Nepal umiera po cichu

Najpierw było trzęsienie ziemi, potem indyjskie embargo – Nepal stopniowo pogrąża się w kryzysie humanitarnym. Niedobór żywności i leków zagraża już życiu milionów dzieci.

11.01.2016

Czyta się kilka minut

Blokada sprawia, że w Nepalu brakuje także gazu, który dotąd importowano z Indii. Na zdjęciu: tym mieszkańcom nepalskiej stolicy nie udało się napełnić swoich butli. Katmandu, październik 2015 r. / Fot. Navesh Chitrakar / REUTERS / FORUM
Blokada sprawia, że w Nepalu brakuje także gazu, który dotąd importowano z Indii. Na zdjęciu: tym mieszkańcom nepalskiej stolicy nie udało się napełnić swoich butli. Katmandu, październik 2015 r. / Fot. Navesh Chitrakar / REUTERS / FORUM

Dzwonię do znajomej, Kelsang. Mieszka w Katmandu, nepalskiej stolicy. Zapowiadam, że odwiedzę jej rodzinę w lutym.

– Proszę, nie przyjeżdżaj – mówi Kelsang. – Jest źle. Naprawdę źle.

Gdy Tybetanka, która przeżyła chińskie więzienie, ucieczkę przez Himalaje i trzęsienie ziemi z kwietnia 2015 r., mówi, że jest źle, to znaczy, że jest katastrofalnie.
 

Konstytucja niezgody
Jeszcze przed trzęsieniem Nepal był jednym z najbiedniejszych krajów świata. Według magazynu „Global Finance”, spośród krajów Azji poziom życia jest gorszy tylko w Afganistanie, niszczonym wojnami od ponad 35 lat. Co piąty Nepalczyk musi przeżyć za kwotę mniejszą niż równowartość 180 zł miesięcznie. A ceny wielu artykułów żywnościowych są niewiele niższe niż w Polsce.

To dane sprzed trzęsienia ziemi. Potem sytuacja jeszcze się pogorszyła. Około dwa miliony ludzi straciło domy. Wzrosły też ceny. Choć rząd dostał olbrzymią pomoc międzynarodową, to wykorzystuje ją powoli i nieudolnie. Sukcesem, który tę nieudolność miał przyćmić, miało być uchwalenie konstytucji. Tej, na którą Nepal czeka już dziewięć lat – od zakończenia wojny domowej i obalenia władzy królewskiej.

„To tylko świstek papieru” – pisał mi przyjaciel z Katmandu, gdy 20 września, po latach oczekiwań, na ulicach świętowano ogłoszenie nowej konstytucji.

Przyjaciel nie mógł się spodziewać, jak bardzo się mylił. Świętowano bowiem nie wszędzie. Jeszcze w sierpniu na nizinie Terai – wytwarzającej 75 proc. dochodu całego państwa i zamieszkanej przez ponad połowę jego 28-milionowej populacji – zaczęły się masowe protesty. Mniejszości etniczne Madhesi i Tharu uważały, że projekt konstytucji po raz kolejny ignoruje ich żądania dotyczące większej suwerenności. Choć konstytucja czyni Nepal republiką federalną, to granice stanów nie zostały wytyczone według granic etnicznych – i głosy Tharu i Madhesi mogą zostać zneutralizowane przez liczną i od lat trzymającą władzę ludność himalajskich wyżyn.

Na dodatek konstytucja zakłada, że dziecko obcokrajowca i Nepalki dostanie obywatelstwo „naturalizowane”, co ogranicza jego dostęp do ważnych posad państwowych. To zapis wymierzony właśnie w mieszkańców Terai, gdzie kontakty z Indiami i znacząca liczba imigrantów z tego kraju owocują znaczącą liczbą indyjsko-nepalskich małżeństw. Mieszkańcy wyżyn nie chcieli, by w i tak uzależnionym od Indii kraju prezydentem czy premierem została osoba pochodzenia hinduskiego. Tharu i Madhesi twierdzą, że w projekcie wygrała pogarda wobec „ludzi nizin”.
 

Banda i blokada
Potem było jeszcze gorzej. 24 sierpnia 2015 r. w mieście Tikapur tłum protestujących przeciw projektowi konstytucji zabił siedmiu policjantów, próbujących opanować sytuację. Zginęło też znajdujące się w tłumie dziecko. To zaogniło sytuację. W następnych dniach policja odpowiedziała ogniem: do dziś w wyniku starć zginęło kilkadziesiąt osób, w tym kilkunastu policjantów.

Proklamacja konstytucji 20 września tylko podsyciła wściekłość Tharu i Madhesi. United Madhesi Democratic Front oraz kilka mniejszych partii odpowiedziały na nią w sposób przewidywalny: ogłosiły kolejną „bandę” (strajk generalny), która miała sparaliżować tę kluczową gospodarczo część Nepalu.
Rząd premiera Khadgy Prasada Oliego był na to przygotowany. Jednak nikt się nie spodziewał tego, co jeszcze w dniu uchwalenia konstytucji uczyniły Indie. Tymczasem od tego kraju Nepal jest całkowicie zależny: z Indii sprowadzanych jest 58 proc. dóbr i towarów importowanych na Dach Świata. Procent ten jest znacznie wyższy w przypadku ropy i gazu, od których zależy w ogóle funkcjonowanie kraju. Przez Indie zdominowany jest też nepalski rynek farmaceutyczny. A drugie najludniejsze państwo świata tradycyjnie wspiera interesy mniejszości zamieszkujących Terai i za ich pomocą regularnie wpływa na politykę wewnętrzną mniejszego sąsiada.

Reakcja Indii musiała więc zaboleć. Już tamtego dnia, 20 września, ciężarówki z ropą, gazem i lekami nie przekroczyły granicy Nepalu. Oficjalnym powodem były rozruchy na terenach przygranicznych. Wprawdzie potem sytuację opanowano, ale ciężarówki z granicy nadal nie ruszały. Oficjalnie dlatego, że do Nepalu boją się wjeżdżać ich kierowcy.

W ten sposób premier Indii Narendra Modi postanowił przypomnieć północnym sąsiadom, kto rządzi na indyjskim subkontynencie. Kontrolując dostawy najważniejszych towarów sądził, że blokadą skłoni Nepal do ustępstw na rzecz związanych z Indiami mniejszości z Terai. Zbliżały się też wybory w indyjskim stanie Bihar i twardą postawą Modi chciał zdobyć głosy dla swojej partii BJP (Indyjska Partia Ludowa). W Biharze znaczną część ludności stanowią bowiem imigranci z Terai i rodziny tych, którzy do Terai imigrowali.
 

Kto powie „pas”
Ale Modi się przeliczył. Nepal nie dał się zaszantażować potężnemu sąsiadowi. Kraj, nadal leżący w ruinie po trzęsieniu ziemi, stanowczo zaprotestował przeciw mieszaniu się Indii w jego sprawy. W odpowiedzi Modi – wzorem Putina – zaprzeczył temu, jakoby Indie nałożyły na Nepal jakiekolwiek embargo (jego oficjalne nałożenie wiązałoby się ze złamaniem kilku umów międzynarodowych i automatycznymi sankcjami ze strony ONZ). Tyle tylko, że „zaniepokojeni sytuacją w Nepalu” kierowcy ciężarówek, które miały zawieźć tam ropę, gaz i leki, nadal nie ruszali się z granicy.

I nie ruszyli się do dziś. Tylko do 6 listopada straty Nepalu szacowano na 892 mln dolarów. Równa się to sumie przeznaczonej na edukację w budżecie na rok 2016. Leki nie docierają do dzieci, kobiet w ciąży i chorych na przewlekłe choroby. Przez brak ropy stanęły komunikacja i przemysł. Zatrzymały się też prace budowlane, od których zależało przecież, czy himalajską zimę ofiary trzęsienia ziemi spędzać będą w domach, czy w namiotach.

Upadło także rolnictwo. Niskie plony wynikają nie tylko z niemożności użycia maszyn i braku dostaw nawozów czy środków przeciw pasożytom, ale też z ciężkiego okresu monsunowego. Braki można by uzupełnić importem żywności z Indii, ale granica z Indiami jest zamknięta.

Sytuację próbują ratować Chiny. Nawet po szybkim zawarciu umów na dostawy ropy, gazu i leków mogą one jednak zapewnić zaledwie 30 proc. tego, czego potrzebuje dziś Nepal. Przeszkodą są Himalaje, utrudniające większe dostawy. Położenie geograficzne Dachu Świata sprawia, że funkcjonowanie państwa zależne jest całkowicie od Indii.

W Nepalu trwa himalajska zima, tymczasem brakuje ropy, gazu, leków i żywności. UNICEF szacuje, że w wyniku embarga narażone jest życie kilku milionów dzieci. Modi, United Madhesi Democratic Front i rząd Nepalu czekają, kto pierwszy powie „pas”.

Trzęsienie ziemi zwróciło uwagę międzynarodowych mediów na Nepal. Śmierć z głodu czy zimna takiej atencji nie zbierze. Nepal będzie więc umierać powoli – i po cichu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2016