Myślenie rzeczami

Koncepcja rozszerzonego poznania fascynuje filozofów od ponad dwóch dekad. Trwają jednak spory, czy ma ona istotne empiryczne zastosowania.

01.06.2020

Czyta się kilka minut

Neil Harbisson, brytyjski muzyk,  performer, cyborg i aktywista,  Palma de Mallorca, wrzesień 2011 r. / ENRIQUE CALVO / REUTERS / FORUM
Neil Harbisson, brytyjski muzyk, performer, cyborg i aktywista, Palma de Mallorca, wrzesień 2011 r. / ENRIQUE CALVO / REUTERS / FORUM

Przeprowadźmy eksperyment. Wyobraź sobie osobę siedzącą przed ekranem komputera. Ma do wykonania proste zadanie: dopasowanie porozrzucanych figur – widocznych po prawej stronie – do odpowiedniego otworu, widocznego po lewej. Przy pomocy podobnej zabawy uczy się niemowlęta podstawowych kształtów. Eksperyment będzie miał trzy wersje.

W pierwszej osoba badana po prostu patrzy nieruchomo na ekran i ocenia, czy figura pasuje do otworu. Ponieważ figury są ustawione w różnych pozycjach, aby wykonać zadanie, trzeba nimi obracać „w głowie”.

W drugiej wersji uczestnik badania ma nieco więcej swobody. Tym razem może albo obrócić klocek w wyobraźni, tak jak poprzednio, albo nacisnąć przycisk, który obróci go na ekranie, niczym w grze „­Tetris”.

Trzecia wersja wybiega trochę – ale tylko trochę – w cyberpunkową przyszłość. Tym razem uczestnik naszego eksperymentu ma wszczepiony w mózg chip, który pełni funkcję interfejsu mózg–komputer. Kontrolując chip przy pomocy swoich myśli, może obracać figury – podobnie jak przy użyciu przycisku. Może też poprzestać jedynie na swojej wyobraźni.

W pierwszej i trzeciej wersji eksperymentu wykonanie zadania wymaga wykorzystania jakiegoś rodzaju „zasobów wewnętrznych” – czy to części mózgu odpowiedzialnych za wykonanie rotacji w wyobraźni, czy implantu. W obu przypadkach zaangażowane będą także pamięć i uwaga. Pod tym względem obie wersje są podobne. Różnica polega na tym, że zamiast wizualizować sobie obroty klocka, można je faktycznie zobaczyć na ekranie. Zastanówmy się teraz, jak bardzo druga wersja różni się od trzeciej? Czy naciśnięcie przycisku to coś radykalnie innego od wykorzystania implantu?

Autorzy tego klasycznego już eksperymentu myślowego (pochodzącego z 1998 r.) – filozofowie Andy Clark i David Chalmers – przekonują, że w istocie każda z tych trzech sytuacji jest analogiczna. Oczywiście przycisk, w przeciwieństwie do implantu i naszego mózgu, znajduje się poza naszym ciałem. Jednak zdaniem Clarka i Chalmersa, skoro przy jego pomocy możemy rozwiązać postawiony przed nami problem tak samo, jak przy pomocy naszego mózgu, to także przycisk (oraz inne zewnętrzne narzędzia) należy traktować jako elementy naszego systemu poznawczego. W takich sytuacjach możemy mówić o „poznaniu rozszerzonym”.

Mózg, ciało i aplikacje

Platon i Arystoteles procesy umysłowe zasadniczo umieszczali w ciele – choć bardziej w sercu niż w głowie. Rolę mózgu w myśleniu zaczęli doceniać późniejsi myśliciele, tacy jak Herofilos z Chalcedonu i Galen (Claudius Galenus). Dzisiaj trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek dyskusję na temat umysłu, która pomijałaby znaczenie mózgu. Cała psychologia, dzięki osiągnięciom badań nad anatomią i neuropatologiami, opiera się na założeniu, że umysł to efekt działania mózgu. Dopiero takie nurty badań jak psychologia gestalt, fenomenologia, a w końcu poznanie ucieleśnione w kognitywistyce przyniosły istotne modyfikacje przekonania o tym, że umysł to coś, co znajduje się wewnątrz czaszki. Poznanie ucieleśnione akcentuje rolę całego ciała dla procesów poznawczych oraz podtrzymywania umysłu i świadomości. Zwolennicy tego podejścia podkreślają choćby, że w inny sposób myślelibyśmy o świecie i kategoryzowali rzeczywistość, gdyby nasze ciała zbudowane były inaczej. Przesunięcie lokalizacji umysłu z mózgu do ciała jako całości samo w sobie jest radykalnym ruchem. Koncepcja rozszerzonego poznania to jeszcze jeden krok dalej.

Sytuacji, w których wspomagamy umysł przy użyciu zewnętrznych narzędzi, jest wiele. Jeśli grasz w „Scrabble”, to pewnie próbujesz ułożyć jakiś wyraz, przesuwając klocki palcami, a nie wyobrażając sobie wszystko jedynie w głowie. Innym przykładem może być dodawanie pisemne czy posługiwanie się prezentacją podczas wykładu. W podręcznikach do geometrii podobną rolę odgrywają rysunki – bez nich zrozumienie jakiegoś zagadnienia byłoby wręcz niemożliwe. Niektórzy teoretycy twierdzą nawet, że elementami naszego myślenia możemy uczynić drugą osobę – np. gdy poprosimy ją o przypomnienie, jak ma na imię dawno niewidziany znajomy. Z tego powodu Celia B. Harris nazywa wieloletnie pary, które świetnie się znają i uzupełniają, „społecznie rozdystrybuowanymi systemami poznawczymi”.

Koncepcja rozszerzonego poznania narodziła się jeszcze przed rewolucją, jaką przyniósł powszechny dostęp do internetu za pośrednictwem urządzeń mobilnych. Dziś jesteśmy wręcz osaczeni rozmaitymi protezami naszego umysłu – orientację w przestrzeni zapewniają nam GPS i mapy Google’a, a magazynem wspomnień stają się filmy i zdjęcia przechowywane w chmurze. Chalmers żartował kiedyś, że kradzież telefonu komórkowego jest niesłychanie okrutnym czynem – w pewnym sensie złodziej okrada nas z części naszego umysłu.

Rusztowania umysłowe

Nieco inną interpretację zagadnień przedstawianych przez zwolenników teorii umysłu rozszerzonego zaproponował Kim Sterelny. W pracy z 2010 r. stwierdził, że umysły nie rozszerzają się na świat zewnętrzny, ale raczej są „wspierane przez środowisko”. Organizmy kształtują swoje środowiska w taki sposób, aby zoptymalizować swoje funkcjonowanie – bobry budując tamy, zmieniają bieg rzeki, termity i inne owady społeczne formują wielkie konstrukcje, w których żyją i rozmnażają się, a gryzonie mogą kopać rozwinięte sieci tuneli.


Czytaj także: Co się stanie z ludźmi, którzy dzięki wirtualnej rzeczywistości nareszcie będą mogli być dokładnie tacy, jak w swoich najdzikszych wyobrażeniach?


 

Człowiek także kształtuje swoje otoczenie zgodnie ze swoimi potrzebami. Wyróżnia nas coś, co Sterelny nazywa „rusztowaniami umysłowymi”. Nie tyl­ko budujemy domy, ulice i teatry, żeby nam się wygodniej żyło. Kształtujemy również nasze otoczenia tak, żeby łatwiej się nam w nich myślało. Trzymanie przy komputerze rozpiski najpopularniejszych komend w Excelu czy noszenie przy sobie zawsze komórki to przykłady takich rusztowań umysłowych. Giovanna Colombetti i Joel Krueger twierdzą, że możemy budować nie tylko rusztowania, które pomagają nam myśleć, ale także „afektywne rusztowania”, wspierające nasze stany emocjonalne. Colombetti, Włoszka, w swoich wykładach jako przykład „czucia” opartego na świecie zewnętrznym opowiada o weekendowym rytuale pieczenia pizzy, podczas którego cały dom wypełnia się zapachem drożdży. Takie afektywne rusztowanie pomaga utrzymać przyjemny stan emocjonalny jej i jej bliskim. Ja sam pisząc ten artykuł, słucham ambientowego jazzu, kiedy pójdę na siłownię, będę słuchał czegoś bardziej dynamicznego, wieczorem dla wyciszenia być może zapalę świecę. To kolejne przykłady rusztowań afektywnych.

Sceptycy mogliby powiedzieć, że rozważanie relacji pomiędzy środowiskiem a umysłem jest zajęciem w gruncie rzeczy jałowym – ponieważ chodzi o czysto filozoficzne spekulacje. Można jednak dyskutować, na ile uzasadniony jest to zarzut. Zwolennicy rozszerzonego poznania powiedzą, że stanowi ono m.in. nowy paradygmat w robotyce.

Andy Clark od dawna twierdził, że powinniśmy przestać myśleć o budowaniu robotów jako „chodzących encyklopedii”. Główna, tytułowa idea jego pracy „Being There” (Bycie tam) oznacza, że funkcją umysłów nie jest myślenie, ale raczej nakierowanie się na wykonywanie zadań w zewnętrznym świecie, w realnym czasie. Co więcej, roboty nie muszą wykonywać zadań pojedynczo – dziś już wiemy, że wiele zadań jest lepiej realizowanych przez „roje robotów”, które działają wspólnie jak jeden rozszerzony i rozproszony system poznawczy.

W świecie cyborgów

Innym ciekawym zagadnieniem są cyborgi. Neil Harbisson urodził się jako achromatoptyk – nie dostrzegał żadnych kolorów. Wszczepił sobie jednak w tył głowy antenę, do której przymocowana jest kamera zwisająca na linii jego wzroku. Kamera przetwarza informacje o kolorach wizualnej sceny, na którą użytkownik obecnie patrzy, i przesyła ją w formie dźwięku do ucha środkowego, za pośrednictwem przewodnictwa kostnego. Urządzenie jest na stałe przymocowane do głowy Harbissona. Kiedy w 2004 r. Urząd Paszportowy Wielkiej Brytanii odrzucił jego wniosek o wydanie paszportu, ze względu na widoczne na zdjęciu urządzenie, Harbisson odwołał się od tej decyzji. Argumentował, że antena nie jest gadżetem, ale częścią jego ciała, cybernetycznym zmysłem, który pozwala mu odbierać kolory (również te niewidoczne dla ludzkiego oka). Ostatecznie przyznano mu rację, a media od tego czasu nazywają go pierwszym cyborgiem.

W niedalekiej przyszłości możemy mieć wokół siebie więcej ludzi nie tylko korzystających w każdej chwili ze smartfonów, ale także dobudowujących nowe, nieznane wcześniej człowiekowi zmysły czy instalujących sobie urządzenia w jakiś inny sposób rozszerzające kompetencje poznawcze. Będziemy wreszcie zmuszeni odpowiedzieć sobie na szereg pytań, które krążą wśród filozofów od czasów pierwszej publikacji Clarka i Chalmersa na ten temat.


Czytaj także: „Raport z przyszłości” z perspektywy stulecia „Tygodnika” w roku 2045. Jak będzie wyglądał wtedy świat?


 

Jeżeli umysł nie kończy się na czaszce, ale rozszerza się lub zasadza na świecie zewnętrznym, to jak powinna wyglądać praktyka badawcza w psychologii i neuronaukach? Jakie ma to znaczenie dla leczenia chorób psychicznych? Czy wyrywanie osoby chorej z jej środowiska i zamykanie jej w odosobnionym miejscu nie jest ograniczaniem jej zdolności poznawczych, okaleczaniem jej umysłowości? Co z karą izolatki w więziennictwie? Jaki wpływ na nas będą miały nowe technologie, które będą za nas wykonywać coraz większą ilość funkcji poznawczych? I wreszcie: czy jeżeli mamy bałagan na biurku, to mamy go również w głowie? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23-24/2020