Misja w kraju wojny

Pielgrzymka Benedykta XVI została podporządkowana sprawom Kościoła i wewnętrznej polityce Meksyku, co ukazało kilka jej słabych punktów.

26.03.2012

Czyta się kilka minut

W pierwszą podróż po wyborze na Stolicę Piotrową Jan Paweł II udał się do Meksyku. Odwiedzał go jeszcze czterokrotnie: ostatni raz w 2002 r., kiedy to kanonizował Juana Diego – prostego Indianina, któremu ukazał się wizerunek Matki Bożej z Guadalupe.

„Polski Papież nadal cieszy się tutaj wielką popularnością, największą chyba po ojczyźnie” – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Bernardo Barranco, socjolog religii z Centrum Badań nad Religiami w Mieście Meksyk.

Na trwającą od 23 do 26 marca wizytę Benedykta XVI większość mieszkańców kraju zareagowała apatycznie. „Niestety, Papież zdecydował się nie odwiedzać stolicy ani bazyliki guadalupańskiej, dwa słabe punkty, które pozbawiły ją należytego wydźwięku” – podkreśla Barranco.

Wybrał stan Guanajuato, dokąd w piątek przyleciał bezpośrednio z Rzymu. W sobotę spotkał się z prezydentem Felipe Calderónem, a potem z grupą wiernych. W niedzielę w miasteczku Silao, na wzgórzu Cubilete odprawił Mszę z udziałem ok. 600 tys. wiernych. Prosił ich m.in. o „unikanie pokusy wiary powierzchownej i niespójnej”. W poniedziałek odleciał na Kubę.

Miasto Meksyk ominął, oficjalnie ze względu na stan zdrowia (wysokość, na jakiej się znajduje). „Prawdziwym powodem było to, że rządzona przez lewicę stolica ma bardzo liberalne ustawodawstwo: małżeństwa osób jednej płci oraz legalną do 12. tygodnia aborcję” – uważa Barranco.

Guanajuato to zaś najbardziej katolicki i konserwatywny stan w całym kraju (aż 65 proc. biskupów pochodzi stamtąd). I forteca rządzącej, prawicowej Partii Akcji Narodowej (PAN), która chciała zbić na pielgrzymce kapitał polityczny przed lipcowymi wyborami prezydenckimi.

Sprzęgnięcie wizyty z kalendarzem wyborczym to kolejna jej słabość: „Jej kontekst był jak najbardziej polityczny i wszystko, co się wokół niej działo, było interpretowane według klucza politycznego” – zauważa Barranco.

Interesy polityków

Ważnym epizodem w naznaczonej walką i konfrontacją państwa z Kościołem historii Meksyku była Rewolucja 1910–1920, z której wyłonił się porządek polityczny czysto świecki dla prawie w całości katolickiego narodu. Swoisty oksymoron, podobnie jak nazwa sankcjonującej go autorytarnej Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI), rządzącej krajem od 1929 do 2000 r.

Próbą przeciwstawienia się świeckiemu państwu i antyklerykalnej polityce rządu była rewolta cristeros (1926-29), a jednym z jej centrów Guanajuato, gdzie nad Silao góruje wielki pomnik Chrystusa Króla.

„Znajdujemy się w paradoksalnym momencie: podczas gdy spada liczba wiernych (w 2010 r. tylko 83 proc. Meksykanów deklarowało się jako katolicy, w 2000 r. jeszcze 88 proc., a w 1970 r. aż 96 proc.), Kościół i religia katolicka odgrywają najsilniejszą polityczną rolę od dekad. Państwu świeckiemu nie zagraża jednak instytucja Kościoła, ale najgorsza w historii klasa polityczna, szukająca legitymacji w religii” – mówi Barranco.

PAN, w odróżnieniu od PRI, otwarcie manifestuje swe przywiązanie do religii i od 12 lat stara się zasypać przepaść między państwem a Kościołem, jaką wykopała Konstytucja z 1917 r. Przykładem jest zablokowana na razie konstytucyjna reforma w kwestii swobód religijnych, mająca m.in. umożliwić Kościołowi dostęp do mediów i nauczanie w szkołach, z którą PAN chciała zdążyć przed pielgrzymką. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi zaprzeczał jednak, aby Kościół szukał przywilejów, a prezydent Calderón swym zachowaniem wobec Benedykta XVI starał się podkreślać świeckość państwa.

„Od kwestii religijnych ważniejsze są jednak reformy. Choćby te mogące usprawnić walkę z kartelami narkotykowymi” – podkreśla Barranco.

Krwawa wojna z kartelami

W związku z pielgrzymką biskupi zwrócili się do karteli o „współpracę” i ogłoszenie na jej czas „rozejmu”, podkreślając, że Papież przybywał także „z misją pokoju”. W odpowiedzi jeden z karteli wywiesił w Guanajuato „narcobannery”, witając Benedykta XVI i zobowiązując się do nieużywania przemocy.

Bezpieczeństwa Papieża chroniło ostatecznie 13 tys. policjantów i żołnierzy, wozy opancerzone i samoloty bezzałogowe. Nie doszło jednak do żadnych incydentów.

Wojna z kartelami, którą w 2006 r. rozpoczął Felipe Calderón, przyniosła niemal 60 tys. ofiar, a jej strategia jest już szeroko kwestionowana. Wizyta papieska była okazją do szukania dla niej poparcia lub choćby zmniejszenia ognia krytyki. Benedykt XVI ograniczył się tylko do wezwania do „zdemaskowania zła, jakim jest handel narkotykami”.

Jednym z krytyków Calderóna jest katolicki poeta i publicysta Javier Sicilia, którego syn zginął rok temu zabity przez jeden z karteli jako jedna z tysięcy bezsensownych ofiar wojny. Sicilia porzucił poezję (choć opublikował właśnie powieść, której główną postacią jest nota bene o. Maksymilian Maria Kolbe) i stanął na czele ruchu ofiar, bezskutecznie starając się przekonać rząd do zmiany polityki.

Na kilka dni przed przybyciem Benedykta XVI udał się on do Rzymu, aby z dala od zgiełku mediów wręczyć Papieżowi list, w którym wzywał, aby „objął to krwawiące ciało Chrystusa, jakim są Meksyk i Ameryka Środkowa” wstrząsane wojną (przepływa przez nie 90 proc. narkotyków konsumowanych w USA), i prosił, by wpłynął na meksykański Kościół, aby przestał być „milczącym wspólnikiem władz” wobec cywilnych ofiar wojny (Calderón, który uważa je za „konieczne straty uboczne” – sic!, przedstawił Papieżowi wybraną przez siebie grupę ofiar, ale powszechnie uznano ten gest za niewystarczający).

Rozczarowanie ofiar

Najsłabszym jednak punktem wizyty według meksykańskiego socjologa był brak spotkania z ofiarami ks. Marciala Maciela, założyciela zgromadzenia Legionu Chrystusa, który przez dekady molestował małoletnich seminarzystów.

W 2006 r. Benedykt XVI usunął Maciela ze stanowiska i zobowiązał do „spędzenia reszty swych dni na modlitwie i pokucie” (zmarł on w 2008 r.). Jednak jego ofiary dotąd nie doczekały się sprawiedliwości.

Według Watykanu do spotkania nie doszło, gdyż nie postarali się o nie meksykańscy biskupi; ci tłumaczyli, że nie prosili, gdyż rzekomo nie prosiły o to ofiary, choć te wielokrotnie wyrażały taką wolę. Ostatecznie poszkodowani wystosowali do Papieża list, w którym domagają się m.in. odpowiedzi na pytanie, kto tuszował skandale pedofilskie o. Maciela (jak podkreśla Barranco, Watykan już od lat 40. wiedział o jego podwójnym życiu; potwierdza to ponad 200 dokumentów watykańskich zawartych w opublikowanej właśnie w Meksyku książce „La voluntad de no saber”).

„W trakcie innych wizyt Benedykt XVI spotykał się z ofiarami pedofilii w Kościele: w USA, Australii, Portugalii, na Malcie, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Dlaczego nie w Meksyku?” – pyta Bernardo Barranco.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, korespondent "Tygodnika" z Meksyku. więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2012