Miłość większa niż przysięga

Ks. Henryk Paprocki, teolog: Prawosławie przyjmuje, że ze względu na ułomność człowieka małżeństwo może nie być prawidłowo realizowane. Zdrada niszczy związek, bo podważa lub przekreśla miłość. Kościół, opierając się na wypowiedzianej przez Chrystusa tzw. klauzuli nierządu, może skonstatować - ustanie łaski sakramentalnej. Rozmawiali Maciej Müller i Tomasz Ponikło

28.07.2009

Czyta się kilka minut

"Tygodnik Powszechny": Jakie są różnice w postrzeganiu małżeństwa jako sakramentu w Kościołach prawosławnym i katolickim?

Ks. Henryk Paprocki: Najważniejsza dotyczy rozumienia materii sakramentu. W katolicyzmie jest nią przysięga. W prawosławiu - miłość małżonków.

W V-VI w. toczyły się w chrześcijaństwie spory o definicję małżeństwa. Dla katolicyzmu istotną rolę odegrała definicja rzymskiego prawnika Modestyna, podkreślająca zobowiązujący charakter przysięgi, która miała dbać o majątek małżonków. Ta forma przysięgi jest niemal taka sama jak w pogańskim Cesarstwie Rzymskim. Natomiast definicja, według której to miłość czyni sakrament małżeństwa, jest autorstwa wcale nie duchownego czy teologa, ale wschodniorzymskiego cesarza Justyniana.

A więc: nie ma miłości, nie ma sakramentu.

Kto w prawosławiu jest szafarzem sakramentu?

To druga ważna różnica. W katolicyzmie jest nim para małżonków. W prawosławiu - kapłan. Ceremonia ślubna składa się z obrzędu zaręczyn i koronowania - kiedy na głowy nowożeńców nakłada się korony i wymawia słowa: "Koronowany jest sługa boży dla służebnicy bożej". Od teraz ci dwoje znajdują się na pozycji człowieka w raju. A jakie to małżeństwo będzie, zależy tylko od nich. Może być też piekłem.

Według prawosławnych ksiąg liturgicznych małżeństwo to pozostałość raju na ziemi.

Pierwsze małżeństwo według prawosławia - co stanowi ciągłość teologii starotestamentowej - miało miejsce w raju. Każde zawierane małżeństwo jest powrotem do tej sytuacji. Kościół nie daje gwarancji, że małżeństwo będzie szczęśliwe. Stawia nowożeńców vis-?-vis Boga i działania Jego łaski. Nowożeńcy otrzymują możliwość rozwoju osobowości w związku małżeńskim. Silny nacisk kładzie się na słowa z Księgi Rodzaju: "Niedobrze jest być człowiekowi samemu". Człowiek więc rozwija w pełni swą osobowość i relacje z Bogiem w małżeństwie. Na Wschodzie małżeństwo zawierają także duchowni i ma być ono wzorem dla wszystkich, z którymi się spotyka.

Czy Kościół prawosławny posługuje się pojęciem nierozerwalności małżeństwa?

Nie. Uważa natomiast, że małżeństwo zawiera się na całą wieczność, czyli że ma ono nie tylko doczesny wymiar. Prawosławie przyjmuje jednak, że ze względu na ułomność człowieka małżeństwo może nie być prawidłowo realizowane. Chrystus wypowiada tzw. klauzulę nierządu. Nierząd to szerokie pojęcie: greckie słowo porneia to nie zdrada małżeńska wprost, ale też np. chorobliwe zainteresowane przeciwną płcią. W prawosławiu zdrada niszczy małżeństwo, bo podważa lub przekreśla miłość. Kościół może wtedy skonstatować ustanie łaski sakramentalnej. Małżeństwo przestało być małżeństwem chrześcijańskim - czyli związkiem opartym na łasce Bożej i miłości dwojga ludzi. Ta praktyka funkcjonowała na Wschodzie od początku istnienia chrześcijaństwa na tych terenach. Istnieją świadectwa historyczne rozwiązywania małżeństw nie tylko z powodu zdrady, ale też wieloletniej nieobecności, zaginięcia. Oczywiście, jeśli małżonkowie decydują się trwać w małżeństwie po zdradzie, ich związek nadal istnieje.

Teologowie katoliccy twierdzą, że Chrystus ustanowił nierozerwalność małżeństwa. Przytaczają Jego słowa na pytanie faryzeuszy o możliwość odprawienia żony: "na początku tak nie było".

Jezus nie ustanawia małżeństwa, ale przywraca sytuację z czasów Mojżesza, który "ze względu na twardość waszego karku" był zmuszony ją zmienić. Prawosławie słowa "nie od początku tak było" odnosi wprost do sytuacji w raju. Jezus przywraca więc małżeństwu rajski charakter, odrzucając wszystkie interpretacje, które wiążą się z późnym judaizmem.

Stary Testament, jeśli chodzi o Prawo, uzyskuje swój kształt dopiero od czasów niewoli babilońskiej. Przepisy, które mają istotne znaczenie dla judaizmu, są wtórne w stosunku do prawa, które Mojżesz otrzymał na Synaju. I wobec sytuacji wcześniejszej - a więc małżeństwa rajskiego. Także elementy ludzkiej interpretacji prawa zostały wprowadzone do Starego Testamentu.

Kiedy małżonkowie czują, że ich miłość się wypaliła, do kogo się udają?

Do proboszcza. Nie ma czegoś takiego jak sąd kościelny. Osobą, która decyduje w takiej sprawie, jest biskup diecezji, od którego można się odwołać do zwierzchnika Kościoła. Świadkowie składają dokumenty, kuria prowadzi postępowanie. Musi nastąpić konstatacja, że miłość w tym związku się wypaliła i że to już nie jest małżeństwo.

Mąż i żona muszą być zgodni w tej konstatacji?

Jeżeli ktoś się dopuścił zdrady, to trudno by teraz mówił, że chce być świętym. Druga osoba ma zazwyczaj do czynienia z całą serią takich sytuacji od lat. Zawsze ważniejsza jest opinia strony skrzywdzonej. Jeśli mąż lubi inne panie, to decydująca będzie opinia jego małżonki, a nie jego, dowodzącego, że to nie przeszkadza małżeństwu. To by było przeciwko sprawiedliwości.

Dlaczego ceremonia kolejnego małżeństwa ma charakter pokutny?

To wynika ze świadomości, że znajdujemy się w sytuacji grzechu, który należy naprawić. Czyta się fragment Listu św. Pawła porównujący miłość Chrystusa do Kościoła do miłości małżonków. Jeżeli związek ulega rozbiciu, poważnie naruszony zostaje ideał małżeństwa - zostaje zniszczona miłość - podstawa związku. Dlatego druga ceremonia nie ma radosnego charakteru, a modlitwy mówią o konieczności pokuty i nawrócenia. Warto podkreślić, że prawosławie dopuszcza tylko trzykrotny związek. Kolejnych nie błogosławi. W kanonach kościelnych, zwłaszcza Bazylego Wielkiego, tego rodzaju sytuacja nazwana została bowiem zezwierzęceniem człowieka.

Jakie są różnice w akcentowaniu celów małżeństwa? Kościół katolicki podkreśla płodność i budowanie rodziny, a prawosławny?

Na pierwszym miejscu jest miłość i rozwój małżonków. Uzupełnianie się w dążeniu do Królestwa Bożego. Dzieci też są oczywiście celem małżeństwa, ale nie najważniejszym. Bezpłodność nie stanowi przeszkody. Zdajemy się na wolę Bożą. Kiedyś patriarcha Bartłomiej powiedział, że nie zamierza wchodzić do sypialni małżeńskich - to sprawa niesłychanie intymna i Kościół stara się zachować w sposób taktowny. Nie ingeruje, nie narzuca wzorców, ponieważ byłoby to ograniczanie rozwoju ludzi.

W prawosławiu sytuacja jest o tyle bardziej skomplikowana, że za ideał rozwoju człowieka uważa się życie monastyczne. Monastyr daje gwarancję, że możliwość grzeszenia jest mniejsza. Małżeństwo więc powinno orientować się na ten wzorzec. Małżonkowie to osoby postawione na drodze do Królestwa. Do jednego celu prowadzą dwie ścieżki: życia pustelniczego i małżeńskiego. Więc na tej drodze Kościół nie stawia znaków zakazu i nakazu, tylko uważa, że należy dać małżonkom wolność rozwoju. Chrześcijaństwo jest religią wolności, więc nie można niczego narzucać wiernym, poza zwyczajną moralnością, która każdego obowiązuje.

Małżeństwo w prawosławiu jest rozumiane jako sakrament, który wprowadza do wiecznej radości. Katolicyzm akcentuje, że w życiu wiecznym małżeństwa nie będą istniały.

Nie będą istniały w sensie kontynuacji pożycia seksualnego. Jezus mówi wyraźnie, że "będą jak aniołowie w niebie". Ale to nie znaczy, że człowiek będzie pozbawiony pamięci. Trudno sobie wyobrazić, żeby istota psychofizyczna, która zmartwychwstała w swojej materii, została pozbawiona pamięci i nie rozpoznawała bliskich, a zwłaszcza żony czy męża.

Czy spodziewa się Ksiądz, że w Kościele katolickim mogą nastąpić zmiany w pojmowaniu sakramentu małżeństwa?

Trzeba uwzględnić, że w Piśmie św. jest napisane, iż wszystko, co związane na ziemi, będzie związane w niebie. Kościół otrzymał władzę ustanawiania porządku. Ustalił, ile jest sakramentów - w Biblii nie ma takiej listy - przedstawił warunki ich zawierania i przeszkody na drodze do małżeństwa. Kościół otrzymał władzę ustanawiania, a więc też władzę modyfikowania ustaleń. Ta władza nie dotyczy jedynie kwestii dogmatycznych o Bogu w Trójcy Jedynym i osobie Chrystusa. Ale to, co dotyczy wymiaru ziemskiego, może być zmieniane.

Uważam więc, że postrzeganie małżeństwa jako sakramentu może się zmienić w przyszłości. Także w moim Kościele. Kościół nie jest instytucją statyczną, skostniałym muzeum wykopalisk archeologicznych. Kościół jest życiem. Życie, jak wiemy, trudno zdefiniować, ale można się do niego odnosić, zmieniać, kształtować. I taka jest rola Kościoła.

Ks. Henryk Paprocki jest teologiem prawosławnym, wykładowcą, autorem książek i tłumaczeń; ostatnio opublikował wraz z ks. Wacławem Hryniewiczem i Karolem Karskim "Credo. Symbol wspólnej wiary". Jest rzecznikiem prasowym Kościoła prawosławnego, kierownikiem redakcji ekumenicznej TVP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2009