"Nasz człowiek" w Warszawie

"Co się tyczy Jaruzelskiego, to jest to oczywiście człowiek pewny" - mówił w dyskusji nad wydarzeniami w Polsce sekretarz generalny KC KPZR Leonid Breżniew jesienią 1980. Jak wyglądała Wojciecha Jaruzelskiego droga do stanu wojennego?

07.12.2011

Czyta się kilka minut

Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski wychodzą z bloku w Nowej Hucie po tym, jak złożyli (niechcianą) wizytę rodzinie Bogdana Włosika, zastrzelonego podczas demonstracji, 1982 r. / fot. IPN /
Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski wychodzą z bloku w Nowej Hucie po tym, jak złożyli (niechcianą) wizytę rodzinie Bogdana Włosika, zastrzelonego podczas demonstracji, 1982 r. / fot. IPN /

Na taką opinię, którą sformułował o nim sowiecki przywódca, Jaruzelski pracował przez kilka dekad. Opinię, która dla Jaruzelskiego była przepustką do najważniejszego stanowiska w partii i w komunistycznym państwie. Jesienią 1981 r. objął on stanowisko I sekretarza KC PZPR. "Jeżeli zmiana, to tylko Jaruzelski" - brzmiał klarowny komunikat z Moskwy. Po oficjalnym ceremoniale Jaruzelski niezwłocznie zatelefonował do Breżniewa. "Zgodziłem się na objęcie tego stanowiska z wielkimi oporami i tylko dlatego, że wiedziałem o waszym poparciu, i że to wasza decyzja - zapewniał. - Gdyby było inaczej, nigdy bym się nie zdecydował".

Korzenie i przełom

Jak to się stało, że potomek dumnego rodu, dotkniętego carskimi i sowieckimi represjami, stał się najważniejszym strażnikiem pilnującym panowania ZSRR nad Polską?

Odpowiedzi trzeba szukać w połowie lat 40. Już po śmierci ojca - zesłanego z rodziną na Sybir Władysława Jaruzelskiego - 20-letni Wojciech znalazł się w jednostkach armii Berlinga i w szkole oficerskiej w Riazaniu. Od jesieni 1943 r. był dowódcą plutonu zwiadu w 5. pułku piechoty LWP. W jego szeregach pokonywał pierwsze szczeble awansów; został szefem zwiadu całego pułku. Jego zwierzchnikiem był wtedy szef sztabu 5. pułku, sowiecki oficer major Fomin.

Wydaje się, że mimo silnej indoktrynacji politycznej w tych jednostkach, dopóki Jaruzelski walczył na froncie przeciw Niemcom, nie stanął przed koniecznością określenia swej drogi życiowej. Jeszcze w listach pisanych do rodziny z okupowanych Niemiec widać pomieszanie propagandowych treści z wiarą, że jako polski żołnierz będzie mógł służyć ojczyźnie. Jednak potem, po przerzuceniu jego pułku na Lubelszczyznę, młody oficer zaczyna brać udział w zwalczaniu zarówno podziemia ukraińskiego, jak i "band Armii Krajowej".

Zmuszony do określenia się w takiej rzeczywistości, z zaangażowaniem wypełnia polecenia - zwalcza żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. W tym czasie jednym z głównych problemów komunistycznego dowództwa LWP jest niechęć zwykłych żołnierzy do walki z Polakami. Mnożą się dezercje. Żołnierze sympatyzują z domagającym się pełnej niepodległości PSL-em, a często wprost z podziemiem. Nic dziwnego: chłopcy z poboru są tacy jak większość społeczeństwa, więc na różne sposoby sabotują rozkazy zmuszające ich do przelewu bratniej krwi w imię obcych interesów.

"Wyłapano członków bandy"

Jaruzelski postępuje inaczej: z zaangażowaniem uczestniczy w operacjach przeciw podziemiu i ludności cywilnej. "Wspólnie z Milicją Obywatelską działała w nocy grupa wypadowa III-go Baonu [jego pułku - red.] we wsi Kosmów. Po przeprowadzeniu akcji (rewizje we wszystkich domach, kontrola dokumentów) zatrzymano 20-tu podejrzanych ludzi, którzy zostali oddani do dyspozycji Milicji Obywatelskiej" - raportują Jaruzelski i Fomin w listopadzie 1945 r. Niedługo potem informują, że "przed świtem w dniu 1.12.45 r. siłami I-go Batalionu otoczono wieś Piaseczno i wspólnie z przedstawicielami UBP wyłapano wszystkich członków bandy na czele z sołtysem wsi".

W marcu 1946 r. Jaruzelski informował o udziale we wspólnej akcji z UB i MO we wsi Hestynna koło Hrubieszowa, gdzie za kolportaż "ulotek i proklamacji wrogich rządowi Polskiemu i Radzieckiemu" aresztowano "10 aktywnych członków nielegalnej organizacji »Wolność i Niezawisłość« (WiN)".

W lipcu 1946 r. Jaruzelski zostaje skierowany do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie nie było Ukraińców - tu przeciwnikiem było tylko polskie podziemie niepodległościowe i mikołajczykowskie PSL. Jaruzelski zostaje wyznaczony wojskowym komendantem miasta. Awansuje też na kapitana. W swoich sprawozdaniach konsekwentnie dowodzi sumienności w walce z "bandami WiN", w prowadzeniu akcji represyjnych i przeciwdziałaniu wpływom "reakcyjnego PSL" wśród ludności.

Na szczyty władzy

W styczniu 1947 r. młody oficer zostaje skierowany na studia w Centrum Wyszkolenia Piechoty. Wstępuje do Polskiej Partii Robotniczej (poprzedniczki PZPR). Zostaje wykładowcą Centrum Wyszkolenia Piechoty.

Pnie się w górę, mimo "nieodpowiedniego" pochodzenia społecznego. W 1949 r. jest już podpułkownikiem. Trafia do głównego sztabu wojsk lądowych. W 1953 r. zostaje pułkownikiem i szefem Oddziału Akademii Wojskowych, a w 1955 r. - szefem Zarządu Akademii Wojskowych, Szkół i Kursów Oficerskich Głównego Zarządu Wyszkolenia Bojowego (GZWB).

Skąd takie zaufanie i poparcie komunistycznych dygnitarzy w szczytowym okresie stalinizmu, w epoce czystek w armii, terroru i licznych procesów, mających udowodnić istnienie spisków w LWP? Dopiero w 2005 r. odkryto dokumenty na temat tajnej współpracy Jaruzelskiego z organami Informacji Wojskowej w tym okresie pod pseudonimem "Wolski". Informacja, czyli "wojskowe UB", była wówczas panem życia i śmierci żołnierzy i oficerów. Miała też decydujący wpływ na kariery i awanse w całej armii.

W następnych dekadach, niezależnie od politycznych przemian w PRL, Jaruzelski wciąż awansuje. Jeszcze przed przełomem w 1956 r., jako 33-latek, zostaje generałem. Rok później zastępcą szefa GZWB i dowódcą dywizji. Za rządów Gomułki trafia na szczyty armii i państwa. W 1960 r. zostaje szefem Głównego Zarządu Politycznego WP, potem szefem Sztabu Generalnego WP, wiceministrem i ministrem obrony narodowej. W 1964 r. zostaje też członkiem KC PZPR i zaczyna karierę posła na Sejm PRL (będzie nim przez 28 lat).

W latach 60. należy do wąskiej grupy zaufanych gości-bywalców półprywatnych przyjęć w mieszkaniu znanego z antysemityzmu szefa MSW Mieczysława Moczara. I już w 1967 r. Jaruzelski angażuje się antysemickie czystki w wojsku. "Bezsporna jest jego aprobata dla dokonywanych czystek, bezpośrednie, aktywne w nich uczestniczenie (...) niektórzy uważali go wręcz za jedną z sił napędowych zwolnień" - pisał o nim gen. Tadeusz Pióro.

1968, 1970, 1981...

To właśnie pod jego nadzorem decyduje się o wysłaniu polskiego wojska do zdławienia Praskiej Wiosny w Czechosłowacji w sierpniu 1968 r. Wracające potem oddziały Jaruzelski chwali za to, że "wykonały sumiennie i godnie patriotyczne i internacjonalistyczne zadanie postawione przez Partię i władzę ludową" i "udaremniły reakcyjny przewrót".

W 1970 r. masakra grudniowa na Wybrzeżu zostaje dokonana przez jednostki wojska podległe Jaruzelskiemu jako ministrowi obrony. Mimo że finalnie zmiata ona Moczara i Gomułkę, Jaruzelski awansuje. Za Gierka zostaje członkiem Biura Politycznego KC PZPR i czterogwiazdkowym generałem. Gdy w czasach Solidarności powstają plany wprowadzenia stanu wojennego, Jaruzelski staje na czele całego państwa i partii. To on cieszy się zaufaniem Breżniewa.

Największy niepokój Jaruzelskiego wzbudza ryzyko, że operacja wprowadzenia stanu wojennego może się nie udać własnymi tylko siłami. Do dyspozycji ma przecież wojsko pochodzące z poboru, a żołnierze generalnie mają takie poglądy, jak reszta społeczeństwa. "Solidarnościowy wirus" zaczyna rozkładać struktury PZPR, a nawet milicji. Co będzie, jeśli zmasowane uderzenie w społeczeństwo się nie powiedzie? Co, jeśli tak jak po wydarzeniach bydgoskich w marcu 1981 r. Solidarność zmobilizuje cały kraj? Jeśli żołnierze odmówią strzelania do robotników w obronie skompromitowanej władzy?

Dlatego Jaruzelski wielokrotnie czyni w Moskwie zabiegi, by porządek zaprowadziły wojska sowieckie. Uważa, że interwencja sił Układu Warszawskiego w sposób pewniejszy przywróci stabilność władzy PZPR nad Polską. Ale Rosjanie boją się takiego scenariusza. W Moskwie dominuje przekonanie, że taka inwazja może doprowadzić do kryzysu całego imperium. "Gdyby ZSRR urządził im [Polakom] »1968 rok«, to oni podjęliby zaciętą walkę. Polacy - to nie »Szwejki« - notował we wrześniu 1980 r. Anatolij Czerniajew, szef Wydziału Międzynarodowego KC KPZR. - A to oznaczałoby krwawą jatkę, gorszą od tej z 1939 roku".

Sowieci sądzą, że mniejszym zagrożeniem będzie nawet utrata władzy przez PZPR. Jeszcze 10 grudnia 1981 r. szef KGB Jurij Andropow na posiedzeniu sowieckiego Biura Politycznego mówi wprost: "Nie możemy ryzykować. Nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski. Jest to stanowisko słuszne i musimy się go trzymać do końca. Nie wiem, jak rozstrzygnie się sprawa, ale nawet jeżeli Polska dostanie się pod władzę Solidarności, to będzie to tylko tyle".

***

W 1981 r. w interesie Moskwy było, aby Jaruzelski opanował sytuację własnymi siłami. Jeśli by mu się nie udało, rozważano co najwyżej opcję szantażu gospodarczego wobec Polski uzależnionej od dostaw z ZSRR. W sierpniu 1981 r. Czerniajew notował słowa Breżniewa: "Relacje z Polską będą się układały w zależności od tego, jaka ona będzie (...). Jeśli będzie socjalistyczna - stosunki będą internacjonalistyczne, zaś jeśli stanie się kapitalistyczna - będą inne relacje".

10 grudnia 1981 r. Anatolij Rusakow (członek Biura Politycznego KPZR), przypomniał, że mimo zdecydowanej odmowy otwartej agresji na Polskę Jaruzelski wciąż "mówi, że gdyby siły polskie nie złamały oporu Solidarności, to towarzysze polscy liczą na pomoc innych krajów, nawet na wprowadzenie wojsk na terytorium Polski".

Sowieci z napięciem oczekiwali więc na rezultaty operacji 13 grudnia, opracowanej przy ich udziale. Gdy Jaruzelski odniósł pełny sukces. Moskwa mogła odetchnąć z ulgą.

Jak pochowany na Sybirze Władysław Jaruzelski oceniałby taki dorobek syna? To pytanie bez odpowiedzi.

Dr MACIEJ KORKUĆ (ur. 1969) jest historykiem dziejów najnowszych, pracuje w krakowskim oddziale IPN oraz Akademii Ignatianum w Krakowie. Autor m.in. książki "Zostańcie wierni tylko Polsce... Niepodległościowe oddziały partyzanckie w Krakowskiem (1944-1947)".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2011

Podobne artykuły

Dodatek
Jesienią 1956 r. generał Wacław Komar - wcześniej działacz komunistyczny, w latach 50. uwięziony i torturowany - został dowódcą tzw. wojsk wewnętrznych, czyli jednostek podległych ministerstwu spraw wewnętrznych. Gdy w październiku 1956 r. w Warszawie rozpoczęły się obrady władz PZPR - które przesądziły o odsunięciu "stalinistów i wyniosły do władzy Władysława Gomułkę - zaniepokojony początkowo rozwojem sytuacji Kreml skierował na Warszawę jednostki armii sowieckiej, stacjonujące w Polsce. Przez kilka dni ważyło się, czy dojdzie do interwencji ZSRR - jak na Węgrzech. W tamtych dniach gen. Komar organizował obronę Warszawy przed spodziewanym atakiem wojsk sowieckich, później natomiast usiłował postawić na porządku dziennym kwestię obecności w Polsce Armii Czerwonej, o czym opowiada we wspomnieniach, które ukazują się drukiem po raz pierwszy. Gdyby w tamtych dniach zrealizował się w Polsce "scenariusz węgierski i doszło do walk, Wacław Komar podzieliłby zapewne los Pála Malétera. Przed październikiem 1956 r. Maléter był zdeklarowanym komunistą i wysokim rangą wojskowym (dowodził korpusem pancernym). Gdy zaczęły się demonstracje, a potem walki, on i jego żołnierze stanęli przeciw Sowietom. Maléter został ministrem obrony w rządzie Imre Nagya i organizował obronę Budapesztu. Aresztowany i sądzony razem z Nagyem, został skazany na śmierć. 17 czerwca 1958 r. Nagy, Maléter i dwóch innych przywódców powstania zostało powieszonych.Red..