Moje trzy grosze

Miasto Kraków, o którym politycy PO napisali ostatnio patetycznie, że jego mieszkańcy żyją wartościami chrześcijańskimi, zafundowało sobie smutną awanturę z okazji marszu tolerancji. Nic się w niej nie da obronić: ani pomysł, ani wykonanie, ani sposób,w jaki zareagowali ci, którzy się marszowi sprzeciwiali.

16.05.2004

Czyta się kilka minut

Pomysł, bo niewiele doprawdy jest powodów, by oprotestowywać “nietolerancję" wobec homoseksualistów - w czym właściwie dotąd się wyrażała? Wykonanie, bo początkowo wybrana data marszu - niedziela 9 maja, dzień tradycyjnie świętowany procesją ku czci św. Stanisława - to było albo skandaliczne niedopatrzenie, albo jednak prowokacja. Nie wyciszyło reakcji na ten pomysł późniejsze zmienienie daty - nie mogło wyciszyć, bo z kolei “ideowa prawica" musi traktować takie okazje jak dar z nieba spadły; trudno o lepszą sposobność, by zaistnieć publicznie jako “obrońcy wartości".

Więc od razu zaczęło się podgrzewanie atmosfery i wzywanie do protestów przeciw zagrożeniu procesji św. Stanisława. Wiele jeszcze dni po tym, gdy już zmieniono termin marszu, zasypano Kraków ulotkami i listami do podpisania. Skupiono uwagę miasta na awanturze, gdy należało martwić się i przejmować sprawami o wiele poważniejszymi. A obrzucanie uczestników marszu jajkami i kamieniami, a także obelgi słowne, nie dadzą się usprawiedliwić żadnym stopniem oburzenia ani zgorszenia.

Mieli rację nobliści, przypominając o prawie każdego do wyrażania swoich przekonań, także publicznie. Miały rację władze Kościoła krakowskiego, przypominając katolickie zasady szacunku dla osoby ludzkiej, ale i swoje oczekiwanie, że kontrowersyjne propozycje etyczne nie będą w pochodzie przedstawiane w sposób prowokacyjny i obraźliwy. Mieli rację uczestnicy marszu, nie dając się wciągnąć w awanturę i decydując na rozwiązanie zablokowanego pochodu. Nie mieli oczywiście racji napastnicy (podobno członkowie Młodzieży Wszechpolskiej), kompromitujący swoim zachowaniem ten świat wartości, który podobno wyznają (i byłoby uczciwiej, gdyby popierające ich partie także im stawiały wymagania, a nie tylko piętnowały przewidywane “zagrożenie wartości").

Może jednak również politycy lewicowi, tak gorliwie uczestniczący w krakowskiej manifestacji, powinni nas przekonać, że dostrzegają zagrożenia bez porównania bardziej dotkliwe niż “homofobia". Patronującą manifestacji wicepremier Jarugę-Nowacką wolałabym widzieć wśród kobiet stojących w ogonkach po nowe, zredukowane zasiłki alimentacyjne i zagubionych w okolicznościach, którym nie potrafią sprostać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2004