Ładowanie...
Nekrosocjobiografia
Nekrosocjobiografia
Pomiędzy ogłoszeniem znakomicie przyjętego debiutu prozatorskiego „Kości, które nosisz w kieszeni” a publikacją drugiej powieści Łukasza Barysa upłynął zaledwie rok. Pisarz przyznaje, że chciał rozwinąć pewne wątki oraz poprawić to, co w debiucie niedostatecznie udane. Słusznie więc krytyka dopatruje się podobieństw między „Kośćmi...” a „Jeśli przecięto cię na pół” – znajdziemy ich sporo. Tym, co przede wszystkim łączy i spaja powieści, jest budowana przez Barysa autorska poetyka nekrosocjobiografii.
Nawiązuję w ten sposób do pojęcia „narracji autosocjobiograficznej” ukutego przez Annie Ernaux na określenie książek takich jak proza samej noblistki, ale też podobnych: Didiera Eribona, Édouarda Louisa czy Tove Ditlevsen, a także „Shuggie Bain” Douglasa Stuarta, „Stancje” Wioletty Grzegorzewskiej czy „Lata powyżej zera” Anny Cieplak. W tej konstelacji odnajdujemy tytuły, z którymi chętnie łączono powieści Barysa, zwracając uwagę na sytuującą się na przecięciu indywidualnego i zbiorowego próbę opowiedzenia doświadczenia dorastania na prowincji oraz związanych z tym stanów afektywnych.
Z tego modelu Barys korzysta wówczas, gdy nastoletni narrator, Marcel (niebędący co prawda alter ego autora, ale czerpiący z jego doświadczeń), opowiada historię matki. Dzieciństwo spędziła ona „w biedzie, która została w kącikach oczu, sposobie otwierania ust, w mówieniu, w napadach złości, w skłonnościach do żłopania piwska i popadania w melancholię”. Sposobem na wydostanie się z opresji było małżeństwo. Kobieta awansowała ekonomicznie, a przez to i symbolicznie. Jej wstyd i pragnienie ucieczki pozostały.
W akapitach otwierających „Jeśli przecięto cię na pół” matka ginie w wypadku samochodowym wraz z kochankiem, z którym realizuje ucieczkowy plan. Powieściowym światem rządzi swoisty determinizm – każda próba wyjścia poza przypisane przy urodzeniu środowisko kończy się dosłownym przecięciem na pół (podobny los spotyka np. ogrodowego kreta).
Marcel nie odziedziczył po matce dążeń do klasowej ucieczki – wygasają w nim aspiracje: „nie wierzę w żadne potem”. Ten rys charakterologiczny – obok nietrzymania tonu realizmu – odróżnia narratora Barysa od autorów autosocjobiografii.
Bohaterowie tego typu prozy, zaznając społecznego awansu, emancypują się, ale odkrywają poczucie niepełnej przynależności do środowisk, do których aspirowali. Marcel z powieści Barysa nie musi wykonać żadnego ruchu, by doświadczyć radykalnej nieprzynależności. Od początku nie przystaje do wizerunku Sromutkowego chłopaka, ale zarazem nie wierzy w istnienie środowiska, w którym mógłby się odnaleźć. Najbliżej mu do zmarłych. Poetyka Barysa polega na zasadzie tanatycznej organizującej rzeczywistość.
W świecie, w którym exodus z prowincji jest niemożliwy, determinizmu nie można przezwyciężyć – ale można go zakłócać. Symbolicznym narzędziem tego zabiegu staje się drewniany kufer. Wedle rodzinnej legendy po raz pierwszy zostaje on użyty przez dziadka, Józefa. W czasie wojny rodzina odnajduje ciało zmarłego żołnierza i, by nie zwrócić uwagi okupanta, postanawia pochować go pod nazwiskiem dziadka. Ten zaś chowa się w kufrze, z którego wychodzi dopiero po roku. Nie oznacza to jednak powrotu do życia (dziadek zostaje „trupem wsi”) i dawnej tożsamości. Zakłócenie jest podwójne: dotyczy granicy między nie/żywym oraz przynależności klasowej (prawdziwy zmarły był ziemianinem). Józef odczuwa w sobie część tożsamości panicza – duch zaś pod tabliczką z obcym nazwiskiem „schłopiał odrobinkę”.
W tym samym kufrze chowa się Marcel, by performować queerowe fascynacje: przebiera się w trzymane w skrzyni damskie ubrania. Na przekór społecznemu odrzuceniu ogłasza swoją poszerzoną tożsamość: „My name is Marcel, Marcelina”. W świetle powieści „nie da się tego, co raz złączone kufrem naprawdę odciąć” – wchodzenie do skrzyni umożliwia zatem pomnożenie poczucia przynależności, tak klasowej, jak i tożsamościowej.
Po matce bohater odziedziczył skłonności do trwania jednocześnie w zmyśleniu i realności. W dzieciństwie matka „opowiadała lalce baśnie (…) , bo miała w głowie mnóstwo odrębnych światów”. Marcel uczy się warunków tej taktyki – stąd wraz z rozwojem narracji coraz bardziej zaciera granice swoich urojeń. Ceną za mnożenie możliwych przynależności jest pogłębiająca się nieprzynależność – dlatego powieść wieńczy wyznanie bohatera, że czuje się „straszliwie daleki sobie”. ©
Łukasz Barys JEŚLI PRZECIĘTO CIĘ NA PÓŁ, Wydawnictwo Cyranka, 2022
PROF. GRZEGORZ OLSZAŃSKI, JUROR POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ: Łukasz Barys debiutował jako poeta i mimo zwrotu w stronę prozy poetą pozostał. Widać to doskonale w groteskowych neologizmach, efektownych metaforach, zdaniach kalamburach, w które obfituje jego proza. Powiedzieć, że Łukasz Barys jest jednym z najbardziej wyrazistych pisarzy młodego pokolenia – to nic nie powiedzieć.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]