Nasz dług pamięci

W wrześniu 1939 r. miałam 3 lata i 6 miesięcy. Niewiele, by zapamiętać wszystko, ale dość, by okres wojny pozostał w pamięci jako czas ucieczek, wypędzeń i przesiedleń. W ostatnich dniach sierpnia uciekłyśmy z Mamą przed zbliżającą się wojną. Pamiętam tłok w pociągu i strach. Zatrzymałyśmy się u rodziny koło Koniecpola, gdzie dołączył do nas wujek z żoną i 6-tygodniowym synkiem Andrzejem. Drogę z Częstochowy do Koniecpola (ok. 45 km) przebyli pieszo pchając wózek z dzieckiem, niejednokrotnie uciekając z szosy w pole, by uniknąć ostrzałów z niemieckich samolotów. Do domu wróciłyśmy po paru tygodniach, a niewiele później same przyjmowałyśmy wypędzonych, m.in. małżeństwo emerytów z Poznania i młode małżeństwo z 2-tygodniowym synkiem. Pamiętam rozpacz matki, która musiała iść do pracy, a nie miała nikogo do opieki nad dzieckiem. Gdy miałam już własne dzieci, czasem usiłowałam sobie wyobrazić, co przeżywali rodzice wypędzeni z niemowlakami i zmuszeni do pozostawienia całego dobytku.

Mieszkaliśmy w dzielnicy, którą Niemcy stopniowo przekształcali w nur für Deutsche. Obok mojego domu stała nowoczesna kilkupiętrowa kamienica zbudowana w latach 30. Ona najszybciej zmieniła lokatorów, m.in. zamieszkały tam rodziny lotników niemieckich. Czy pani Edyta Steinbach pomyślała o ludziach, którzy mieszkali w domu w Rumii przed zajęciem mieszkania przez jej rodzinę?

Z naszego domu najpierw przesiedlono do getta młode małżeństwo żydowskie z dwuletnim synkiem. Mama, Babcia i ja (ojciec zmobilizowany w sierpniu odbywał już żołnierską tułaczkę rozpoczętą w łagrach sowieckich, a zakończoną powrotem z Anglii w 1947 r.) dostałyśmy nakaz opuszczenia mieszkania w ciągu dwóch tygodni w lutym 1943 r. Pozostali lokatorzy także. Innych mieszkań niż te po zlikwidowanym getcie nie było. I tak, razem z setkami innych wysiedlonych, znalazłyśmy się w oficynie domu przy dworcu. Pamiętam uczucie zamknięcia i tęsknoty za zielenią. Od końca Powstania Warszawskiego do stycznia 1945 r. stale mieszkało z nami 8 znajomych Mamy, a często zdarzało się, że ktoś szukał noclegu przed dalszą podróżą. Niejednokrotnie Mama oddawała łóżko i spała ze mną, na dziecinnym, bo - jak mówiła - ,,my jeszcze jesteśmy u siebie, niech oni choć jedną noc prześpią spokojnie".

Trzeba krzyczeć, że przesiedlenia po 1945 r. poprzedziły wysiedlenia z Poznania, Pomorza, Zamojszczyzny, a także w Generalnym Gubernatorstwie, choćby z miejsc przeznaczonych dla Niemców. Za to, by ta wiedza dotarła do społeczeństwa niemieckiego odpowiedzialni są Polacy i Czesi, którzy to przeżyli.

(dane osobowe do wiadomości redakcji)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2003