Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
ZEBRY spokojnie skubią trawę. Tuż obok – w odległości kilku metrów – wylegują się lwy. Dlaczego roślinożercy nic sobie nie robią z drapieżników? To proste. Jest środek dnia, a z nieba leje się żar. To nie pora, w której kotowate chętnie podrywają się do polowania. Zresztą widać, że są najedzone: w ogóle nie zwracają uwagi na pasące się stada i leżą brzuchem do góry. Tylko po co zebry ryzykują? Przecież nawet jeśli lwy nie rzucą się do ataku, to pasienie się tuż obok nich wiąże się z większym ryzykiem niż wypas z dala od drapieżników.
Czy jednak oddalenie się od drapieżnika na pewno oznacza redukcję zagrożenia? Wróg widoczny to wróg znany – jego ruchy łatwo obserwować, a zachowania da się przewidzieć. Dlatego zebry pasące się obok stada lwów w rzeczywistości korzystają z ich ochrony. Mogą być niemal pewne, że stawiając kopyta tuż przy pyskach odpoczywających drapieżników, nie narażają się na ataki innych polujących: ukrytych, a więc nieznanych i trudnych do przewidzenia. Ryzyko, że inne stado (lwów czy hien) wkroczyłoby na teren konkurentów, jest bardzo małe. Mniejsze niż szansa na aktualny atak śpiącego stada. Takie szacunki są podstawą przetrwania, niezależnie od tego, czy strategią danego gatunku jest ucieczka, kamuflaż, czy jad. Więcej na ten temat dopowie „pani z pszyry”, czyli popularna edukatorka przyrodnicza. ©
Agnieszka Graclik DZIKI PORADNIK PRZETRWANIA Wilga