Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakich kompetencji potrzebuje osoba, która chciałaby kierować organizacją skupiającą ponad 20 mln członków? Jakie pozycje powinny znajdować się w CV kogoś, komu oddaje się decydujący głos w parlamencie decydującym o rocznym budżecie w wysokości kilku miliardów euro? Najnowsza historia zza Odry wskazuje, że w obu przypadkach wystarczy doświadczenie pracy w: a) lokalnej knajpie, b) jako ratowniczka na basenie i c) jako asystentka na uniwersytecie. Takie doświadczenie zawodowe posiada na swoim koncie Anna-Nicole Heinrich, która w maju tego roku została wybrana prezeską Synodu Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD).
Heinrich ma 25 lat. Mieszka i studiuje filozofię w Ratyzbonie. Trudno nie powtórzyć za niemieckimi mediami słowa „symboliczne” i „rewolucyjne”, które często pojawiają się w opisach decyzji kościelnych delegatów. Studentka bez doświadczenia stanie na czele Synodu, kościelnego parlamentu, który decyduje o finansach i uchwala nowe przepisy. Będzie obok przewodniczącego Rady Kościoła Heinricha Bedforda-Strohma najważniejszą twarzą i najczęściej słuchanym głosem ewangelików w Niemczech. Ale członkowie Kościoła, którzy liczą, że prezeska będzie połączeniem Grety Thunberg z Marcinem Lutrem, mogą poczuć się zawiedzeni. Heinrich po wyborze sygnalizuje, że nie zamierza bić w rewolucyjne dzwony, a raczej uderzać w spokojne tony pragmatyzmu i kompromisu.
Kandydatura niepartyjna
Wiek i brak doświadczenia nowej prezeski wywołał początkowo szok. W szczególności na tle 78-letniej Irmgardy Schwaetzer, która dotychczas sprawowała tę funkcję, Heinrich prezentuje się niemal jak dziewczynka. Natomiast nowo wybrana zrywa nie tyle z tradycją obsadzania osób sędziwych, co przede wszystkim z politycznym zaangażowaniem dotychczasowych władz EKD. Była już prezeska Schwaetzer, która pełniła tę funkcję od 2013 r., była przez wiele dekad aktywną polityczką i posłanką liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej. Jeszcze przed nią urząd ten sprawowała Katrin Göring-Eckardt, prominentna polityczka Zielonych, która obecnie przez niektórych obserwatorów niemieckiego życia politycznego typowana jest na przyszłą prezydent Niemiec. Co zresztą tylko wpisywałoby się w tradycję kościelnych struktur, bo pierwszy powojenny prezes Synodu Gustav Heinemann był politykiem Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, a w drugiej połowie lat 60. XX wieku został prezydentem Niemiec.
Łączenie zaangażowania partyjnego i funkcji w strukturach Kościoła ewangelickiego w Niemczech nie jest więc niczym nadzwyczajnym. Także trzej ostatni przewodniczący Rady EKD to posiadacze partyjnych książeczek socjaldemokratów. Mieszanie się religii i polityki szczególnie w ostatnich latach było przez część wiernych krytykowane. Polityczno-kulturowe spory wokół polityki migracyjnej czy legalizacji związków jednopłciowych podzieliły społeczność ewangelicką, a władzom Kościoła niejednokrotnie zarzucano zbytnie zblatowanie z lewicowo-zieloną opcją polityczną. W tym sensie Heinrich zrywa z długą tradycją, bo do żadnej partii nie należy. Z drugiej strony, już pierwsze jej wypowiedzi – na temat obowiązku ratowania uchodźców na Morzu Śródziemnym (EKD finansuje jeden ze statków, który się tym zajmuje), wyrównywania szans dla obu płci w Kościele czy dla działań na rzecz ochrony klimatu – stawiają ją raczej po stronie progresywnego skrzydła ewangelików.
Szkolne spotkanie z wiarą
Również jej historia rodzinna nie pasuje do tradycyjnych biografii synodalnych prezesek i prezesów. Jej rodzice wychowali się w satelickiej wobec Związku Sowieckiego Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD). W najbardziej zlaicyzowanym kraju Układu Warszawskiego rodzice Anny-Nicole oddychali duchem ateizmu. „U mnie w domu nie modlono się, nikt mi jako dziecku nie czytał Biblii” – Heinrich wspomina dzieciństwo w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit”.
O kontakcie z religią zdecydował jednak pośrednio właśnie ruch rodziców. A dokładniej ich przeprowadzka do Bawarii. W tradycyjnie religijnym landzie Niemiec nie było innej opcji. Ich córka musiała zapisać się na szkolne zajęcia z religii. Jedyne pytanie brzmiało, czy na prowadzone przez katolików, czy ewangelików. Nowa prezeska wspomina moment decyzji jako wybór pomiędzy wypełnioną klasą katolików a zajęciami dla garstki ewangelików w mniejszej sali, gdzie zamiast w ławkach, siedziało się w kółku i można było bawić się samochodzikami. W ten dość przypadkowy i intuicyjny sposób Anna-Nicole wybrała swoją konfesję.
Mniej wiernych, mniej pieniędzy
W strukturach Kościoła ewangelickiego nie jest jednak kimś zupełnie nieznanym. Już jako nastolatka angażowała się w lokalnej parafii w rodzinnym Nittenau. Dostęp do najważniejszych gremiów uzyskała w 2017 r. Protestanci na całym świecie świętowali wtedy 500-lecie Reformacji. Niemieccy ewangelicy z okazji jubileuszu stworzyli tzw. „zespół przyszłości”, który miał przygotować plan na dalszy rozwój Kościoła. Problemem było jednak, że zaproszeni do tworzenia dokumentu mieli już grubo ponad pięćdziesiątkę na karku. I z tego powodu do grupy najważniejszych postaci EKD doproszono Annę-Nicole Heinrich.
Jednym z największych wyzwań zidentyfikowanych przez zespół jest masowa utrata wiernych. W 2019 r. do EKD należało 20,7 mln Niemców (do Kościoła katolickiego 22 mln). Obie konfesje obejmują więc jeszcze lekko ponad połowę całej 83-milionowej populacji największego kraju Europy. Z tzw. „projekcji 2060”, badań wspólnie przeprowadzonych przez oba Kościoły, wynika, że liczba wyznawców dwóch Kościołów skurczy się w roku 2035 do 34 mln. W 2060 r. wiernych pozostanie 22,7 mln, a więc licząc od dziś spadnie o blisko połowę. A i to może się okazać nazbyt optymistyczną rachubą. Tylko w 2019 r. Kościół ewangelicki opuściło 270 tys. osób, a 370 tys. wiernych zmarło. W jeden rok znika ponad pół miliona osób. To oznacza rychłe problemy finansowe, bo przynależność do Kościoła jest u naszego zachodniego sąsiada połączona z podatkiem kościelnym, który zasadniczo wynosi 9 proc. podatku dochodowego.
„W Niemczech młodzi ludzie tak szybko, jak dostają swoje pierwsze rozliczenie podatkowe, decydują się na opuszczenie Kościoła” – Heinrich tłumaczyła problem świeżo po wyborze na prezeskę Synodu. Jej diagnozę potwierdzają dane wspólnot. Wśród decydujących się na wyjście z Kościoła najwięcej jest osób w przedziale wiekowym 25–29 lat. W Niemczech odejście jest bardzo proste i sprowadza się do zaniesienia kilku dokumentów do odpowiedniego pokoju w urzędzie miejskim oraz uregulowania opłaty administracyjnej.
Inną specyfiką członków obu Kościołów chrześcijańskich w Niemczech jest to, że liczba członków, czyli de facto osób płacących podatek kościelny, nie oznacza, że są to osoby prowadzące świadome życie duchowe według reguł wynikających z przynależności do danej wspólnoty. Dominuje laicka ambiwalencja, którą widać w wewnętrznych statystykach. Tylko kilka procent z ponad 20 mln niemieckich protestantów bierze stale udział w niedzielnych nabożeństwach i są to głównie osoby starsze – wynika z rachunków EKD.
Pierwsza wśród równych
Właśnie w przygotowaniu się na wyzwania przyszłości ma pomóc Anna-Nicole Heinrich. Nowa prezeska chce poszukiwać nowych środków finansowania poza podatkami i budować bardziej elastyczne struktury, które zastąpią w przyszłości wymierające parafie. Coraz większe znaczenie mają mieć spotkania w sieci. A kompetencje Heinrich w tym obszarze mogą najlepiej tłumaczyć jej wybór. W ostatnich latach bardzo angażowała się w rozwój cyfrowych usług dla Kościoła. Współorganizowała wydarzenia, na których m.in. tworzono aplikacje umożliwiające wiernym spotykanie się w sieci. Jak bardzo jest to potrzebne, pokazała pandemia. To właśnie w erze lockdownów i zamkniętych świątyń cyfrowe pomysły inicjowane przez Heinrich zaczęły wzbudzać zainteresowanie władz EKD.
W pierwszych wypowiedziach Heinrich dużo mówi też o potrzebie uproszczenia języka, jakim posługuje się Kościół. Nie przez przypadek studentka z Ratyzbony jeszcze przed wyborem promowała projekt „Basisbibel”, czyli nowe wydanie Biblii w uproszczonym i uwspółcześnionym przekładzie.
Nowa prezeska Synodu bardzo ostrożnie formułuje cele na 6-letnią kadencję: zadbanie o finanse, ekumenizm, dalsze wyjaśnianie skandali seksualnych z udziałem protestanckich duchownych – nakreśla oczywiste wyzwania stojące przed całą wspólnotą. Zastrzega, że przed formułowaniem konkretniejszych wizji chce rozmawiać z pozostałymi członkami Synodu, aby uwzględnić ich zdanie. Swoją rolę określa łacińską sentencją Primus inter pares, co oznacza „pierwszego wśród równych sobie”. Obserwatorzy doceniają, że pomimo raczej lewicowych przekonań potrafiła przekonać do siebie konserwatywne skrzydło niemieckich ewangelików z Wirtembergii zrzeszone pod nazwą „Żywa wspólnota”.
Z pewnością z wytyczaniem nowych kierunków Anna-Nicole Heinrich poczeka do jesieni, kiedy wybrany zostanie też nowy przewodniczący Rady. Czas przemian w niemieckim Kościele ewangelickim dopiero się zaczyna. ©